Możliwość wykonywania zadań biblioteki szkolnej przez bibliotekę publiczną zakładają przedstawione w styczniu przez Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji założenia do ustawy o poprawie warunków świadczenia usług przez jednostki samorządu terytorialnego. Według MAC zmiana statusu biblioteki szkolnej na bibliotekę publiczną ma pozwolić realizować usługi nie tylko dla uczniów, ale szerzej dla lokalnej społeczności. Pomysł ten krytykują m.in. Związek Nauczycielstwa Polskiego, Stowarzyszenie Bibliotekarzy Polskich i Towarzystwo Nauczycieli Bibliotekarzy Szkół Polskich.

PAP: Jakie cele i zadania stoją przed biblioteką szkolną?
Danuta Brzezińska: Biblioteka szkolna jest integralną częścią szkoły, ma uzupełniać jej proces dydaktyczny i wychowawczy. Wszystkie działania, które są w szkole podejmowane, powinny mieć odzwierciedlenie w jej zasobach i mieć wsparcie nauczyciela bibliotekarza w ich realizacji. Stąd biblioteka szkolna postrzegana jest jako pracownia dydaktyczna o charakterze interdyscyplinarnym.
W nowej podstawie programowej kształcenia ogólnego zapisano, że dobrze wyposażona biblioteka szkolna z aktualizowanymi zbiorami ma wspomagać realizację wszystkich wyznaczonych w podstawie celów, a wszyscy nauczyciele mają ze sobą współpracować.
W ustawie o bibliotekach wymieniane są różne rodzaje bibliotek. Zapisano tam, że są to instytucje, które gromadzą, opracowują, przechowują i zapewniają dostęp do zasobów dorobku nauki i kultury polskiej oraz światowej. W przypadku bibliotek szkolnych dochodzi jeszcze ścisły ich związek z procesem dydaktycznym i wychowawczym szkoły.
Biblioteka publiczna tak się nazywa, bo pracuje na rzecz społeczności lokalnej; biblioteka szkolna świadczy usługi na rzecz szkoły: uczniów, nauczycieli i rodziców. Jej główną funkcją jest edukacja. Do ważnych funkcji biblioteki szkolnej należy też wychowanie. Od szkoły oczekuje się, by oprócz dydaktyki spełniała też funkcje wychowawcze i kompensacyjne. Stąd różne działania podejmowane przez nauczycieli bibliotekarzy np. programy profilaktyczne, prozdrowotne, biblioterapia (stosowanie lektury książek, jako środka terapeutycznego - PAP).
Nauczyciel bibliotekarz jest członkiem rady pedagogicznej, ma dostęp do wszelkich dokumentów szkoły. Może od wychowawcy, pedagoga szkolnego uzyskać informacje o uczniu i jego potrzebach, może mu pomagać poprzez odpowiedni dobór tekstów do czytania, pomóc w celowym zastosowaniu technologii informacyjnych.
Nauczyciel bibliotekarz musi mieć wykształcenie wyższe bibliotekarskie i pedagogiczne; od bibliotekarza pracującego w bibliotece publicznej wymagane jest tylko wykształcenie bibliotekarskie, wyższe lub średnie. Zgodnie z pakietem ustaw deregulacyjnych, bibliotekarz w placówce publicznej nie będzie musiał mieć w ogóle wykształcenia kierunkowego. Ważna jest też funkcja informacyjna bibliotek szkolnych, traktowanych, jako baza danych niezbędnych do kształcenia i samokształcenia. Szkolne biblioteki nazywane są często "bibliotekami pierwszego kontaktu" dla uczniów, którzy jakby z urzędu, automatycznie stają się czytelnikami. Nauczyciele, zwłaszcza na pierwszych etapach kształcenia, bardzo pilnują, by uczniowie mieli częsty kontakt z biblioteką szkolną, by do niej przychodzili początkowo z wychowawcami, później samodzielnie. Nauczyciele bibliotekarze propagują wśród uczniów czytelnictwo, uczą odbioru i tworzenia tekstów kultury, organizują specjalne zajęcia, np. dla młodszych uczniów - czytanie baśni, konkursy, wystawy, dla starszych – turnieje, debaty na różne tematy.
Biblioteki szkolne przygotowują też uczniów do funkcjonowania w społeczeństwie informacyjnym. To w bibliotece szkolnej w Internetowych Centrach Informacji Multimedialnej uczniowie uczą się praktycznie wykorzystywać umiejętności zdobyte na lekcjach informatyki. Tutaj uczą się wyszukiwać w internecie potrzebne im informacje, selekcjonować je i oceniać. Nauczyciel bibliotekarz uczy ich świadomego, krytycznego podejścia do źródeł informacji. Należy pamiętać, że nie wszyscy uczniowie mają w domu komputery.

PAP: Czym różnią się zbiory bibliotek szkolnych od zbiorów bibliotek publicznych?
D.B.: Gromadzenie zbiorów w bibliotece nie jest sztuką dla sztuki, nie może być przypadkowe. Dlatego specyfika bibliotek zależy od użytkowników. Zawartość oraz sposób organizacji i opracowania zbiorów bibliotek szkolnych dostosowany jest do potrzeb szkoły, czyli zadań edukacyjnych i wychowawczych oraz możliwości placówki. Z myślą o uczniach gromadzimy zbiory, które są potrzebne do realizacji zadań omawianych na poszczególnych lekcjach.
W przypadku szkół ponadgimnazjalnych związane są one m.in. z profilami nauczania w danej szkole.

ZNP zapowiada, że nie ustąpi ws. szkolnych bibliotek>> @page_break@

Trzeba też pamiętać, że biblioteka szkolna służy nie tylko uczniom, ale też nauczycielom i rodzicom.
Stąd jest dużo w nich literatury metodycznej i popularno-naukowej; dostępne są też aktualne przepisy prawa oświatowego, dokumenty pracy szkoły, opisy dobrych praktyk. Biblioteka szkolna jest ściśle związana z realizacją programu nauczania i wychowania.

PAP: Jak pani ocenia pomysł łączenia bibliotek szkolnych i bibliotek publicznych?
D.G.: Jestem zdecydowanie przeciwna takim praktykom. To zresztą nie jest pomysł nowy. Samorządy forsowały go już w latach 90. Wówczas np. we Wrocławiu łączono biblioteki szkolne i publiczne. Ostatnio pomysł taki zrealizowano w Jarocinie, gdzie wiceburmistrz zastąpił wybrane biblioteki szkolne filiami bibliotek publicznych.
Podobne rozwiązania proponowane są obecnie w Poznaniu. Nie jest to dobre rozwiązanie. Dyrektor szkoły nie ma bowiem wpływu na to, co się dzieje w bibliotece działającej w szkole, na to kto w niej pracuje, jak gromadzone są zbiory. Z kolei bibliotekarz, nie będąc członkiem rady pedagogicznej, nie może w pełni współpracować z nauczycielami, nie ma do tego uprawnień.
Szkoła traci w ten sposób możliwość swobodnego prowadzenia w bibliotece zajęć indywidualnych i grupowych dla uczniów. Lekcje realizowane w bibliotece szkolnej mogą bowiem utrudniać czytelnikom bibliotek publicznej nieskrępowany dostęp do zbiorów i czytelni. Bibliotekarz, który nie ma przygotowania pedagogicznego, nie może zaś samodzielnie prowadzić zajęć bezpośrednio z uczniami. Ważna jest też kwestia bezpieczeństwa. Połączenie bibliotek szkolnych i publicznych to wpuszczenie do szkoły osób z zewnątrz.
To sprzeczne z oczekiwaniami rodziców, którzy posyłając dzieci do szkoły mają prawo oczekiwać, że będą one tam bezpieczne. Nawet zagwarantowanie osobnych wejść dla korzystających z biblioteki szkolnej i publicznej nie rozwiązuje sytuacji - to iluzoryczne rozdzielenie.
Drogi wszystkich czytelników i tak krzyżują się w środku, w bibliotece. Szkoła nie może w połączonej bibliotece zapewnić ochrony dzieciom i młodzieży przed osobami, treściami i formami informacji nieakceptowanymi przez rodziców.
Na połączeniu bibliotek szkolnych i publicznych stracą też nauczyciele bibliotekarze. Obecnie podlegają oni pod ustawę Karta Nauczyciela, ich droga awansu zawodowego jest taka jak pozostałych nauczycieli. Pracujący w innych placówkach bibliotekarze mają całkowicie inną drogę awansu.
Po połączeniu bibliotek nauczyciel bibliotekarz, jeśli nawet znajdzie zatrudnienie w bibliotece publicznej, straci cały swój dorobek zawodowy. Będzie zaczynał od najniższego stopnia awansu w placówkach podległych Ministerstwu Kultury i Dziedzictwa Narodowego - od młodszego bibliotekarza - nawet jeśli wcześniej miał 20 lat pracy w zawodzie i stopień nauczyciela dyplomowanego. Będzie też zarabiał mniej niż wcześniej. Tak przyznaję, będzie tańszy dla samorządu.

PAP: Czy Pani zdaniem pomysł łączenia bibliotek szkolnych i publicznych związany jest z sytuacją finansową samorządów, które szukają oszczędności m.in. w oświacie?
D.G.:
Tak, jestem o tym w pełni przekonana. Organizacje samorządowe w połowie ubiegłego roku przedstawiły swoje pomysły zmian w ustawie o systemie oświaty i w Karcie Nauczyciela. Proponowały m.in. by Kartą objęci byli tylko nauczyciele tablicowi, czyli prowadzący lekcje. Chciały z grona nauczycieli wyłączyć m.in. nauczycieli bibliotekarzy, jako niepracujących bezpośrednio z uczniami.
Tylko, że my też pracujemy bezpośrednio z uczniami, właśnie dlatego musimy mieć wykształcenie pedagogiczne. Ta propozycja samorządowców nie znalazła poparcia minister edukacji Krystyny Szumilas. Stąd pewnie Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji wychodzi teraz naprzeciw pomysłom samorządowców i proponuje możliwość łączenia bibliotek szkolnych z publicznymi. MAC informuje, że to rozwiązanie może się sprawdzić na terenach wiejskich.
Naszym zdaniem to tworzenie niebezpiecznej furtki, bo skoro można je zastosować w małych gminach, to dlaczego nie można by zrobić tego w każdej innej?
Wszyscy krótkowzroczni samorządowcy, niemyślący o przyszłości, ale o doraźnej oszczędności, będą mogli z tej możliwości skorzystać. Uważamy, że to oszczędność złudna, jej negatywne skutki odczuje całe społeczeństwo. Oszczędności można bowiem szukać wszędzie, ale nie w edukacji, a zwłaszcza w jej jakości.
To sfera, gdzie oszczędności wprowadzać po prostu nie wypada. Jeżeli mamy wprowadzać zmiany, to zdecydowanie bardziej popieramy kierunek zaproponowany przez minister Szumilas:"Nadrzędnym celem wszelkich działań w edukacji musi być dobro ucznia". To jedyne stanowisko rządu godne akceptacji społecznej.

Rozmawiała Danuta Starzyńska-Rosiecka (PAP) 

Polecamy: Uczeń będzie musiał jechać po książkę do sąsiedniej gminy?