Monika Sewastianowicz: Jaki jest cel reformy Polskiej Akademii Nauk i skąd potrzeba przeprowadzenia jej teraz?

Marek Konarzewski: O potrzebie zreformowania PAN słyszę odkąd jestem jej członkiem PAN– czyli już od kilkunastu lat. Stwierdziłem, że chcę ten argument wreszcie oddalić, tym bardziej, że często uzależnia się od niego finansowanie Akademii. Liczę, że po reformie władze nie będą się tym zasłaniać i otrzymamy finanse na rozwój – oczywiście nie samej instytucji, ale na rozwój nauki w Polsce.

W największym skrócie,  to zewnętrzny argument, który stoi za reformą. Natomiast, jeżeli chodzi o samą ustawę, to jest to, mam nadzieję, ostateczny krok, który zakończy sekwencję zdarzeń rozpoczętą dosyć dawno temu - to znaczy w momencie, gdy instytuty Polskiej Akademii nauk uzyskały osobowość prawną i stały się naprawdę są niezależne pod względem i finansowym, i decyzyjnym.

USTAWA z dnia 30 kwietnia 2010 r. o Polskiej Akademii Nauk >>

Ano właśnie, tego aspektu dotyczy krytyka tego projektu. Według części środowiska zmiany sprawią, że instytuty PAN utracą samodzielność…

Zupełnie się z tym nie zgadzam, aktualna ustawa, pod rządami której Polska Akademia Nauk funkcjonuje, to w pewnym sennie projekt niedokończony - to znaczy z jednej strony mamy instytuty, które są niezależne, a z drugiej strony mamy akademię rozumianą jako korporację i część związanych i niemających osobowości prawnej jednostek oraz prezesa. W tym układzie mamy do czynienia z sytuacją, że w zasadzie łączność między tymi filarami akademii jest formalna. Stąd nasz pomysł, by uwspólnić zarządzanie PAN jako instytucją. Chodzi o to, by te filary ściśle ze sobą współpracowały, by uzyskać synergię.

Czytaj: Prezes PAN: Chcemy Akademii autonomicznej, czyli niezależnej od polityki>>

Jak miałoby to wyglądać?

Chcemy, by dyrektorzy instytutów byli współdecydentami w procesach decyzyjnych Akademii. Tutaj fundamentalnym rozwiązaniem jest to, że Zgromadzenie Ogólne, czyli najwyższy organ Akademii, będzie wedle naszych projektów ciałem składającym się zarówno z korporantów jak i z dyrektorów, którzy wspólnie będą wybierali prezesa. To krok w dobrą stronę, bo do tej pory władze PAN były wybierane wyłącznie siłami korporacji, a po zmianach w wybór ten zaangażowane będą również instytuty. Ustawa wprowadzi też rozwiązania, które zwiększą uprawnienia dyrektorów instytutów w innych kwestiach.

Do tej pory dyrektorzy mogli tylko opiniować, przekształcenie, powoływanie lub łączenie instytutów. Teraz żadna z tych decyzji nie będzie mogła się odbywać bez ich zgody. Z drugiej strony instytuty w zasadzie nie podlegały wiążącej merytorycznej ocenie działalności,  choć owszem, taka ocena była wykonywana przez wydziały akademii, ale miała tylko znaczenie rekomendacyjne. Będziemy chcieli - pod rządami tej nowej ustawy -  sprawić, że taki audyt naukowy, merytoryczny, będzie obowiązkowy. W ten sposób dojdzie do splecenia dwóch filarów, które do tej pory nie miały funkcjonalnego związku.

 


Ale z drugiej strony wskazuje się, np. w liście otwartym, pod którym podpisało się wielu dyrektorów instytutów PAN – że po zmianach w ustawie ich autonomia w zarządzaniu będzie ograniczona. Funkcję wyłącznie doradczą – jak wskazuje część środowiska – spełniać będzie również Prezydium Zgromadzenia Ogólnego Dyrektorów Instytutów PAN.

Przede wszystkim, moim zdaniem, nie powinniśmy mówić o liście otwartym dyrektorów instytutów jako o głosie środowiska. W PAN zatrudnionych jest ponad cztery tysiące naukowców, a pod tym listem podpisało się blisko 100 osób. Oczywiście nie jest to jedynie kwestia ilościowa, na tej liście znajdują się osoby pełniące funkcje dyrektorskie i jest to znacząca liczba dyrektorów instytutów, natomiast zważmy proporcję. Jedyny konkret, który wyczytałem w tym liście, to to, że zapisy ustawy spowodują zawłaszczanie mienia instytutów. A przyznaję szczerze, ja tego zarzutu zupełnie nie rozumiem. Treść tego listu – w mojej ocenie – w ogóle nie odnosi się do tych zasadniczych, fundamentalnych rozwiązań, są tam jedynie ogólniki. Nie rozumiem, w jaki sposób miałoby dojść do zawłaszczania mienia instytutów i kto miałby to robić. Rozmawiałem z kilkoma dyrektorami, którzy podpisali się pod tym pismem, i nie umieli mi tego sprecyzować.

Czytaj w LEX: Pracownik naukowy a pracownik badawczy w świetle przepisów ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce >

To może w takim razie problemem był zbyt krótki czas na konsultacje. Spotkałam się z opinią, że objęły one bardzo wąskie grono.

Zacznijmy od tego, że ten projekt powstał na skutek braku akceptacji propozycji zespołu profesora Pawła Rowińskiego. Projekt stworzony przez to gremium dwa lata temu został szeroko oprotestowany przez środowisko Polskiej Akademii Nauk. Na tyle skutecznie, że w sierpniu zeszłego roku MEiN zaczęło pracę nad własnymi rozwiązaniami.
To jest geneza tych dwóch projektów - ministerialnego i naszego. Na początku stycznia, podczas rozmowy z ministrem, poruszyliśmy temat reformy. Zaproponowałem, że w związku z obowiązkiem Polskiej Akademii Nauk dotyczącym przygotowania projektu środowiskowego, podejmę się tego zadania. Trzeba to było jednak zrobić do końca marca, a to niewiele czasu na przygotowanie tak ambitnego projektu.

W związku z tym, zdecydowaliśmy się na dwa bardzo istotne etapy: napisanie ustawy oraz przeprowadzenie konsultacji. Naszym punktem wyjścia był projekt zespołu profesora Rowińskiego, z którym utożsamialiśmy się w wielu aspektach. Postanowiliśmy jednak wprowadzić szereg nowych rozwiązań. Na konsultacje nie zostało nam wiele czasu - opracowaliśmy platformę internetową, na której zamieściliśmy tekst ustawy.

Poprosiliśmy o opinię członków korporacji oraz dyrektorów instytutów, którzy mogli również przekazać uwagi zgromadzone od innych osób. W ten sposób konsultacje były de facto otwarte. Mimo to, słyszę teraz, że nie były wystarczająco szerokie. Jednak trudno jest zorganizować konsultacje dla kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu tysięcy potencjalnie zainteresowanych osób w tak krótkim czasie.

Warto zwrócić uwagę, że odbywało się to w sposób organiczny, polegający na tym, że można było przeczytać konkretny zapis artykułu i sformułować go wedle własnego życzenia, opatrując go krótkim komentarzem, uzasadniającym zmianę. W ten sposób zgłoszono prawie 800 różnorodnych poprawek, z których uwzględniliśmy prawie 150.

Czytaj w LEX: Spór wokół zasad wynagradzania zarządców instytutów naukowych Polskiej Akademii Nauk >

Skąd zatem te głosy krytyczne?

Istnieje grupa instytutów, które nie patrzą na PAN jako demokratyczną instytucję, a chciałyby czerpać korzyści jedynie z logo Akademii, jednocześnie mając pełną swobodę – w tym w kontaktach z ministerstwem po to na przykład, by negocjować korzystne dla siebie warunki finansowe.
Nie ma na świecie takiej instytucji, która funkcjonowałaby w ten sposób. To oznacza de facto pewną hybrydę zarządczą. Zaproponowaliśmy rozwiązanie, w którym Polska Akademia Nauk jest naprawdę bardzo spoistą instytucją, skonstruowanym na zasadach, jakie opisałem, ale nie poprzez wykluczenie możliwości kontaktu ze światem zewnętrznym, lecz uporządkowanie tego w ten sposób, że prezes w tych najważniejszych sprawach jest reprezentantem środowiska Akademii wobec decydentów zewnętrznych, w szczególności tych na poziomie rządowym.
To nie oznacza oczywiście, że dyrektor instytutu nie reprezentuje tego instytutu na zewnątrz, ale umówmy się, że w tych strategicznych warstwach funkcjonowania, takich jak finanse całej Akademii, ten mandat powinien mieć prezes.

Czyli instytuty nie będą same wnioskować o subwencję?

Akurat o tym i tak decyduje algorytm, którego ani prezes, ani dyrektor instytutu nie jest w stanie zmienić. To według niego rozdzielane są pieniądze na konkretne instytuty.
W przeszłości było tak, że cała dotacja wpływała do prezesa, i to on dzielił pieniądze na instytuty, ale to czas sprzed przyznania instytutom osobowości prawnej i nie zamierzamy do tego wracać. Instytuty są i będą samodzielnymi bytami, natomiast nie może być tak, ze działają bez jakiegokolwiek audytu naukowego. Zwłaszcza, że to nie kończy się dla nich najlepiej, bo kilka z nich musieliśmy zlikwidować.

Sprawdź też: IV SAB/Po 163/20, Dokumentacja dotycząca przebiegu postępowania dyscyplinarnego pracowników naukowych jako informacja publiczna. - Wyrok WSA w Poznaniu >>>

Czy ta ustawa zostanie uchwalona jeszcze w tej kadencji? A może nie będzie miała szans z projektem ministerialnym?

Będę rozmawiał o tym z panem ministrem, bo to on jest odpowiedzialny za całą procedurę. Polska Akademia Nauk nie ma kompetencji ustawodawczych. Nam zależy na jak najszybszym wprowadzeniu zmian, ponieważ bardzo chciałbym, by Akademia przestała być wiecznie reformującym się ciałem i skoncentrowała się na kolejnych wyzwaniach. Przed nami ogromne wyzwanie, którym jest wypracowanie wspólnych rozwiązań na podstawie obu projektów: naszego i ministerialnego. Mam nadzieję, że fundamentalne rozwiązania, o których tutaj mówiłem, zostaną uwzględnione, ponieważ bez nich reforma Akademii nie będzie udanym przedsięwzięciem.

Spore kontrowersje wywołał pomysł, by osoby po osiągnięciu 70. roku życia zostawały członkami-seniorami, tracąc równocześnie nie tylko bierne, ale i czynne prawo wyborcze we wszystkich gremiach PAN. Jakie są powody i cel tych zmian?

Polska Akademia Nauk funkcjonuje tak, że członkowie korporacji po osiągnięciu 70. roku życia są de facto pozbawiani dalszego wpływu na aktywności korporacji. Uważamy, a ja sam jestem do tego absolutnie przekonany, że jest to dyskryminujące. Ze względu na przedłużający się okres aktywności mamy wielu członków, którzy mogliby naprawdę z pożytkiem dalej funkcjonować w ramach Polskiej Akademii Nauk. Powinniśmy im to umożliwić, ale z drugiej strony musimy uwzględnić prostą okoliczność, że część naszych korporantów z powodów zdrowotnych nie jest w stanie budować dalszej kariery.

Nie chcielibyśmy formalizować tego w sposób krzywdzący dla kogokolwiek. Stwierdziliśmy, że trzeba sformułować to rozwiązanie w taki sposób, które byłoby raczej wskazaniem na pewien przywilej niż na penalizację. Zresztą to rozwiązanie, które zaakceptowaliśmy w finale projektu ustawy, jest prawie identyczne z tym, które wypracował zespół profesora Rowińskiego. To właśnie jedna z tych części ustawy, która została uznana za dobrze przygotowaną.

 

A w jakim trybie członek-senior będzie występował o możliwość  kontynuowania swojej aktywności w PAN?

Będzie to jedynie prosty akt deklaracji, że osoba jest tym zainteresowana. Nie jest to wielki wysiłek, więc nie widzimy powodu, dla którego miałoby to być obciążające. Natomiast proszę zwrócić uwagę, że wprowadziliśmy też istotne zmiany, chociaż w sensie konstrukcji niewiele się zmieniło. Chociażby proponujemy, aby świadczenie związane z członkostwem było nieobjęte opodatkowaniem, gdyż obecnie, starsi członkowie na emeryturze muszą składać zeznanie podatkowe PIT. To jest duże obciążenie formalne – brak opodatkowania, naszym zdaniem, nie wiązałby się ze szczególnym uszczerbkiem dla finansów państwa. Ten obowiązek by zniknął.

Skoro już o pieniądzach mowa, mieliśmy też problemy ze zrównaniem płac w instytutach z minimalnymi podwyżkami wynagrodzeń profesorów i waloryzacją. Czy tutaj zmienią się jakieś mechanizmy, że powstanie automatyczny mechanizm waloryzacji?

We wszystkich zapisach ustawy stwierdziliśmy, że punktem odniesienia dla uposażenia dyrektorów, ale również świadczenia korporacyjnego, powinno być wynagrodzenie na uczelniach. Mam nadzieję, że ta ustawa przynajmniej częściowo to naprawi.

Czy ustawa zmieni coś w strukturze finansowania PAN?

Reforma nie dotyczy samego finansowania Polskiej Akademii Nauk -  mechanizm zawarty jest w ustawie 2.0. On, moim zdaniem, wymaga poprawy, ponieważ niestety sprawia, że Polska Akademia Nauk jest nieco dyskryminowana w tym systemie. Chcielibyśmy to zmienić, ale to jest osobna dyskusja.

W jednym z wywiadów wspominał pan o konieczności zagwarantowania autonomii od polityków, co pan przez to rozumie?

Kiedy mówimy o naukach podstawowych, chcielibyśmy zachować ten projekt uprawiania  nauki podstawowej oparty na konstytucyjnej zasadzie wolności badań. Stąd nasza intencja, abyśmy mogli to robić własnymi siłami, możliwie daleko od wpływu polityków, niezależnie od opcji.
Chcemy stanowić swego rodzaju samorząd naukowy i sami się oceniać, choć oczywiście nie wedle powszechnie krytykowanej zasady "bycia sędzią we własnej sprawie". Trzeba podkreślić, że 70 proc. korporantów to są pracownicy uczelni, więc nie jest tak, że instytuty oceniają się same. To są zewnętrzne środowiska i naprawdę kompetencje tego zewnętrznego środowiska są absolutnie wystarczające, bo to elita polskiej nauki. Moim zdaniem ocena powinna odbywać się z udziałem członków zagranicznych Polskiej Akademii Nauk. Zarządzanie instytutem powinno być możliwe bez udziału zewnętrznego względem PAN podmiotu oceniającego.