Niedawno kilkoro uczniów podstawówki przyłapano na rozpowszechnianiu zdjęć nagiej koleżanki. Były to przeróbki - nastolatki poprosiły sztuczną inteligencję o "rozebranie" dziewczyny i pochwalili się znajomym efektem swojej pracy. Sprawą zainteresował się prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który zawiadomił policję. Zauważył, że doszło do poważnego nadużycia.

 

Technologia deepfake wymaga kontroli – czy także karnej?>>

 

Na deepfake'a nie ma paragrafu?

Prezes UODO podkreślił, że osoba, której wizerunek został zmodyfikowany przy użyciu aplikacji, wykorzystującej sztuczną inteligencję, jest osobą małoletnią poniżej 15. roku życia i istnieje wysokie prawdopodobieństwo możliwości jej identyfikacji. Nie ma znaczenia, że nie doszło do realnej sesji fotograficznej. Postępowanie kolegów nie tylko naruszyło drastycznie prywatność dziewczyny, ale zagroziło naruszeniem jej elementarnych interesów życiowych w przyszłości. Niepokojące - jak wskazał - są także informacje o próbach udostępniania tego zdjęcia innym osobom – najpewniej innym uczniom tej samej szkoły. 

Prezes UODO zawiadomił policję, wskazując, że sprawcy dopuścili się rażącego naruszenia prywatności, a także, że istnieje duże prawdopodobieństwo, że doszło do:

  • naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych (art. 107) – poprzez nieuprawnione przetwarzanie danych osobowych w postaci wizerunku, za co grozi kara grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat trzech.
  •  naruszenia kodeksu karnego (art. 202 par. 3) – poprzez produkcję, posiadanie i rozpowszechnianie treści pornograficznych z udziałem małoletniego. W tym przypadku kara jest znacznie surowsza i wynosi od 2 do 15 lat pozbawienia wolności.

 

Zdania tego nie podzielają organy ścigania - policja i prokuratura uznały, że przerobienie dostępnego publicznie zdjęcia nie jest „przetwarzaniem danych osobowych”. Ich zdaniem uczennica nie poniosła szkody, a czyn nie wypełnia znamion przestępstw opisanych w Kodeksie karnym oraz ustawie o ochronie danych. UODO zdecydował się interweniować u prokuratora generalnego wskazując, że że wizerunek osoby — także pobrany z publicznego źródła - jest daną osobową, a jego modyfikowanie jest formą przetwarzania. Sprawcy zatem nie mieli prawa użyć zdjęcia, a wygenerowanie deepfake’a naruszyło jej godność oraz prawo do prywatności.

Zobacz też w LEX: Przetwarzanie danych dzieci i ich rodziców/opiekunów prawnych w przedszkolach i żłobkach >

 

Z mediów społecznościowych trzeba korzystać z głową

O niebezpieczeństwach płynących z udostępniania wizerunku dziecka w internecie dyskutowano podczas "Ogólnopolskiej Konferencji Naukowej Udostępnione Dzieciństwo - Małoletni w Przestrzeni Cyfrowej", która odbyła się na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego w Warszawie. Patronem medialnym wydarzenia było Prawo.pl. Jak wskazywała  Magdalena Bigaj, prezeska Instytutu Cyfrowego Obywatelstwa, duże platformy cyfrowe (tzw. vlop-y) zarabiają na dzieciach miliardy dolarów. Może to być jeden z powodów braku spójnych regulacji dotyczących obecności dzieci w przestrzeni cyfrowej. 

- Produkty i usługi cyfrowe to są dzisiaj przedmioty codziennego użytku, ale też przedmioty wysokiego ryzyka i tak trzeba na nie patrzeć - wskazywała. - Wymagają świadomego używania, świadomego wprowadzenia tam użytkowników i absolutnej granicy opiekowej, która musi być przestrzegana - tłumaczyła.

Czy pedagog szkolny może przeprowadzić lekcję o cyberprzemocy? - sprawdź w LEX >

 

Udostępnianie wizerunku dzieci w mediach społecznościowych – często bezrefleksyjnie i w dobrej wierze – może w praktyce zwiększać ryzyko przemocy wobec najmłodszych – wskazała prof. dr hab. Magdalena Szafranek z Uniwersytetu Warszawskiego, przewodnicząca Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Rodzinnego. Jak podkreśliła, publikowane przez rodziców i opiekunów zdjęcia dostarczają potencjalnym sprawcom przemocy szczegółowych informacji o dziecku – jego imieniu, miejscu nauki, relacjach rodzinnych i codziennych nawykach. – Znając kontekst życia dziecka, sprawca może łatwo zdobyć jego zaufanie i doprowadzić do niebezpiecznej sytuacji – zaznaczyła. Prof. Szafranek zwróciła uwagę, że kluczowe znaczenie ma edukacja, a nie straszenie rodziców przepisami prawa. – Problemem nie jest wyłącznie ochrona wizerunku w sensie prawnym, ale uświadamianie konsekwencji działań, które podejmujemy bezrefleksyjnie, publikując treści o dzieciach w internecie – wskazała.

Czytaj też w LEX: Zjawisko sharentingu jako źródło refleksji nad zakresem władzy rodzicielskiej a koniecznością ochrony wizerunku dziecka >

Odnosząc się do zjawiska tzw. „commercial sharentingu” (współprace reklamowe, w których wykorzystuje się wizerunek dziecka) , podkreśliła, że także pozornie niewinne zdjęcia dzieci – w tym publikowane przez osoby publiczne – mogą być wtórnie wykorzystywane i przetwarzane w nielegalnych obszarach internetu. Jej zdaniem skala problemu będzie narastać wraz z rozwojem technologii cyfrowych.

Czytaj też w LEX: "Czy dzieci powinny trafiać do sieci?" Prawne i kryminologiczne aspekty zjawiska sharentingu >

 

Coraz więcej naruszeń

- Cyberprzemoc wobec dzieci coraz częściej przybiera formę zorganizowanego i masowego naruszania ich godności w przestrzeni cyfrowej – wskazała Joanna Repęć, adwokat, wiceprzewodnicząca Sekcji Praw Dziecka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej w Warszawie, podczas ogólnopolskiej konferencji poświęconej ochronie małoletnich w internecie. Jak podkreśliła, dzieci przyzwyczajone do komunikacji za pośrednictwem czatów i komunikatorów częściej używają języka, którego nie odważyłyby się użyć w bezpośredniej rozmowie. Anonimowość i dystans charakterystyczne dla środowiska online sprzyjają eskalacji agresji słownej oraz publikowaniu treści ośmieszających i poniżających rówieśników.

Czytaj też w LEX: Zapobieganie cyberprzemocy >

Zwróciła uwagę na rozpowszechnianie przerobionych zdjęć i filmów – także z wykorzystaniem narzędzi opartych na sztucznej inteligencji – które są publikowane w mediach społecznościowych lub na fałszywych profilach podszywających się pod ofiary. Materiały te mogą sugerować zachowania seksualne, ośmieszać dzieci lub naruszać ich dobre imię, często bez ich wiedzy i zgody.

Jak zaznaczyła, zdjęcia bywają wykonywane ukradkiem w szkołach, np. podczas przerw, a następnie masowo rozpowszechniane wraz z obraźliwymi komentarzami. Skala reakcji i liczba komentarzy – jak wskazała – bywa porównywalna do tej, z jaką mierzą się osoby publiczne, mimo że dzieci nie mają ani narzędzi, ani odporności psychicznej, by się przed nimi bronić. Prelegentka odniosła się również do argumentu, że osoby obecne w przestrzeni publicznej „powinny mieć grubą skórę”. Jej zdaniem takie podejście nie może dotyczyć dzieci – w tym dzieci osób publicznych – które nie decydują o swojej obecności w internecie, a mimo to stają się adresatami agresywnych i krzywdzących treści. Jak poinformowała, do Biura Rzecznika Praw Dziecka trafia coraz więcej zgłoszeń dotyczących obraźliwych komentarzy i naruszeń wobec dzieci w sieci. W ostatnim czasie zgłoszono ponad 200 zawiadomień o podejrzeniu popełnienia przestępstw związanych z tego rodzaju działaniami, co – zdaniem Repęć – świadczy o rosnącej świadomości społecznej, ale także o skali problemu.

Czytaj też w LEX: Kontrola UODO 2025 – przetwarzanie wizerunku dzieci >

 

 Nastolatki chcą kontroli nad swoim wizerunkiem w sieci

Badania przeprowadzone na zlecenie Biura Rzecznika Praw Dziecka w ramach kampanii „Więcej szacunku dla młodego wizerunku” pokazują wyraźnie, że nastolatki oczekują realnego wpływu na to, w jaki sposób ich wizerunek jest publikowany w internecie. Aż 71 proc. badanych nastolatków deklaruje, że chce mieć prawo do decydowania o publikowaniu swojego wizerunku online. Jednocześnie badania wskazują, że wizerunek dzieci i młodzieży bywa rozpowszechniany bez ich zgody najczęściej przez osoby z ich najbliższego otoczenia. 38 proc. badanych wskazało nauczycieli, 30 proc. rodziców, 25 proc. innych dorosłych z rodziny, a 23 proc. znajomych, jako osoby publikujące ich zdjęcia bez pytania o zgodę.

 

Zdecydowana większość nastolatków oczekuje, że ich zdanie będzie respektowane, szczególnie w przypadku publikacji dokonywanych przez nauczycieli i rówieśników. Młodzi respondenci wskazują również, że rozpowszechnianie materiałów bez zgody osoby przedstawionej może być dla nich szczególnie dotkliwe i szkodliwe. Istotne jest także to, że niemal połowa badanych nie akceptuje praktyki zasłaniania lub zamazywania twarzy jako uniwersalnego rozwiązania, uznając je za niewystarczającą formę ochrony. Zarówno nastolatki, jak i dorośli dostrzegają zagrożenia związane z niekontrolowanym publikowaniem wizerunku, wskazując na przypadki wykorzystywania zdjęć i nagrań do ośmieszania oraz zawstydzania, co bywa narzędziem przemocy rówieśniczej.

Sprawdź też w LEX: Czy dopuszczalne jest uzależnienie udziału dziecka w konkursie organizowanym przez instytucję publiczną od wyrażenia zgody rodzica / opiekuna prawnego na rozpowszechnianie wizerunku dziecka? >