Konia z rzędem temu, kto mógłby dziś wypożyczyć papierową wersję publikacji naukowej z biblioteki publicznej. Na stronach internetowych bibliotek uniwersyteckich studenci i pracownicy naukowi mogą dowiedzieć się, jak długo nie będą mieli możliwości wypożyczać poszukiwanych przez nich prac. Przykładowo, do końca kwietnia 2020 r. zamknięta jest Biblioteka Uniwersytetu Wrocławskiego. Do 15 maja 2020 r. zamknięta ma być Biblioteka Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz Biblioteka Uniwersytetu Warszawskiego. Biblioteka Uniwersytetu Gdańskiego oraz Biblioteka Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego w Krakowie są nieczynne do odwołania.

Jak wskazuje Agata Ziobroń, studentka prawa Uniwersytetu Rzeszowskiego przy zamkniętych bibliotekach poważniejszym problemem jest dostęp do zalecanej literatury. - W przypadku niektórych przedmiotów dostajemy konkretne zalecane publikacje, z którymi powinniśmy się zapoznać, nie zawsze są to podręczniki, w które zaopatrywaliśmy się na początku roku czy semestru. Czytelnia daje możliwość dostępu do wielu pozycji, porównywania ich treści, zapoznawania się z nimi przed ewentualnym zakupem. Teraz tego brakuje – zaznacza Agata Ziobroń.

 

 

Kto ma internet, ten wyszuka publikacje

Na szczęście studenci, aplikanci, pracownicy naukowi nie są na przegranej pozycji. Ratunkiem jest dla nich dostęp do Internetu i dostępnych tam pozycji. - Przy szukaniu materiałów naukowych z pomocą przychodzi internet. Można skorzystać z zasobów Google Scholar lub zapoznać się z artykułami naukowymi, których jest mnóstwo. Myślę, że Internet daje duże szanse na kontynuowanie działalności naukowej w czasach pandemii. Oczywiście, nie można zapomnieć o zasobach LEX – podkreśla Agata Ziobroń.

Jak wyjaśnia dr hab. Grzegorz Krawiec, profesor Uniwersytetu Pedagogicznego w Krakowie w internecie znajduje się wiele bibliotek cyfrowych, które zawierają prace naukowe. - Są to często recenzowane artykuły naukowe, także prace doktorskie itd. Często nawet całe książki. I tak np. z zakresu prawa administracyjnego można wymienić trzytomową pracę A. Okolskiego dot. prawa administracyjnego z lat 80-tych XIX wieku! Można zaryzykować twierdzenie, że na podstawie takich materiałów można napisać niezłą pracę naukową – może nie na każdy temat, ale jednak. A już na pewno na tej bazie powstać może artykuł przyczynkarski – wskazuje prof. Krawiec.

Zauważa on, że w obecnym czasie pandemii niektóre biblioteki oferują czytelnikom robienie skanów swoich zasobów. Bo chociaż biblioteki są zamknięte dla czytelników, to jednak pracownicy takich bibliotek pracują. - Zachęcam do zainteresowania się, czy biblioteka, do której jesteśmy zapisani, oferuje taką usługę – dodaje prof. Krawiec.

 

 

 

Legalny dostęp do wiedzy

- W dzisiejszej rzeczywistości, najwygodniejszym narzędziem do zapoznawania się z większością treści, jest internet. Barierą może być koszt dostępu, jednak coraz częściej autorzy decydują się rozpowszechnianie artykułów nieodpłatnie i na wolnych licencjach. Warto w tym celu korzystać z wyszukiwarki Google Scholar. Ten sam dostawca usług umożliwia zapoznanie się z wybranymi pozycjami poprzez Google Books – wskazuje dr Iga Bałos z Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego, prowadząca blog sPRAWNAEDUKACJA.pl. Jak zaznacza dr Bałos, przepisy prawa autorskiego nie zakazują zapoznawania się z treścią utworu.

- Wedle przepisów polskiego prawa, nie ma w dodatku znaczenia czy kopia utworu (książki, artykułu etc.), została legalnie sporządzona. Problem, także i prawny, pojawia się w momencie, kiedy dochodzi do rozpowszechnienia utworu (np. zamieszczenia na stronie internetowej lub w liście mailingowej) bez zgody uprawnionego (najczęściej autora lub wydawcy) – podkreśla dr Bałos. Wskazuje, że na udostępnianie artykułów lub książek pozwala także dozwolony użytek osobisty. Obejmuje on osoby spokrewnione, spowinowacone i pozostające w stosunku towarzyskim. - Mimo że wprost nie wynika to z przepisów, zdaje się, że dotyczy on także umożliwienia korzystania z kopii cyfrowych – zauważa dr Iga Bałos.


Legalne korzystanie z publikacji w internecie

Dr Iga Bałos zapytania o to, czy możemy bez żadnych prawnych problemów korzystać z każdej publikacji dostępnej w internecie wskazuje, że to zależy od tego co oznacza korzystanie z utworu. - Jeśli zapoznać się z treścią lub zacytować, monopol autora lub wydawcy nie stoją na przeszkodzie. Jeśli jednak w ramach korzystania, wykładowca ma zamiar tekst udostępnić studentom, sprawa się komplikuje. W 2015 roku ustawodawca zauważył, iż uczelnie mogą prowadzić także nauczanie z wykorzystaniem Internetu i uzupełnił przepis dotyczący dozwolonego użytku edukacyjnego. Wskazał, iż korzystanie z utworów m.in na potrzeby zilustrowania treści przekazywanych w celach dydaktycznych, obejmuje również zdalne formy komunikowania się z odbiorcą – podkreśla dr Iga Bałos. Zwraca jednak uwagę, że warunkiem jest ograniczony krąg odbiorców, identyfikowanych przez instytucję, korzystającą z dozwolonego użytku.

- Przyjmuje się, że chodzi o udostępnianie treści na platformach, do których dostęp uzyskują określone osoby i który jest zabezpieczony loginem i hasłem. W obecnej sytuacji, kiedy studenci nie mają możliwości wypożyczenia podręczników czy zapoznania się z ich treścią za pośrednictwem uczelnianego komputera, wspomniany dozwolony użytek zdaje się być mało pomocny. Pierwsza wątpliwość dotyczy zakresu celu dydaktycznego. Raczej nie obejmuje on sytuacji, w których student chciałby pogłębić wiedzę w temacie przedstawianym podczas wirtualnego wykładu. Ma bowiem umożliwić wykładowcy przekazanie informacji i wzbogacić lub uwiarygodnić proces nauczania. Dodatkowo, dozwolony użytek edukacyjny nie usprawiedliwia tworzenia wirtualnej biblioteki – zaznacza dr Iga Bałos.

 

Pytanie zatem czy z punktu widzenia prawa autorskiego problem z dostępem do literatury usprawiedliwia naruszanie prawa autorskich. - Przepisy ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, nie umożliwiają potraktowania takiej przeszkody jako usprawiedliwienia. Należy zauważyć, że w wielu przypadkach główną niedogodność będzie stanowić koszt zapoznania się z artykułem lub książką. Jeśli nie można udać się do biblioteki, trzeba zapłacić albo za egzemplarz, albo za dostęp do treści cyfrowych. Okoliczność ta jest jednak niezależna od szczególnych warunków, w których obecnie staramy się funkcjonować – podkreśla dr Bałos.
 

Bogactwo zasobów SIP LEX

Najbezpieczniej jest więc zostać użytkownikiem prawniczej bazy danych, która oferuje specjalistyczne publikacje naukowe. Jak podkreśla prof. Grzegorz Krawiec, wiele komercyjnych baz prawniczych zawiera artykuły i książki. Dostęp do nowoczesnych baz informacji prawniczej to najlepsza opcja dla tak przyszłych, jak i doświadczonych prawników – bez względu na to, czy biblioteki są dostępne.

Jak wskazuje dr Wojciech Kowalski, product manager Działu Legal SIP LEX, nauczyciel akademicki, LEX gwarantuje dostęp do bieżąco aktualizowanych tekstów aktów prawnych, które dodatkowo są "wyposażone" zazwyczaj w olbrzymie ilości dokumentów wykładni i praktyki. Dr Wojciech Kowalski podkreśla, że o atrakcyjności LEX’a świadczy właśnie ogromna ilość „dokumentów powiązanych” dostępnych w bazie. Dr Kowalski wskazuje, że punktem wyjścia w pracy prawnika jest praca z tekstem aktów prawnych. LEX zawiera liczne udogodnienia dla czytelnika. - Przede wszystkim daje on gwarancję korzystania z obowiązującej wersji tekstu aktu prawnego. Poza tym w LEX istnieje możliwość sięgania do archiwalnych oraz przyszłych (o ile są) wersji aktu prawnego. Przy konkretnych przepisach znajdują się tzw. plusiki i dzięki nim istnieje możliwość odtworzenia historii jednostki oraz wszystkich dokumentów powiązanych. Warto zauważyć, że użytkownik LEXa ma możliwość zakładania alertów na akcie prawnym (całym lub pojedynczych jednostkach) informujących o zdarzeniach związanych z nimi. Warto też wspomnieć o funkcji „Zacytuj”, z której można korzystać podczas pisania tekstów prawniczych. Dodatkowo w LEX znajdują się też różne wersje językowe aktów prawnych, z których nierzadko korzystam – wymienia dr Kowalski.

- Zdecydowanie najczęstszym udogodnieniem w LEX, z którego korzystam w codziennej pracy, i to niezależnie czego poszukuję, jest wyszukiwarka pełnotekstowa wraz ze swoimi sugestiami co do haseł/słów kluczowych. Od dłuższego już czasu jest to mój podstawowy sposób docierania do informacji zawartych w LEX – wskazuje dr Wojciech Kowalski.

Zwraca on uwagę, że w wypadku osób przygotowujących się do egzaminów interesujące są w szczególności takie programy jak LEXOTEKA czy LEX dla Aplikanta. Te programy są dedykowane pod kątem zawartości i funkcjonalności studentom i aplikantom właśnie (https://www.aplikanci.lex.pl/; https://www.lexoteka.pl/zamowienia#korzysci).

- Natomiast w wypadku orzeczeń, z którymi bardzo często pracuję, olbrzymim udogodnieniem jest ich opracowanie merytoryczne w zakresie tez, tytułów do nich oraz skorowidza artykułowego. Przyznam się szczerze, że teza i tytuł w orzeczeniu są zazwyczaj punktem wyjścia do analizy długich list orzeczeń podwieszonych pod poszczególne przepisy kodeksów i innych aktów prawnych. Do orzeczeń nietezowanych trafiam zazwyczaj gdy wystąpią inne argumenty za tym, by do nich zajrzeć. Do nich należą przywoływania w tekście analizowanego orzeczenia, gdzie poprzez link docieram do takiego orzeczenia; w prawym panelu mam też zbiorcze zestawienie orzeczeń powiązanych z analizowanym przeze mnie (np. orzeczenia cytujące, cytowane, czy inne orzeczenia wydane w tej sprawie) – podkreśla dr Wojciech Kowalski. Zwraca on też uwagę, że od pewnego czasu coraz częściej też sięga do stosunkowo młodej kategorii publikacji jakimi są linie orzecznicze, w których autorzy krótko i na temat dokonują analizy orzecznictwa związanego z jakimś problemem orzeczniczym.

 

Bogactwo komentarzy w LEX

- Nie można też zapomnieć o bardzo bogatych zasobach komentarzowych w LEX. Program daje możliwość docierania do wielu wydań poszczególnych komentarzy, o ile takowe są, co z jednej strony pozwala zaoszczędzić na wydaniach papierowych, z drugiej strony pozwala korzystać z najnowszych wydań danego komentarza – zaznacza dr Wojciech Kowalski. Zwraca on uwagę, że oprócz komentarzy w LEX dostępne są też olbrzymie zasoby monografii oraz artykułów prawniczych.

- Na ich podstawie możliwe jest wykonanie pogłębionej analizy danego zagadnienia bez wychodzenia z domu i spędzania wielu godzin w czytelni. Podgląd w formie skanu wersji papierowej w wypadku części czasopism również nie jest bez znaczenia – podkreśla dr Kowalski. Na koniec zwraca on uwagę, że nawet jeśli nie ma pełnego tekstu danej publikacji w LEX, to zdefiniowanie jakiegoś zagadnienia prawnego do jakiegoś hasła w LEXie pozwala na dotarcie do pokaźnej bibliografii, z której można wyciągnąć sobie interesujące pozycje i na ich podstawie przygotować artykuł naukowy lub pismo procesowe.

 

Gdy internetu brak

Niestety, czasami spragniony wiedzy student może mieć kłopoty techniczne z dostępem do internetu. Powstać może pytanie jak ma pisać prace student, który nie posiada dostępu do Internetu, a jego domowa biblioteka nie jest pokaźna. - Wszystko zależy od tego co to za student i jaką pracę miał napisać. Jeżeli jest to „zwykłe” zaliczenie na ćwiczenia („referat”), to należałoby ustalić z prowadzącym jakąś inną formę zaliczenia. Natomiast, jak się wydaje, w trudniejszej sytuacji są seminarzyści piszący pracę dyplomową. Jest to praca naukowa i musi być napisana na podstawie naukowych źródeł. W mojej opinii nie można – nawet w tak trudnej jak obecnie sytuacji, dopuszczać do obrony prac bez podstawowej literatury – jednak widzę tutaj dużą rolę promotora – powinien on wykazać dobrą wolę i pomóc w maksymalnym stopniu. W końcu na pewno doktor czy profesor dysponuje sporą biblioteczką – zaznacza prof. Grzegorz Krawiec.