Zysk wydawcy oscyluje w granicach 10% ceny podręcznika - informuje Sekcja Wydawców Edukacyjnych Polskiej Izby Książki. Na wysokie ceny książek mają wpływ głównie ciągłe zmiany podstawy programowej.
Zysk wydawcy to ok. 10 proc.
Podtrzymywane przez dużą część opinii publicznej przekonanie o wysokich zyskach wydawców edukacyjnych jest mitem. Według obliczeń IBnGR zysk wydawcy oscyluje w granicach 10% ceny podręcznika i wyliczenia te pozostają wciąż aktualne - podkreśla Polska Izba Książki w informacji przesłanej do redakcji portalu.
Stworzenie dobrego podręcznika generuje dla wydawcy duże koszty, jest to bowiem złożony proces, wymagający zarówno wiedzy dotyczącej procesu dydaktycznego, tematu podręcznika, jak i pracy wielu specjalistów – autorów tekstów, zdjęć i ilustracji, redaktorów, korektorów – a później recenzentów MEN.
Może to zająć nawet trzy lata.
Ceny podręczników w Polsce są jednymi z najniższych w Europie i nie przekraczają kosztu jednej godziny korepetycji czy zajęć dodatkowych, z których korzysta ok. 40% dzieci - podkreślają wydawcy. Winą za wysokie ceny obarczają przede wszystkim politykę edukacyjną, tj. częste reformy oraz brak programów zakupu książek dla mniej zamożnych uczniów.
Wydawcy popierają cyfryzację
"Warto podkreślić, że wydawcy edukacyjni, którym zarzuca się obronę własnych interesów i trwanie przy archaicznych, papierowych podręcznikach, od wielu lat aktywnie angażują się w proces tworzenia e-narzędzi edukacyjnych. Pomijając fakt, że do większości podręczników dołączane są interaktywne materiały multimedialne, opracowali już m.in. multibooki na tablice interaktywne, zeszyty ćwiczeń on-line (w gimnazjach korzysta z nich już przeszło 30% uczniów), e-podręczniki działające on- i off-line do wykorzystania przez nauczycieli i uczniów oraz cały szereg pomocy dydaktycznych" - czytamy w informacji.
Wydawcy zaniepokojeni są jednak kształtem programu e-podręcznik oraz stwierdzonymi podczas jego realizacji nieprawidłowościami. Wskazują, że wdrożenie e-podręczników w sposób założony przez rząd może doprowadzić do obniżenia jakości edukacji. Sam projekt zaś wypełnia przesłanki czynu nieuczciwej konkurencji.
"Przykłady z innych krajów pokazują, że wprowadzanie jedynie słusznego, darmowego e-podręcznika tworzonego przez państwo może uczynić więcej szkody dla cyfryzacji edukacji niż korzyści. Podobne projekty skończyły się niepowodzeniem w Norwegii, Katalonii, Australii czy Peru, a duża część środków publicznych przeznaczonych na cyfryzację szkół została tam zmarnowana. Podnoszone zarzuty dotyczą również nieprzygotowania nauczycieli do procesu cyfryzacji oraz brak przemyślanej strategii wprowadzania cyfrowych rozwiązań do szkół" - podsumowują.
Opublikowano: www.oswiata.abc.com.pl