Zgodnie z rozporządzeniem MEN z 10 stycznia 2008 r. punkt przedszkolny można otworzyć w mieszkaniu i jeśli spełnia się opisane w nim warunki, nie trzeba do tego zgody wspólnoty mieszkaniowej. Monika Turczyńska uzyskała pozytywną opinię inspektora sanitarnego i straży pożarnej i we wrześniu 2009 r. otworzyła w trzypiętrowym budynku swoje domowe przedszkole, z którego korzystało dotąd 15 dzieci.
Jeden z sąsiadów podważył legalność placówki a Adam Jędras, zastępca mazowieckiego wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, w odpowiedzi na skargę mieszkańca budynku zakwestionował decyzję powiatowego nadzoru legalizującą otwarcie placówki.
Jędras stwierdził, że ministerialne rozporządzenie nie wstrzymuje obowiązku przedsiębiorcy dostosowania się do zapisu prawa budowlanego. „(…) Inwestor był zobowiązany do zmiany sposobu użytkowania przedmiotowego lokalu”. Nakazał też powiatowemu inspektorowi przeprowadzenie postępowania naprawczego.
To oznacza, że Turczyńska musiałaby zmienić sposób użytkowania lokalu a nie będzie mogła tego zrobić bez zgody wszystkich członków wspólnoty mieszkaniowej, również skarżącego ją sąsiada.
Zaskoczeni sprawą są zarówno przedstawiciele MEN, jak i Ministerstwa Infrastruktury.
– Sprawa, której wyjaśnieniem zajęła się „Rzeczpospolita”, to klasyczny przykład działania biurokracji, która wbrew przepisom, a na podstawie własnego widzimisię dławi polską przedsiębiorczość – komentuje Lech Jeziorny, ekspert Centrum im. Adama Smitha.

Rzeczpospolita, 18 sierpnia 2010 r., Wojciech Wybranowski