O swoich zastrzeżeniach do rządowego projektu mówi portalowi "Polska The Times".
- Prace nad  nad projektem przebiegają w trybie pilnym, co gorsza w sposób, który łamie zasady poprawnej legislacji i budzi wątpliwości natury konstytucyjnej - podkreśla w wywiadzie. - i prace nad nim przebiegają w trybie pilnym, co gorsza w sposób, który łamie zasady poprawnej legislacji i budzi wątpliwości natury konstytucyjnej. Przykładem mogą być prace nad ustawą, która dała ministerstwu edukacji prawo do wydawania własnego podręcznika. W trakcie jednego z posiedzeń komisji edukacji pani minister dowiedziała się - chyba po raz pierwszy, o czym świadczyły jej podniesione ze zdumienia oczy - że prawo oświatowe wymaga, aby do 15 czerwca dyrektor podał listę podręczników obowiązujących w następnym roku. Data ewidentnie kłóciła się z terminarzem wprowadzania elementarza MEN więc następnego dnia pojawiła się poprawka znoszącą termin 15 czerwca. To było niedopuszczalne - nie wolno wprowadzać poprawek poza materią, której dotyczy projekt, to niekonstytucyjne. - tłumaczy.
Dodaje, że MEN z wydaniem własnego podręcznika powinno poczekać do przyszłego roku, a w nowym roku szkolnym dać rodzicom pierwszaków pieniądze na zakup książki. Więcej>>

Polecamy: Samorządowcy: darmowy podręcznik może nas drogo kosztować

Konsekwencje reformy podręcznikowej omówione zostaną podczas III zjazdu Akademii Zarządzania „Dyrektora Szkoły”, który odbędzie się 29 maja br. w Warszawie.