„Rzeczpospolita” zamieszcza obszerny artykuł autorstwa Dominiki Poznańskiej i Mikołaja Herbsta, członków Zespołu Doradców Strategicznych Prezesa Rady Ministrów, dotyczący systemu wynagradzania nauczycieli. Według autorów wyrażone w relacji do PKB średnie wynagrodzenie polskiego nauczyciela po 15 latach pracy nie odbiega od średniej OECD ale przeciętna pensja początkującego nauczyciela jest u nas zdecydowanie najniższa. Problemem jest głównie archaiczny system wynagradzania nauczycieli.
W publicznej debacie na temat wynagrodzeń nauczycielskich omija się problemy, które są naprawdę istotne dla jakości polskiej oświaty. Koncentrując się na wysokości ewentualnych podwyżek, zapomina się, że dzisiejszy system wynagradzania nauczycieli nie premiuje wysokiej jakości, jest nieprzejrzysty i przeregulowany.
Poważną wadą obecnego sposobu wynagradzania nauczycieli jest oparcie się na złym modelu awansu zawodowego. Obowiązujący system, w ramach którego osiąga się kolejno status nauczyciela stażysty, kontraktowego, mianowanego i dyplomowanego, wymknął się spod kontroli zaraz po jego wprowadzeniu osiem lat temu. Awans zawodowy, który w założeniu miał mieć charakter selektywny, w praktyce okazał się biurokratyczną formalnością mającą niewiele wspólnego z oceną jakości pracy. W efekcie, począwszy od roku szkolnego 2007/2008, w założeniu elitarna grupa nauczycieli dyplomowanych stała się najliczniejszą grupą awansu, a wkrótce będą stanowić ponad połowę kadry nauczycielskiej szkół publicznych. Tymczasem po osiągnięciu statusu nauczyciela dyplomowanego, co jest możliwe po około dziesięciu latach pracy, nauczyciel nie ma już przed sobą żadnej ścieżki awansu ani motywacji finansowej, by dalej się rozwijać i podnosić jakość pracy.
Mało selektywny charakter awansu zawodowego sprawił, że stosunek średniego wynagrodzenia nauczyciela z 15-letnim stażem do wynagrodzenia nauczyciela początkującego w zawodzie jest w Polsce znacznie wyższy niż w jakimkolwiek innym kraju OECD i w praktyce zróżnicowanie wynagrodzeń między stażystą a nauczycielem dyplomowanym wynosi średnio około 250 proc.
Niskie wynagrodzenia nauczycieli stażystów i kontraktowych ograniczają napływ młodych, zdolnych kandydatów i prowadzą do negatywnej selekcji w zawodzie. Na miejsce odchodzących na emerytury nauczycieli nie przychodzą najlepsi, tylko ci, którzy godzą się na niskie pensje. W rezultacie co czwarty stażysta nie ma wymaganego prawem wykształcenia wyższego z przygotowaniem pedagogicznym, a rotacja po pierwszym roku pracy w szkole sięga 50 proc.
Drugą charakterystyczną cechą obecnego systemu wynagradzania nauczycieli jest ścisła regulacja płac każdej z grup awansu zawodowego. Państwo ustala minimalne stawki wynagrodzenia zasadniczego, a także minimalny średni poziom całkowitego wynagrodzenia, jaki powinien być osiągany na terenie danej gminy czy powiatu a Karta nauczyciela definiuje także liczne dodatki do wynagrodzeń nauczycielskich i dokładnie określa sposób naliczania części z nich.
Skomplikowana i sztywna struktura wynagrodzeń zniechęca do prowadzenia aktywnej polityki płacowej premiującej osiągane wyniki i adekwatnej do sytuacji na lokalnych rynkach pracy. Jej konsekwencją jest także zmniejszenie przejrzystości skutkujące szeregiem nieporozumień dotyczących faktycznej wysokości wynagrodzeń nauczycielskich.
Przytaczane w debacie publicznej kwoty zarobków nauczycieli dotyczą na ogół tylko części faktycznie uzyskiwanego wynagrodzenia. W 2008 roku przeciętna pensja nauczycielska, bez uwzględnienia dodatków socjalnych oraz takich świadczeń jak na przykład prawo do służbowego mieszkania, powinna przekroczyć 3100 złotych brutto miesięcznie, co odpowiada mniej więcej przeciętnemu wynagrodzeniu w gospodarce.
Za znamienny można uznać fakt, że przeciętne wynagrodzenie nauczycieli zatrudnionych w szkołach publicznych jest wyraźnie wyższe niż w prowadzących sprawozdawczość szkołach niepublicznych, gdzie nie obowiązuje Karta nauczyciela i umowy są podpisywane na zasadach rynkowych. Dowodzi to, że podstawowym grzechem obecnego systemu wynagradzania nauczycieli szkół publicznych nie jest niski poziom środków przekazywanych na ich finansowanie, ale zbyt sztywne zasady dotyczące obowiązkowych składników płac i zasad wynagradzania na poszczególnych stopniach awansu zawodowego.
Obecny model wynagradzania nauczycieli wymaga istotnego uproszczenia i deregulacji. W szczególności należy odejść od kontrolowania przeciętnych wynagrodzeń na poziomie jednostek samorządu terytorialnego. Wynikająca z tego zapisu zasada, że wynagrodzenia nauczycieli poszczególnych stopni awansu zawodowego ustalane są w relacji do wynagrodzenia stażysty, sprawia, iż w świetle prawa ewentualne znaczne podwyżki dla najmniej zarabiających nauczycieli wymagają znalezienia środków na proporcjonalne zwiększenie płac wszystkich nauczycieli. Tymczasem podwyżki powinny dotyczyć przede wszystkim nauczycieli stażystów i kontraktowych, tak by zapobiec negatywnej selekcji do zawodu. Ponadto konieczne jest wprowadzenie wymogu regularnego badania jakości pracy nauczycieli i szkół, z wykorzystaniem również wyników egzaminów zewnętrznych, co z wielu powodów jest zadaniem metodologicznie trudnym, ale wykonalnym.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 26.06,2008 r.