Zgodnie z unijnymi przepisami, do zaliczenia toku studiów potrzebna jest określona liczba punktów ECTS – ani mniej, ani więcej. Wynosi ona odpowiednio 180 punktów dla licencjatu lub inżynierki i 120 dla studiów magisterskich. Polskie prawo stanowi, iż trzeba tych punktów zdobyć „co najmniej” 180 lub 120. 

Część uczelni wymaga więc od studenta wyższego wysiłku i domaga się zdobycia trochę większej liczby punktów np. 183 lub 187.  Zdaniem Ryszarda Rasińskiego z Uniwersytetu Łódzkiego, taka sytuacja jest niezgodna z prawem unijnym. Uważa on, że szkoła wyższa nie jest uprawniona do nadwyżkowego przypisywania punktów ECTS. 
 
„ECTSy” są też błędnie przypisywane do samych zajęć. Powinny one odpowiadać okresowi czasu jaki student spędził na nauce w celu zaliczenia ćwiczeń lub egzaminu. Jeden punkt powinien odpowiadać około trzydziestu godzinom pracy. Tymczasem zdarza się, że szkoły wyższe przypisują taką samą liczbę punktów tym samym zajęciom na studiach dziennych i zaocznych. 

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 26 czerwca 2013 r. 
 
/prm