Lipińska-Nałęcz uzasadniała stanowisko resortu, który był autorem projektu ustawy ograniczającej bezpłatność w przypadku drugiego kierunku studiów. "Nie ma żadnego wymogu w prawie, który by nakazywał obywatelowi posługiwać się dwoma dyplomami. To jest wynik naszej indywidualnej ambicji" - mówiła.

 

Zobacz: TK zakwestionował sposób pobierania opłat, ale nie ratio legis>>>

Jej zdaniem sytuacja mogłaby wyglądać "zupełnie inaczej, gdyby efektywność studiowania na drugim kierunku była większa". Obecnie już po pierwszym semestrze odpada połowa osób, które podjęły drugi kierunek studiów. Studia kończy często mniej niż jedna trzecia osób, które te studia podjęły - poinformowała wiceminister.

"Skoro ta efektywność jest bardzo niska, to być może te wydatki (finansowanie studiów z budżetu państwa) nie są potrzebne" - zauważyła. Podkreśliła też, że materialne wspieranie studentów w takiej sytuacji oznacza niepotrzebne obciążenie społeczeństwa kosztami.

"Uważamy, że jeśli ktoś nie spełnia kryteriów - i tu mamy sprawdzian w postaci niskiej efektywności studiowania na drugim kierunku - to państwo nie powinno ponosić z tego tytułu ciężarów" - podkreśliła.

Wiceminister przypomniała, że wśród osób podejmujących drugi kierunek studiów 10 proc. z najlepszymi wynikami może się uczyć bezpłatnie. "Przy sytuacji niżu demograficznego, czyli zmniejszonego napływu studentów do uczelni, możemy podnieść ten próg z 10 do 20 proc." - powiedziała. Zastrzegła, że zwiększenie puli odbędzie się przy zachowaniu kryterium jakości. (PAP)

zan/ lt/ jra/

Zobacz: odpłatność za drugi kierunek studiów sprzeczna z konstytucją>>>