Polskie uczelnie korzystają z kilku komercyjnych platform antyplagiatowych – każda działa na własną rękę. Nie sprawdzają każdej pracy z tych, które powstają na uczelni, jedynie ich część. Nie da się też porównywać prac między uczelniami, a często nawet między różnymi wydziałami tej samej uczelni. 
 
Ministerstwo planuje wprowadzenie centralnego systemu, który pozwoli wyłapać plagiatorów. Do tej pory pozostawali oni praktycznie bezkarni - wszczętych postępowań jest zaledwie kilkanaście w skali roku. Warto wspomnieć, że rynek pisania prac dyplomowych od wielu lat kwitnie w Polsce.
 
Praca magisterska na "czarnym rynku" kosztuje od tysiaca do kilkunastu tysięcy złotych, a w ten proceder zaanażowani są często sami wykładowcy.