Samorządy zgłosiły zamiar likwidacji 335 szkół, zarówno małych, jak i tych w większych miastach. W większości przypadków protestują rodzice i nauczyciele a często także politycy.
ZNP, największy oświatowy związek, przeprowadził 10 lutego w Warszawie szkolenie, jak bronić szkół przed likwidacją. Związkowcy dostali bardzo precyzyjne instrukcje. - Należy włączyć do akcji lokalną społeczność. Zapytać ją, czy chce, aby samorząd, który wybrali, podejmował właśnie taką decyzję - relacjonuje "Gazecie" wiceprezes ZNP Krzysztof Baszczyński. - A nauczycielom przypominajcie - usłyszeli jeszcze związkowcy - że jeśli zgodzą się przekazać szkołę stowarzyszeniu czy fundacji, jej prowadzenie staje się wprawdzie tańsze, ale kosztem ich wynagrodzenia.
Alina Kozińska-Bałdyga, prezes Federacji Inicjatyw Oświatowych, która wspiera program "Mała szkoła", uważa takie działanie za niedopuszczalne. Jej zdaniem  przejmowanie szkół przez stowarzyszenia rodziców lub fundacje jest przejawem obywatelskiej aktywności, której nie można hamować.
- Związkowcy utwierdzają nauczycieli w antagonizmie społecznym, a powinni uczyć ich elastyczności na rynku pracy. Zamiast namawiać ich, by trzymali się krzeseł, trzeba zorganizować im szkolenia przygotowujące do innych zawodów. Nie można utrzymywać szkół, w których są sami nauczyciele bez uczniów. Bez racjonalizacji sieci szkół nigdy nie będzie pieniędzy na edukację - komentuje krakowska radna PO Małgorzata Jantos.

Źródło: Gazeta Wyborcza, 2.03.2011 r.