Obowiązkowy egzamin językowy na koniec gimnazjum na razie nie pomoże w dostaniu się do dobrego liceum. Do tej pory gimnazjaliści zdawali dwa testy - humanistyczny i matematyczno-przyrodniczy. Ich wyniki decydują o miejscu w liceum (razem z ocenami na świadectwie). Od tego roku szkolnego trzecioklasistów czeka jeszcze jeden obowiązkowy test - z języka obcego.
Na pierwszym zebraniu w szkole po wakacjach rodzice dowiedzieli się, że egzamin językowy prawdopodobnie nie pomoże w dostaniu się do dobrego liceum. Jego wyniki nie będą brane pod uwagę przy rekrutacji. - To jest dezinformacja. Chcielibyśmy wiedzieć na pewno - oburzyli się rodzice.
Przez najbliższe trzy lata wynik testu służyć ma jedynie przydzieleniu uczniów do odpowiednich grup zaawansowania w nowych szkołach. Kuratoria powinny powiadomić o tym szkoły - mówi Barbara Milewska z biura prasowego MEN. Okazuje się, że do rekrutacji test językowy będzie się liczył dopiero od 2012 r.
Rzecznik kuratorium w Poznaniu Barbara Zatorska: - Jest zamieszanie. Na pewno roześlemy do szkół zawiadomienie, na jakich zasadach egzamin się odbędzie.
Decyzja MEN może też popsuć interes szkołom językowym, które już zaoferowały gimnazjalistom specjalne kursy przygotowawcze. W poznańskiej Profi-Lingua kurs przygotowujący do egzaminu (cztery godziny w tygodniu) kosztuje 945 zł za semestr.
Dodatkowy egzamin to także dodatkowy koszt dla budżetu państwa. - Nie mamy jeszcze wyliczeń - tłumaczy p.o. dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej Mirosław Sawicki. Ale przyznaje, że wydatki wzrosną. Do tej pory za sam druk i dystrybucję dwóch testów gimnazjalnych (humanistycznego i matematyczno-przyrodniczego) CKE płaciło rocznie 2,5 mln zł. Do tego dochodzi przygotowanie pytań i sprawdzenie testów, za co płacą okręgowe komisje.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, 23.09.2008 r.