11 lipca MEN opublikowało projekt nowej podstawy programowej. Jak zapewnia w liście przewodnim minister Katarzyna Hall, autorzy dokumentu przygotowujący drugą wersję projektu uwzględnili wiele uwag zgłaszanych przez nauczycieli.  
Religia lub etyka będą zajęciami obowiązkowymi. Każda szkoła będzie musiała zapewnić uczniom takie zajęcia. Jak wyjaśnia MEN, zajęcia z etyki będą mogły odbywać się w grupach np. międzyklasowych, mieszanych wiekowo, a nawet międzyszkolnych. Lekcje  będą mogli prowadzić nie tylko filozofowie, lecz także np. poloniści. 
Największa rewolucja będzie w gimnazjach i liceach. - Gimnazja nie będą traktowane jak przedłużenie szkoły podstawowej, ale raczej wstęp do liceum czy technikum - zaznacza minister Hall.
Program nauczania dla obu typów szkół ma mieć postać jednego dokumentu i nie zakłada powtórki materiału. To, czego uczono w gimnazjum, w liceum już się nie pojawi. Przykład: na lekcjach historii w gimnazjum uczniowie będą zgłębiać średniowiecze, a w liceum już kolejne historyczne epoki.
Wiedza o człowieku na biologii będzie zarezerwowana dla gimnazjów, genetyka dla szkół ponadgimnazjalnych. Resort edukacji przekonuje, że dzięki zniesieniu powtórek nauczyciele zyskają czas na pogłębianie wiedzy uczniów. Ale część pedagogów kontruje: bez powtórek uczeń ze szkoły niewiele wyniesie.
Uczniowie zgłębiający język polski na poziomie podstawowym (rozszerzony pojawi się w liceum jako opcja do wyboru) poznają skromny kanon literatury. Wiele książek przeczytają tylko we fragmentach. Taki los spotka m.in. dzieła Gombrowicza i Goethego. - Renesans w literaturze uczniowie poznają wyłącznie w oparciu o twórczość Kochanowskiego. To rewolucja, ale dobra - uważa dr Piotr Marciszuk, prezes Polskiej Izby Książki. - Trzeba dostosować programy nauczania do zachodnich standardów. Zachód już dawno zrozumiał, że szkoła średnia nie może być małym uniwersytetem. Zwłaszcza gdy tak jak u nas do szkół kończących się maturą rusza ponad 80 proc. każdego rocznika - przekonuje.
Literaturoznawcy z uniwersytetów obawiają się, że to zabije u młodzieży nawyk czytania. - Na poziomie rozszerzonym właściwe miejsce zyska za to literatura współczesna, do tej pory traktowana po macoszemu - chwali Marciszuk.
W projekcie  podstawy programowej z j. polskiego zostanie zawarty nowy kanon lektur. Do czasu objęcia nową podstawą całego systemu (zajmie to 6 lat) obowiązywać będzie jednak przejściowy kanon.  Rozporządzenie w tej sprawie minister edukacji ma podpisać w ciągu miesiąca. W zasadzie obowiązywać będzie kanon sprzed epoki Giertycha. Z tą różnicą, że wszystkie lektury  dopisane do kanonu przez ministrów Legutkę i Giertycha będą nadobowiązkowe. 
Minister Katarzyna Hall przekonuje, że do sprawy doboru lektur podeszła ostrożnie. - Zamówiliśmy ekspertyzy najwybitniejszych językoznawców, korzystaliśmy z opinii Rady Języka Polskiego i nauczycieli. Ten program to kompromis - przekonuje.
MEN po naciskach nauczycieli nie odejmie z programu nauczania dwóch godzin języka polskiego. A w preambule do podstaw programowych znajdzie się zapis, że za nauczanie poprawnej polszczyzny odpowiadają nauczyciele wszystkich przedmiotów - nie tylko poloniści.
W gimnazjach pojawią się pierwsze przedmioty do wyboru: moduł artystyczny i techniczny, po 30 godzin w ciągu roku. Na praktycznych zajęciach młodzi będą się uczyć np. gry aktorskiej, śpiewu, modelarstwa, gotowania, majsterkowania. - Może uczeń, który przekona się, że świetnie radzi sobie z modelarstwem, potem chętniej wybierze szkołę zawodową. Chcemy promować szkolnictwo zawodowe, ono nie może być traktowane jako edukacja bez przyszłości i za karę - przekonuje minister.
Jeszcze więcej przedmiotów do wyboru przewidziano w liceum i technikum. Tam uczeń będzie musiał być prawdziwym strategiem, każdy błędny wybór to mniejsze szanse na wymarzone studia. Już od drugiej klasy wybierze przedmioty rozszerzone, z których chce się nauczyć więcej. Ale to nie znaczy, ze humaniści skończą przygodę z matematyką, a "ścisłowcy" raz na zawsze pożegnają się z pisaniem wypracowań z polskiego. - Edukacja w szkole kończącej się maturą nie może być zbyt sprofilowana i specjalistyczna. Każdy musi mieć wiedzę ogólną na odpowiednim poziomie - przekonuje Hall.
Ci, którzy wybiorą przedmioty humanistyczne, będą więc obowiązkowo realizować blok przedmiotów przyrodniczych. A nastawieni na przedmioty ścisłe, będą musieli przejść przez blok historyczno-społeczny. Ale nie będzie to zwyczajne wkuwanie podręczników. W programach tych lekcji przygotowano ciekawe, przekrojowe tematy. Mają uczyć logicznego myślenia, przygotować do krytycznego odbioru współczesnych mediów, kształtować postawy obywatelskie. Będzie wiec np. o wpływie cywilizacji islamu na współczesną Europę, XIX-wiecznej kulturze masowej, roli kobiety w oparciu o Biblię, ruchu pacyfistycznym, wynalazkach, które zmieniły świat, ociepleniu klimatu i różnicach między chemią i alchemią.
Nowa podstawa programowa ma zacząć obowiązywać od roku szkolnego 2009/2010 w przedszkolach, pierwszych klasach szkół podstawowych i pierwszych klasach gimnazjum.
Sześciolatki mają we wrześniu 2009r. pójść do szkoły, która będzie przypominać przedszkole. Według nowej podstawy,  
dziecko ma tu poznać pojęcie długu, potrafić zbudować szałas i rozpoznać hymn i flagę UE. Małe dzieci mają się na lekcjach nauczyć wartości, na których wpajanie nie mają czasu rodzice.
Sześciolatek ma w pierwszej klasie poznać cały alfabet i nauczyć się, że pieniądze otrzymuje się za pracę, a więc trzeba dostosować swe oczekiwania do „realiów ekonomicznych rodziny”. Ma też poznać podstawowe zasady etyki.
– Pierwszy raz określiliśmy dokładnie, co dziecko ma wiedzieć i umieć, kończąc kolejne etapy edukacyjne. Zrobiliśmy to, gdyż coraz większe są różnice środowiskowe w wychowywaniu i edukacji dzieci. Różnie też uczą nauczyciele. A zależy nam, aby wszystkie dzieci miały podobne szanse – mówi prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska z Akademii Pedagogiki Specjalnej, która kierowała zespołem ekspertów układających podstawę programową dla przedszkola i klas I – III.
Jednak niektórzy eksperci alarmują, że wymagania wobec sześciolatków będą zbyt duże. – W pierwszych latach nauki miał być czas na zabawę. Nowa podstawa programowa tego nie gwarantuje. Każe dziecku już w pierwszej klasie poznać wszystkie litery. W Danii dopiero od ośmiolatka wymaga się czytania i pisania. W Holandii lekcje najmłodszych zaczynają się godzinną zabawą – mówi Dorota Dziamska, nauczycielka i autorka książek pedagogicznych.
Nowością jest obowiązkowe nauczanie najmłodszych etyki. Wartości etyczne mają być przybliżane uczniom na podstawie bajek, baśni i obserwacji życia codziennego. Uczeń ma się dowiedzieć, że ludzie żyją w różnych warunkach i dlatego nie można się chełpić bogactwem ani dokuczać biedniejszym; że nie powinno się dążyć do zaspokojenia swych pragnień kosztem innych. Edukacja sześciolatków ma też być proekologiczna. Szkoła nauczy ich, że trzeba oszczędzać wodę i segregować śmieci.
Tomasz Elbanowski, inicjator protestów rodziców przeciwko posłaniu sześciolatków do szkół, dodaje: – Dzieci chętnie się uczą, ale przez zabawę. Szkoły nie są do tego przygotowane.
MEN uspokaja, że da 150 mln zł na dostosowanie placówek. A do 2011 roku rodzice będą mieli możliwość nieposłania sześciolatka do szkoły. Każde dziecko będzie też oceniane, czy osiągnęło już „dojrzałość szkolną”.
 
Źródło: Głos Nauczycielski, Dziennik „Polska”, 11.07.2008 r., Rzeczpospolita, 15.07.2008 r.