- Wśród wszystkich spraw, które umykają społeczeństwu polskiemu Ministerstwo Edukacji  i Nauki postanowiło sprawdzić, jak sytuacja wygląda w szkolnych bibliotekach, więc zapytano o sprawy kluczowe: liczba książek o objętości co najmniej 49 stron oraz książek o objętości poniżej 49 stron. To niewątpliwie diagnozuje sytuację polskiej edukacji. W zasadzie nie ma znaczenia, jaki organ nadzorczy pyta szkołę o cokolwiek. Zazwyczaj pyta o bzdury, gdy nie pyta o sprawy naprawdę ważne - skomentował sprawę z właściwą sobie ironią na profilu facebookowym liczącym 46 tys. obserwujących Paweł Lęcki, popularny nauczyciel języka polskiego z Sopotu.

Biblioteki szkolne na zasadach określonych przez dyrektora>>

 

Resort uważa, że to potrzebne

Biuro prasowe resortu edukacji w nowym wymogu nie widzi nic dziwnego i tłumaczy kwestię tak: „Dotychczas wykazywane były dane jedynie o książkach o objętości co najmniej 49 stron. Bardziej szczegółowy podział został wprowadzony ze względu na specyfikę szkół podstawowych, gdzie liczba książek poniżej 49 stron jest duża, a które wcześniej nie podlegały wykazywaniu".

 

Od 31.12.2020 r. dane o książkach będą wykazywane w podziale na:

  • książki o objętości poniżej 49 stron – wydawnictwa zwarte o objętości poniżej 49 stron nie wliczając okładki;
  • książki o objętości co najmniej 49 stron – wydawnictwa zwarte o objętości co najmniej 49 stron nie wliczając okładki.

 

Zadanie na cito dla szkolnych bibliotekarzy

- Polska edukacja pogrąża się coraz mocniej i mocniej, ale biurokratyczna machina resortu edukacji kręci się w zwykły sposób i potrzebuje paliwa do swoich nowych statystyk. Na koniec roku 2020 zadanie na cito dla szkolnych bibliotekarzy: niezwłocznie trzeba przeprowadzić remont i oddzielić książki cieńsze od grubszych - alarmuje strona NIE dla chaosu w szkole na Facebooku.

- Urzędnicy albo się nudzą albo coś knują. Pytają nasze szkoły, ile bibliotekach jest książek objętość do 49 stron, a ile objętości powyżej 49 stron. Szkoda, że nie interesują się, ilu uczniów ma depresję; tematem przemocy w szkole; przeładowaną i nieadekwatną do dzisiejszego życia podstawą programową; wykluczeniem cyfrowym; lekturami, które są rasistowskie albo zupełnie już nie zrozumiałe dla naszych dzieci; niedofinansowanymi szkołami i nauczycielami. Ale co tam, będziemy wiedzieć, ile mamy grubych, a ile chudych książek i od razu polskiej szkole będzie lepiej - komentuje na Facebooku Dominika Jackowski z Rady Miasta Szczecin.