W opublikowanej w piątek wieczorem rozmowie z Wyborcza.pl na pytanie, czy odejście z rządu to decyzja jej czy premiera, Kudrycka odpowiedziała: "Nasze zamiary spotkały się w tym samym punkcie. Ja chciałam odejść, a premier planował zmiany w rządzie".

"Chociaż praca w rządzie to ogromny zaszczyt i honor, jestem przekonana, że Polacy oczekują teraz nowej energii, nowego otwarcia. To nie znaczy oczywiście, że wszystko musi się zmienić" - podkreśliła.

Zapytana z kolei, czy startuje w wyborach do europarlamentu, odparła, że listy kandydatów będą powstawać za trzy, cztery miesiące i nie wie, czy znajdzie się na nich jej nazwisko. "Jeśli jednak się nie uda, trudno" - powiedziała.

"Na razie planuję to, co mogę - wracam do Sejmu jako posłanka. Mam nadzieję, że będę pracowała nad przeprowadzeniem przez Sejm ustaw, które sama przygotowałam w resorcie. Zamierzam też napisać książkę o relacjach administracji i polityki, bo administracja publiczna to moja dyscyplina naukowa. Mój sześcioletni staż w ministerstwie to dobry punkt wyjścia do naukowych rozważań. Poza tym chciałabym też zwyczajnie odpocząć" - wskazała.

Jak powiedziała, liczy na to, że nowy minister będzie kontynuował to, co zaczęła. Wyraziła nadzieję, że jej następca znajdzie sposób na wsparcie dla innowacyjności i rozwoju badań. I - jak mówiła - "doprowadzi do końca zmiany w prawie o szkolnictwie wyższym i o finansowaniu nauki - ważne jest w nich rozdzielenie uczelni na badawcze i zawodowe, także uznawanie przez uczelnie kwalifikacji osób dojrzałych".

Kudrycka już w piątek rano w radiowej Trójce dała do zrozumienia, że w listopadzie odejdzie z rządu. Na pytanie, czy rozmawiała już o tym z premierem, przyznała: "Były takie rozmowy".

Dodała, że Polacy potrzebują "nowej energii" i "nowych ludzi". Dopytywana, czy również w ministerstwie nauki, odparła: "Tak, jestem przekonana, że tak". "Uważam, że powinna być duża rekonstrukcja i że Polacy zasługują na to, żeby pojawili się nowi ministrowie, którzy przedstawią nowe pomysły i z nową energią przystąpią do rządzenia. Z mego punktu widzenia potrzebni są również nowi ludzie, albo przynajmniej nowy minister w nauce i szkolnictwie wyższym" - powiedziała.

Kudrycka podkreśliła, że "pobiła wszelkie rekordy", bo żaden minister nauki i szkolnictwa wyższego nie utrzymał się na stanowisku tak długo, czyli sześć lat. "Zawsze uważałam, że na tym polega system demokratyczny, żeby wprowadzać po pewnym czasie osoby, które mają krytyczne spojrzenie na dokonania poprzednika, ale przede wszystkim wielką pasję" - zaznaczyła.

"Premier też jest zdania, że potrzebna jest nowa energia. Myślę, że również zgadza się ze mną, że potrzebna jest duża rekonstrukcja rządu. Rozmawialiśmy o niej wielokrotnie - o jej wielkości, o tym, kiedy może nastąpić. Z mego punktu widzenia premier decyzję już podjął i wkrótce ją ogłosi. Jak sam powiedział wczoraj - w listopadzie" - zaznaczyła minister. Zapytana, czy będzie zmiana ministra nauki i szkolnictwa wyższego, powiedziała: "tak, ale na to musimy jeszcze zaczekać".

Premier Donald Tusk zapowiedział, że do rekonstrukcji rządu dojdzie jeszcze w listopadzie. "Na pewno przed 1 grudnia" - zapewnił przed kilkoma dniami.

Według informacji PAP ze źródeł we władzach PO rekonstrukcja rządu mogłaby objąć ministrów: sportu - Joannę Muchę, administracji i cyfryzacji - Michała Boniego, finansów - Jacka Rostowskiego, edukacji - Krystynę Szumilas i nauki - Barbarę Kudrycką.