W bieżącym roku szkolnym wszystkich przedmiotów uczy się po białorusku 151 tys. uczniów szkół podstawowych, a do białoruskojęzycznych przedszkoli chodzi 45 tys. dzieci (11,4 proc.). Jednocześnie na wyższych uczelniach tylko po białorusku uczy się zaledwie 700 studentów (0,2 proc.), a po białorusku i rosyjsku – około 160 tys. (37,4 proc.). Pozostali studiują w języku rosyjskim.

Jeszcze trzy lata temu po białorusku wszystkich przedmiotów uczyło się 20 proc. dzieci. W minionym roku szkolnym do białoruskojęzycznych przedszkoli chodziło 12 proc. dzieci, a na studia po białorusku - 0,9 proc. studentów. 
 
„Z jednej strony te liczby świadczą o tym, że wymiera białoruska wieś, bo wszystkie białoruskojęzyczne szkoły znajdowały się w wioskach (...). Działania ministerstwa oświaty budzą moje ogromne zaniepokojenie, bo nie robi ono niczego dobrego dla rozwoju białoruskiej edukacji” – podkreślił prezes Towarzystwa Języka Białoruskiego (TJB) Aleh Trusau w Radiu Swaboda.
 
W ciągu dziesięciu lat, które minęły między dwoma ostatnimi spisami powszechnymi - w 1999 i 2009 roku - odsetek osób, które mówią po białorusku w domu, spadł na Białorusi z 37 do 23 proc. Podczas ostatniego spisu język białoruski jako ojczysty wskazało 53 proc. mieszkańców Białorusi - o 20 proc. mniej niż podczas poprzedniego.
 
Według danych Biełstatu w 2011 roku tylko 9 proc. książek i folderów na Białorusi zostało wydanych po białorusku, a 85 proc. – po rosyjsku. Po białorusku ukazuje się 26 proc. gazet.
 
Prezydent Białorusi Alaksandr Łukaszenka, podobnie jak zdecydowana większość urzędników państwowych, używa w publicznych wypowiedziach niemal wyłącznie języka rosyjskiego. 
 
Białoruski został uznany przez UNESCO za jeden z języków zagrożonych wyginięciem.