Beata Igielska: Co pan sądzi na temat zapowiadanego odchudzenia podstaw programowych w trakcie roku szkolnego? Rząd miał pół roku, żeby to zrobić przed wrześniem. To zmiana reguł w trakcie gry.

Marcin Smolik: Trudno mi się wypowiadać na temat czegoś, czego jeszcze nie znam. Co do egzaminów zewnętrznych zmiana podstawy oznacza konieczność modyfikacji arkuszy egzaminacyjnych. Jest to absolutnie wykonalne.

Jak to może wpłynąć na egzaminy zewnętrzne, zwłaszcza na ustną i pisemną maturę?

Jeśli wejdzie w życie podstawa prawna, konieczna będzie modyfikacja treści, które pojawią się na egzaminie.

Jak na razie brakuje rozporządzenia i nic o nim nie słychać.

Ono musi się pojawić. Musi być dokument określający, jak podstawa programowa będzie wyglądała.

 

Czytaj w LEX: Nauczanie zdalne – monitorowanie postępów ucznia, warunki przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych, poprawkowych i sprawdzianów  >

 

Czy macie, jakiś wgląd w to, jaki będzie zakres dowolności nauczyciela?

Nie, my nie tworzymy dokumentów ministerialnych. Na razie nic nie wiemy.

Czyli pewnie też nie wiecie, czy będzie na stronach MEN interaktywna nakładka dla nauczycieli, żeby mogli przesyłać swoje propozycje zmian?

Nic mi na ten temat nie wiadomo.
 

Do Prawo.pl zadzwoniła nauczycielka geografii, skarżąc się, że system egzaminacyjny tylko szuka potknięcia ucznia, pokazuje mu jedynie jego niewiedzę. To fatalnie wpływa na i tak kruchą psychikę polskich uczniów, co pokazują wszystkie ostatnie badania europejskie. Podała przykład pytania na egzaminie zewnętrznym: wymień trzy państwa europejskie, uczeń wymienia dwa i dostaje zero punktów.

Myślę, że to pytanie było częścią większego zadania, gdzie jest do wykonania kilka poleceń. Są zadania, w których uczeń musi zdecydować o tym, czy zdanie jest prawdziwe czy fałszywe. Tak zdarza się na egzaminie np. z: biologii, fizyki, geografii, historii. Te zadania są punktowane zero-jedynkowo. A ponieważ są też takie zadania, które sprawdzają różne wymagania z podstawy programowej, wówczas przyjęte zasady oceniania są takie, że za poprawne określenie: trzech odpowiedzi są przyznawane dwa punkty, dwóch odpowiedzi - jeden punkt, jednej odpowiedzi bądź żadnej - zero punktów.

 

Wciąż zmagamy się z pandemią, więc trudno nie zapytać o sensowność egzaminu ósmoklasisty. Toczą się oddolne dyskusje na ten temat wśród nauczycieli.

Egzamin ósmoklasisty jest ustawowym obowiązkiem CKE nałożonym przez ustawę o systemie oświaty i stosowne rozporządzenia MEN, nie rozumiem więc pytania. My realizujemy przepisy prawa. A o sensowności egzaminu ósmoklasisty była rozmowa w momencie, w którym procedowana była ustawa wprowadzająca egzamin ósmoklasisty na przełomie 2016/17 r. Wszystkie egzaminy mają absolutnie głęboki sens. Nie znam dyskusji nauczycieli. Jakie padają argumenty na „nie”?

Choćby taki argument: ten egzamin ma sens praktycznie tylko w przypadku, gdy dziecko startuje do szkoły, do której trudno się dostać. Takie szkoły mogą zorganizować własne egzaminy sprawdzające poziom wiedzy absolwentów klas ósmych. Reszta uczniów i tak gdzieś musi się uczyć.

W polskiej edukacji nie ma sytuacji, że jakaś szkoła ma swoje wymagania. One są jednakowe dla wszystkich uczniów określone w podstawie programowej kształcenia ogólnego. Zaleta egzaminu polega na tym, że te wspólne wymagania dla wszystkich polskich uczniów są sprawdzane na jednym wspólnym egzaminie, w taki sam sposób. To ujednolicenie jest w ogóle jednym z największych osiągnięć w systemach edukacyjnych, bo wprowadza równość, egalitarność, przejrzystość, transparentność tego, co jest sprawdzane. Wprowadza także pełną sprawiedliwość tego, co się w edukacji dzieje. Nie ma dobrowolności w przyjmowaniu do szkoły średniej czy wyższej ze względu na znajomości. Takie nieprawidłowości system egzaminów zewnętrznych wyeliminował. Jest pełna przejrzystość wymagań określonych w podstawie programowej, pełna przejrzystość, jak wygląda egzamin, zadania egzaminacyjne są co roku publikowane, podlegają publicznej kontroli. Są przygotowywane w rygorze. To ogromne osiągnięcie, nie widzę konieczności rezygnowania z niego.
 

Ale są np. wycieki pytań. W tym roku o godz. 6 rano w województwach wschodnich już były znane pytania maturalne.

Sprawę bada policja. Na razie jest podejrzenie wycieku. Jeśli w ogóle był, nastąpił na poziomie szkoły. To kolejny argument przemawiający za tym, żeby system egzaminów zewnętrznych zachować. Ponieważ jeśli jakiś dyrektor obarczony karą przewidzianą w odpowiednich kodeksach decyduje się na ujawnienie zadań, to co by się działo, gdyby o tym, co będzie na egzaminie wewnętrznym decydowała dana szkoła.
 

Co pan sądzi o wynikach tegorocznych matur? Przypomnę: co czwarty maturzysta nie zdał egzaminu.

Trudno komentować wyniki, liczby pokazują wszystko. To prawda, w tym roku egzamin maturalny zdał mniejszy odsetek zdających niż w poprzednich latach, a jednak były lata, gdy było gorzej. To trudne do zbadania, bo nie mamy grupy porównawczej, nie mamy drugiego rocznika, który mierzył się ze zdalną nauką. Na ile to było związane z zmianą sposobu nauczania, z przejściem na system zdalny, na ile ze strajkami nauczycieli? Okazało się np, że na języku polskim „Wesele” zaskoczyło maturzystów. Zmniejszenie zdawalności jest, oczywiście, zastanawiające. Na tyle, na ile możemy, analizujemy tę sprawę. Właśnie z powodu covidowego zamieszania premier Mateusz Morawiecki mówi o odchudzeniu podstawy programowej.

 

Wszystko zależy w jakim kierunku pójdą zmiany w podstawie programowej. Niepokojem napełnia lektura pierwszego wywiadu z nowym ministrem edukacji i nauki Przemysławem Czarnkiem. Mówił: „nie ma zgody na dyktaturę poglądów lewicowo-liberalnych”, a podręczniki nazwał „największym mankamentem oświaty”. Dlatego stanowisko straciła pani dyrektor zajmująca się nimi i podstawą programową.

Nie odniosę się do tego, to nie mój zakres kompetencji. Na razie czekamy na jakieś informacje i decyzje.