W końcu czerwca liczba zarejestrowanych bezrobotnych była o 9,3 proc. (o 197 tys.) niższa niż przed rokiem – wynika z danych GUS. W tym czasie grupa osób bez zajęcia z wykształceniem gimnazjalnym i niższym skurczyła się o 8,2 proc. (o 44 tys.), a osób po studiach o 9,2 proc. (o 20,4 tys.). Natomiast liczba bezrobotnych, którzy ukończyli szkoły zasadnicze zawodowe oraz policealne i średnie zawodowe, zmniejszyła się o 11–11,5 proc. (odpowiednio o 58,6 tys. i 48 tys.). Najbardziej zyskali absolwenci ogólniaków. Ich liczba wśród bezrobotnych zmalała o 12,3 proc. (o 25,5 tys.).

Zobacz: Studia podyplomowe przepustką do kariery>>>

– Mały spadek liczby bezrobotnych bez kwalifikacji nie dziwi, bo zapotrzebowanie na pracę takich osób jest raczej śladowe. Tak jest i tak będzie bez względu na koniunkturę gospodarczą – uważa prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. Stąd też w rejestrach bezrobotnych jest ich aż ponad 534 tys., a pracę (łącznie z szarą strefą) ma tylko ponad 560 tys. Inaczej jest w przypadku osób z wyższym wykształceniem. – Początki ożywienia gospodarczego czy sezonowa zmiana koniunktury nigdy nie zmieniały wyraźnie sytuacji osób z wyższym wykształceniem na rynku pracy – twierdzi prof. Urszula Sztanderska z Uniwersytetu Warszawskiego. Dodaje, że dopiero w dłuższej perspektywie w okresach boomu gospodarczego absolwenci wyższych uczelni stosunkowo łatwo zdobywają pracę. Bo wtedy firmy chętnie inwestują i rośnie ich zapotrzebowanie na specjalistyczną kadrę.
 
Tymczasem już od 15 lat zwiększa się wśród bezrobotnych grupa osób po studiach – z 2,1 proc. w 2000 r. do 11,6 proc. w połowie tego roku. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, że po części to efekt szybkiego rozwoju edukacji. Dzięki nej zdecydowanie zwiększyła się na rynku pracy liczba osób z wyższym wykształceniem. Bo według badań aktywności ekonomicznej ludności już 32 proc. osób pracujących ma dyplom wyższej uczelni. To aż o ponad 14 pkt proc. więcej niż przed dziesięcioma laty. Wobec tego więcej jest ich także wśród osób bez zajęcia, bo gdy bezrobocie rośnie, to przybywa również bezrobotnych z dyplomami wyższych uczelni. A na spadek ich liczby trzeba dłużej czekać niż w przypadku pracowników o niższym wykształceniu. Między innymi dlatego wśród bezrobotnych po studiach najszybciej rośnie liczba takich, którzy szukają pracy ponad rok. W połowie tego roku było ich ponad 78 tys. – aż 2,5-krotnie więcej niż w 2008 r.
 
 
W pierwszej połowie roku najbardziej zmniejszyła się liczba bezrobotnych z wykształceniem średnim ogólnokształcącym. – To dlatego, że wygrywają oni często konkurencję z osobami z licencjatami – ocenia prof. Kryńska. Jej zdaniem ci drudzy nie mają czasem żadnych kwalifikacji poza dyplomem, który zdobyli, ale mają za to dość wysokie oczekiwania płacowe. – Pracodawcy wolą więc często zatrudniać pracowników po ogólniakach, bo godzą się na niższe pensje, niż osoby z licencjatami, a zarówno jednych, jak i drugich muszą na ogół uczyć zawodu – podkreśla prof. Kryńska
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna