Artykuł pt.: "Czy ludzie niezrównoważeni psychicznie powinni być przyjmowani na uczelnie wyższe" ukazał się 5. stycznia na łamach "Plus Minus", magazynu "Rzeczpospolitej". Jego autor, dr hab. Piotr Nowak, posługuje się przykładem studenta z zespołem Aspergera. Używa w jego kontekście określeń: "niepoczytalny", "chory psychicznie", "wariat" i opowiada się za potrzebą "ograniczonej dyskryminacji" takich osób w przestrzeni publicznej.
Gazeta opublikowała sprostowanie, w którym wyjaśnia, że tekst prezentował wyłącznie stanowisko autora. Redakcja nie podpisuje się pod przedstawionymi tezami, a w związku z pełną świadomością stopnia skomplikowania tematu przewiduje dalsze publikacje prezentujące także stanowiska przeciwne.
"Do życia między ludźmi wystarczy ostrożność i zdrowy rozsądek. Osoby niezrównoważone są pozbawione obu tych cech, dlatego, odnosząc się do nich z sympatią i ze zrozumieniem dla ich dysfunkcji społecznej, należy trzymać się od nich z daleka" - konkluduje swój tekst prof. Nowak, który jest wykładowcą filozofii na Uniwersytecie w Białymstoku i zastępcą redaktora naczelnego kwartalnika filozoficznego "Kronos".
Użyte w tekście sformułowania wzbudziły stanowczy protest środowisk pracujących na co dzień z osobami ze spektrum autyzmu.
"Stanowczo protestujemy przeciwko promowaniu w +Rzeczpospolitej+ postaw nie tylko dyskryminujących osoby ze spektrum autyzmu, ale wręcz nawołujących do jawnej selekcji studentów na polskich uczelniach" - głosi petycja do redakcji "Rzeczpospolitej", rozpowszechniania m.in. przez fundację "Synapsis". Petycji towarzyszy list otwarty naukowców z UW: prof. Ewy Pisuli i mgr. Joachima Kowalskiego. "Jako ludzie wyrośli w poszanowaniu sprawiedliwości i wolności drugiego człowieka uważamy, że artykuł prof. Nowaka nawołuje do segregacji i dyskryminacji osób z doświadczeniem chorób psychicznych lub niepełnosprawności, czemu z całą mocą się przeciwstawiamy" - napisali.
Podpisana pod petycją dr Joanna Ławicka, pedagog specjalny, prezes Fundacji Prodeste, osoba z zespołem Aspergera powiedziała PAP, że artykułem "osobiście dotkniętych" poczuły się dziesiątki osób: "ludzie ze spektrum autyzmu, nauczyciele, wykładowcy, prawnicy, lekarze, artyści, pracownicy państwowych urzędów, działacze organizacji pozarządowych".
Podkreśliła, że nie przypomina sobie podobnego manifestu w polskiej publicystyce. "Rozumiem, że zadaniem czasopism jest budzenie refleksji, także w oparciu o kontrowersyjne poglądy. Są jednak pewne granice prowokacji a jedną z nich jest dobro innych osób" - powiedziała.
"Autor ekwiwalentnie używa kolokwialnych obelg z terminami medycznymi, które także dowolnie miesza. A wszystko po to, by uzasadnić tezy, których wydźwięk bardzo mocno przywołuje na myśl klasyczną eugenikę, w myśl której osobnikom +o dodatnich cechach genetycznych+, w tym wypadku +zdrowym i zrównoważonym studentom+ należy stwarzać korzystne warunki - pozbawione nierozumnych, szalonych i niezrównoważonych studentów z zespołem Aspergera" - uważa dr Ławicka.
Według niej dr Nowak "wyraźnie domaga się prawa do dyskryminacji, będącej jego zdaniem +nieodzownym prawem społecznym+".
Redaktor naczelny "Rzeczpospolitej", Bogusław Chrabota powiedział PAP, że redakcja dziennika "nie podpisuje się" pod poglądami autora tekstu. "Jeśli jest taka wola czytelników, to ja oczywiście nie boję się przeprosić" - podkreślił Chrabota dodając jednak, że on sam daleki jest od przekonania, że artykuł dr. Nowaka narusza jakieś elementarne normy czy nawołuje do nienawiści.
"Jesteśmy otwarci na publikację tekstów konfrontujących jego tezy, co zrobimy. Przygotowujemy publikacje, które będą w kontrze do jego tez. Natomiast tekst wydał nam się ciekawy, poruszający. Natomiast absolutnie nie podpisujemy się pod zarzutami, że jest to stanowisko redakcji - jest to wyłącznie prywatne stanowisko tego pana, które zostało upublicznione na łamach +Rzeczpospolitej+ w ramach wolności słowa i w ramach wolności debaty publicznej" - oświadczył Chrabota.
Na potrzebę dbałości o język, którym mówimy o niepełnosprawności od lat wskazują eksperci zajmujący się problemem. Wiele określeń, które funkcjonują w polskim prawie i są używane publicznie, bo kiedyś uznawane były za neutralne - teraz są wyraźnie stygmatyzujące. Przykładem mogą być określenia inwalida czy kaleka. Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk sam przychyla się do sformułowania "osoba z niepełnosprawnością".
Specjaliści podkreślają podmiotowość tego sformułowania, które zwracają uwagę na to, że ktoś jest przede wszystkim osobą, a niepełnosprawność jest jednym z wielu aspektów, które go dotyczą.(PAP)