Rząd chce zwiększyć przejrzystość finansowania oświaty. W Planie Rozwoju i Konsolidacji Finansów proponuje, aby wszystkie samorządy obowiązkowo co roku publikowały, jak podzieliły fundusze na podległe im placówki oświatowe.
Mikołaj Herbst z Uniwersytetu Warszawskiego, członek zespołu doradców strategicznych premiera, uspokaja jednak, że rząd nie planuje wprowadzenia odgórnych zasad dzielenia środków przez samorządy. To niemożliwe, bo prowadzenie szkół jest ich zadaniem własnym, a subwencja oświatowa jest częścią subwencji ogólnej a to oznacza, że stanowi ona ogólny dochód samorządu, z którego ten nie musi się rozliczać.
Stanisław Szelewa, dyrektor Wydziału Oświaty i Wychowania w Starostwie Powiatowym w Świdnicy, uważa, że podział pieniędzy publicznych powinien być jawny. Dodaje, że np. w jego powiecie w Biuletynie Informacji Publicznej publikowana jest uchwała zarządu określająca precyzyjnie sposób podziału środków na oświatę. Także Jan Żądło, dyrektor Wydziału Edukacji w krakowskim urzędzie miasta, wskazuje, że co roku przygotowuje on analizę, ile poszczególne szkoły wydają na wynagrodzenia, a ile na administrację.
Jednak nie wszystkie gminy ujawniają takie dane. A nawet jeśli to robią, to znalezienie ich nie jest łatwe. Gminy są zobowiązane do upubliczniania m.in. uchwał budżetowych. Z nich jednak można dowiedzieć się tylko, w jakiej wysokości gmina otrzymała subwencje i ile wydaje na oświatę. Nie ma tam informacji, ile pieniędzy trafia do poszczególnych placówek i dlaczego.
 
Źródło: Gazeta Prawna, 15.02.2010 r.