Są szkoły, w których regulacje dotyczące ubioru ograniczają się do wymogu, by uczniowie zmieniali buty na tenisówki z białą podeszwą, aby nie niszczyć parkietu. Inne za cel postawiły sobie walkę z „rewią mody” – z tym, że bywa, że posuwają się za daleko. Zwłaszcza, gdy stosują niejednolite zasady wobec chłopców i dziewcząt.

 

Pandemia wymusza nowelizację statutów szkół>>

 

Adekwatność, racjonalność i jasne zasady

- Statut powinien kłaść nacisk na to, by strój był stonowany i adekwatny, nie powinno być w nim uogólnień, bo każdy inaczej rozumie np. słowa "ładny" czy "przyzwoity" - mówi Małgorzata Zaradzka-Cisek, dyrektor XXI Liceum w Łodzi. - Teraz, gdy dzieci wróciły do szkoły, to mamy cały przegląd i strojów, i fryzur, ale osobiście nie zwracam na to uwagi, chcę, żeby po tak trudnym roku uczniowie poczuli się swobodnie, odreagowali stres - tłumaczy.

 

 

 

Dodaje, że sytuacje, w których nauczyciele uznawali, że należy zareagować, są marginalne, bo uczniowie na ogół sami wiedzą co wypada, a co nie.

- Rzadko zwracam uwagę uczniom, raz na jakiś czas zdarzy się, że ktoś przyjdzie np. w koszulce odsłaniającej brzuch. Uczniowie w ogóle przez ten rok bardzo się zmienili, wydorośleli, mają nowy styl, nowe fryzury. Nie widzę powodu, by być w tych kwestiach drobiazgowym. Być może w przyszłym roku szkolnym zastanowimy się, czy warto ustalić jakieś dodatkowe zasady - mówi.

 

Uwodzicielskie ośmiolatki vs. mali koszykarze

Ale są placówki, które kwestię stosowności ubioru uczniów potraktowały dużo surowiej, często wręcz sprawę stawiając na ostrzu noża.

- Nasza szkoła wprowadziła zasadę, że dziewczynki nie mogą nosić koszulek na ramiączkach. Zakazane są też szorty i dekolty. Zaznaczenie tego ostatniego wydaje się szczególnie absurdalne w przypadku ośmioletnich dzieci. Chłopcy koszulki na ramiączkach nosić mogą, co uzasadnia się faktem, że grają w koszykówkę. Co z tego, że dziewczynki też w nią grywają, a sama zasada nie dotyczy wyłącznie szkolnego boiska – mówi matka uczennicy z jednej z warszawskich szkół.  

 

 

 

Inna szkoła postanowiła wprowadzić instrukcję obrazkową – choć komunikat skierowano do uczniów, sugerując, że dotyczy to całej społeczności, obrazek przedstawia damskie szorty i bluzeczkę na ramiączkach. Burzliwą dyskusję wywołał też post dotyczący jednej z gorzowskich placówek, w którym nauczycielka wspomina o tym, że na apelu dyrekcja postulowała, by uczennice swoim ubiorem nie rozpraszały chłopców.

 

Zasady w statucie

Według ustawy Prawo oświatowe (art. 99 i 100) statut może wprowadzać obowiązki w zakresie przestrzegania zasad ubierania się na terenie szkoły lub noszenia w niej jednolitego stroju. Co oznacza, że szkoła ma prawo ingerować w strój, jaki na jej terenie noszą uczniowie. Ratio legis jest w tym przypadku m.in. próba zniwelowania różnic majątkowych pomiędzy uczniami.

 

- Kluczowym jest użycie w przepisie sformułowania “zasad ubierania się uczniów” - a zatem  zasad, a nie kryteriów lub obowiązkowych elementów stroju uczniowskiego, co często jest w szkołach mylone lub traktowane niezgodnie z literą prawa - mówi prof. Antoni Jeżowski, specjalizujący się w prawie oświatowym. - Statut powinien zawierać zasady ogólne, wynikające z kultury społecznej, poszanowania gustów i upodobań innych członków społeczności szkolnej, nie narażania ich na dyskomfort obcowania z niestosownie ubranymi uczniami – podkreśla. Diabeł oczywiście tkwi w szczegółach – bo tak gust, jak i dyskomfort lub stosowność są subiektywne, dlatego ekspert proponuje, by zasady te ustalała cała społeczność szkolna.  

Przepisy muszą być racjonalne, standardy jednolite

- Ustawa Prawo oświatowe w art. 100 ust. 5 wprost wskazuje jedynie, że w szkołach, w których nie wprowadzono jednolitego stroju (tzw. mundurków) statut szkoły powinien określać zasady ubierania się uczniów na terenie szkoły – mówi Maciej Sokołowski, radca prawny specjalizujący się w prawie oświatowym. - Należy zatem przyjąć, że obowiązuje tutaj swoboda, ale nie dowolność w ustalaniu zasad ubioru. Powinny one uwzględniać zasady i prawa uczniów wyrażone w prawie polskim, ale także międzynarodowym - swobody wyrażania poglądów, wspierania uczniów w rozwoju ku pełnej dojrzałości emocjonalnej i społecznej, prawo do tożsamości i wyrażania własnego zdania – podkreśla. Dodaje, że wyrażanie siebie następuje także przez ubiór czy fryzurę, postanowienia statutu nie mogą ingerować w chęć ucznia wyrażania indywidualności.

 

- Dopóki "nietypowe" ubrania czy fryzury nie naruszają norm prawnych, nie stanowią zagrożenia dla racjonalnych norm społecznych - ich noszenie nie powinno być przez nauczycieli tłumione, ani formalnie w statucie, ani faktycznie w codziennym życiu. Zasady określone w statucie nie powinny także utrwalać stereotypów społecznych np. dotyczących "nieodpowiedniego" czy "prowokacyjnego" ubrania, w szczególności dziewcząt lub niepotrzebnych odmienności w ubraniach uczniów różnych płci. Zasadom ubioru powinien przyświecać racjonalny cel i konkretne uzasadnione potrzeby, które chcemy zapewnić wprowadzając restrykcje – podkreśla prawnik.

 

Od skargi do kuratorium, po pozew o ochronę dóbr osobistych

Wtóruje mu adwokat Joanna Parafianowicz, która tłumaczy, że wszelkie zasady w tym zakresie powinny być tworzone z poszanowaniem praw i godności uczniów.

- Zapisy muszą mieć na celu dobro i bezpieczeństwo osób, które obowiązują. Nie może być tak, że ich jedynym uzasadnieniem jest poczucie estetyki ich twórców – tłumaczy. Dodaje, że standardy muszą być jednolite – zakaz noszenia krótkich spodenek lub koszulek na ramiączkach nie może dotyczyć jedynie uczennic.

 

 

- W razie gdyby przepisy statutu wydawały się nadmiernie rygorystyczne i sprzeczne z zasadami i prawami ucznia najbardziej odpowiednie wydaje się zgłoszenie sprawy do kuratora oświaty, który w trybie art. 114 ustawy - Prawo oświatowe może uchylić postanowienia statutu po stwierdzeniu ich sprzeczności z prawem – mówi mec. Sokołowski.

 

Jeżeli to nie pomoże, a placówka wyjątkowo zapędzi się w ściganiu uczniów za niestosowny strój, można rozważać też, czy nie doszło do naruszenia dóbr osobistych. Jak podkreśla mec. Parafianowicz, nikogo nie można piętnować za to, jak się ubiera, poniżające zachowania są niedopuszczalne i bezprawne. Dodaje, że jeżeli szkoła upiera się przy restrykcyjnych zasadach powinna rozważyć wprowadzenie mundurków.