Co roku na najlepszych uczelniach świata na koszt polskiego rządu będzie studiować co najmniej stu studentów z Polski. Ale potem tę naukę będą musieli odpracować.

System ma ruszyć od roku akademickiego 2015/1016. Projekt rozwiązania przygotowały ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego oraz finansów. To realizacja jednej za zapowiedzi z exposé premier Ewy Kopacz. Jak przyznaje minister nauki prof. Lena Kolarska-Bobińska, wstępna propozycja jest taka, by rocznie było wysyłanych na studia za granicą 100 osób. W przyszłym roku wyjechałaby pierwsza setka, w 2016/2017 za granicą studiowałby już 200 młodych ludzi, itd.
 
 
Kandydatów do wyjazdu będzie kwalifikować kapituła złożona z naukowców i przedsiębiorców, wybrana przez Radę Ministrów. Aby jednak być dopuszczonym do konkursu będzie trzeba spełnić dwa wymagania. Pierwszym kryterium będzie posiadanie licencjatu i kwalifikacja na II stopień studiów. Drugim potwierdzone przyjęcie przez daną uczelnię za granicą.
 
 – Kierunek studiów nie będzie miał znaczenia przy wyborze kandydatów – mówi minister Kolarska-Bobińska. 
 
 
Jeżeli student przejdzie przez to sito, otrzyma pieniądze na całe studia na danej placówce. Kwoty będą bardzo różne, w zależności od tego, jak wysokie będzie czesne na wybranym uniwersytecie. – Nawet poszczególne kierunki miewają różne opłaty – przyznaje Kolarska-Bobińska. I rzeczywiście – na amerykańskim Uniwersytecie Harvarda, który znalazł się na pierwszym miejscu prestiżowej listy szanghajskiej (akademicki ranking uniwersytetów świata), czesne roczne wynosi 48 tys. dolarów, zaś na brytyjskim Oksfordzie 3 tys. funtów. W propozycji ministerstwa nauki znalazło się 15 najlepszych szkół z listy szanghajskiej oraz te z pierwszej dziesiątki pięciu branżowych rankingów tej samej organizacji. To placówki amerykańskie, brytyjskie i szwajcarska. Pieniądze będą przyznawane albo w formie grantu, albo kredytu. 
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna