Sprawę opisuje "Gazeta Wyborcza".
- Każdy ma prawo decydować, co robić ze swoimi dziećmi, jednak kiedy te dzieci chorują, a przez nie choruje też moje dziecko, zaczyna się problem - przekonuje Carl Krawitt z Kalifornii, który zwrócił się do władz oświatowych o wprowadzenie zakazu wpuszczania niezaszczepionych uczniów na teren szkoły. Syn Krawitta cierpi na białaczkę, przez co ma osłabioną odporność i jest bardzo podatny na infekcje.

WSA: obowiązkowe szczepienie wyegzekwuje wojewoda>>

- Muszę wyważyć racje między odpowiedzialnością za kontrolowanie chorób zakaźnych z przysługującym wszystkim prawem do wolności - tłumaczy dr Matt Willis z wydziału zdrowia hrabstwa, który będzie rozpatrywał wniosek w tej sprawie.
Kurator dystryktu Reed Union School, któremu podlega szkoła chorego na białaczkę ucznia, tłumaczy natomiast, że placówki dbają o to, by dzieci z obniżoną odpornością uczyły się w klasach, gdzie zaszczepiona jest jak największa liczba uczniów. Więcej>>

Źródło: "Gazeta Wyborcza", stan z dnia 2 lutego 2015 r.

Szkolna pielęgniarka pomoże, ale nie zaszczepi>>