Powódka uległa wypadkowi komunikacyjnemu. Sprawca zdarzenia był ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej. Powódka pozwała więc ubezpieczyciela sprawcy wypadku o szereg roszczeń. W toku procesu pozwany domagał się oddalenia powództwa. Sąd okręgowy przyznał na rzecz powódki kwotę 103.000 zł tytułem zadośćuczynienia, ponad 4.500 zł tytułem odszkodowania oraz rentę w kwocie 120 zł (płatną co miesiąc). Sąd oddalił powództwo w pozostałym zakresie. Z wyrokiem sądu nie zgodził się pozwany, ale sąd apelacyjny oddalił jego apelację.

 

 

 

Po wypadku jedynie ćwiczenia rehabilitacyjne

Z ustaleń sądów wynikało, że w grudniu 2013 r. powódka (będąca wówczas uczennicą) została potrącona na przejściu dla pieszych przez kierującego pojazdem. Kierowca nie zachował jednak należytej ostrożności i nie zmniejszył prędkości, choć przejście było oznakowane jako szczególnie często uczęszczane przez dzieci. Na skutek wypadku powódka doznała ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Do szpitala przewieziono ją w stanie ciężkim, była wówczas niewydolna krążeniowo i oddechowo. Sąd karny prawomocnie skazał sprawcę wypadku za przestępstwo.


Powódka była operowana. Przez długi okres czasu była rehabilitowana. Na skutek wypadku powódka uzyskiwała gorsze wyniki w nauce. Łatwo męczyła się. Dolegliwości bólowe utrudniały jej skupienie. Wymagała więc indywidualnego nauczania aż do matury. Uszczerbek na zdrowiu powódki wyniósł 68%. Choć jej złamania wygoiły się, to jednak w przyszłości mogą pojawić się u niej zwyrodnienia. Powódka nie może obecnie uprawiać sportów, pozostały jej jedynie ćwiczenia rehabilitacyjne. Powódka przed wypadkiem była bardzo aktywna. Uprawiała wiele sportów i jeździła na zawody, na których zdobywała medale. Powódka po odzyskaniu przytomności była przerażona swoim stanem. Obawiała się, że nie będzie chodzić. Przez długi okres czasu powódka wymagała pomocy osób trzecich. Do dziś ma problemy z kucaniem i klękaniem. Gdy odczuwa silniejsze dolegliwości bólowe, nie może wykonać prac domowych i musi odwołać spotkania.

 

Strasburg: państwo odpowiada za znęcanie się nad przedszkolakiem>>


Zobowiązany do zapłaty nie ma znaczenia

Przed wytoczeniem powództwa towarzystwo ubezpieczeniowe sprawcy szkody uznało, że powódka powinna uzyskać 110.000 zł zadośćuczynienia. Wyliczono też, że powódka powinna uzyskać zwrot za wykupione leki i ok. 5900 zł z tytułu kosztów opieki. Pozwana uznała jednak, że powódka przyczyniła się do wypadku w 30%. W związku z tym przyznano powódce odpowiednio obniżone świadczenia. Później pozwana zaproponowała powódce przyznanie zadośćuczynienia w wysokości 200.000 zł, z przyjęciem jej przyczynienia do zaistniałej szkody w wysokości 20%. W ocenie sądów, nie można było uznać, że powódka przyczyniła się do wypadku. Powódka nie wyszła na przejście zza zasłaniającego ją pojazdu - uznały sądy. W materiału dowodowego (i akt sprawy karnej) wynikało bowiem, że wyłączną przyczyną wypadku było nieprawidłowe zachowanie kierowcy. Pozwana nie wykazała, że doszło do nieostrożnego wejścia powódki na przejście dla pieszych. Nie było więc podstaw do obniżenia należnych powódce świadczeń. Sądy zgodnie oceniły, że poza wypłaconymi świadczeniami, powódka powinna uzyskać dodatkowe kwoty tytułem zadośćuczynienia, odszkodowania i rentę. Poszkodowana powinna uzyskać zadośćuczynienie w kwocie 200.000 zł, obniżone o już wypłacone jej 97.000 zł przez ubezpieczyciela.


Sądy wyjaśniły, że na rozmiar krzywdy powódki (a więc również na wysokość zadośćuczynienia) miał wpływ rozmiar jej obrażeń. Wypadek zmienił życie powódki. Nie tylko musiała być ona operowana i rehabilitowana, ale nie może już uprawiać sportów, choć było to jej pasją. Najprawdopodobniej do końca życia powódka będzie zmagać się ze skutkami wypadku. Sąd apelacyjny wskazał też, że brak jest podstaw do zmiany wysokości przyznanego jej zadośćuczynienia. Sąd okręgowy właściwie wyważył bowiem jego wysokość - uznał sąd odwoławczy. Jednocześnie w wyroku uwzględniono nawiązkę, jaką przyznano dla pokrzywdzonej w wyroku karnym. W orzecznictwie wskazuje się bowiem, że kwota nawiązki, przyznana w wyroku skazującym, powinna być uwzględniona przez sąd cywilny przy ustalaniu wysokości należnego pokrzywdzonemu zadośćuczynienia. Nie ma znaczenia to, który podmiot (sprawca czy ubezpieczyciel) był zobowiązany do zapłacenia nawiązki. Takie stanowisko przedstawił Sąd Apelacyjny w Krakowie w wyroku z dnia 6 marca 2018 r. w sprawie  I ACa 966/17 (LEX nr 2501299). Sądy uznały też, że powódka powinna uzyskać odszkodowanie i rentę.

 


 

Istotne wiek i rozmiar szkody

Zadośćuczynienie pełni funkcję kompensacyjną. Celem tej instytucji jest więc zrekompensowanie doznanej przez poszkodowanego krzywdy (natomiast odszkodowanie dotyczy naprawienia szkody). Zadośćuczynienie ma zawsze indywidualny charakter. Ustalenie jego wysokości zostało pozostawione swobodnemu uznaniu sędziego, co oczywiście nie może oznaczać zupełnej dowolności i arbitralności. Zmiana wyroku w ramach kontroli instancyjnej jest dopuszczalna jedynie wówczas, gdy przyznane zadośćuczynienie ustalono w sposób rażąco nieodpowiedni. Wskazówki w tym zakresie można znaleźć, analizując bogate orzecznictwo sądowe na ten temat. Porównanie kwot zadośćuczynienia zasądzanych w analogicznych sprawach zapobiega powstawaniu istotnych dysproporcji. Należy zauważyć, że ustalanie rozmiaru krzywdy, odwołując się wyłącznie do procentowego stopnia uszczerbku na zdrowiu, co często czynią ubezpieczyciele, nie znajduje podstaw w treści art. 445 §1 k.c. Decydują zawsze okoliczności konkretnej sprawy. Powszechnie przyjmuje się - tak też uczynił Sąd Apelacyjny w omawianym wyroku - że kluczowe znaczenie mają: wiek poszkodowanego, stopień cierpień fizycznych i psychicznych, ich intensywność, czas trwania, nieodwracalność następstw uszkodzenia ciała lub wywołania rozstroju zdrowia, pobyty w szpitalu.

 

Znaczenie ma również rodzaj zabiegów medycznych, nasilenie bólu, konieczność rehabilitacji, rodzaj wykonywanej pracy, szanse na przyszłość, poczucie nieprzydatności społecznej, bezradność życiowa, sytuacja rodzinna oraz inne podobne czynniki. Zasądzona kwota musi być odczuwalna dla poszkodowanego, przy uwzględnieniu jego poziomu życia oraz stopy życiowej społeczeństwa. Rację ma Sąd Apelacyjny, że zaliczeniu na poczet zadośćuczynienia podlega nawiązka zasądzona w wyroku karnym. Bez znaczenia jest to, czy świadczenie zostaje zapłacone przez sprawcę czy jego ubezpieczyciela. Ważne, by dotyczyło tej samej szkody. Legitymację bierną w procesie (czyli zdolność do bycia pozwanym) o zadośćuczynienie posiadają oba te podmioty. W praktyce poszkodowany zawsze występuje z powództwem bezpośrednio przeciwko ubezpieczycielowi na zasadzie art. 822 §4 k.c., gdyż ma pewność co do wypłacalności dłużnika - wyjaśnia adwokat Łukasz Strzelecki z Kancelarii Adwokackiej w Miechowie.