Ministerstwo Finansów chce ujednolić stawki podatku VAT na książki i czasopisma - zmiana uderzy jednak w wydawnictwa specjalistyczne, bo wszystkie periodyki mają być opodatkowane tą samą, ośmioprocentową stawką.

 

 


 

Ta niewielka, bo trzyprocentowa podwyżka, mocno nadszarpnie zyski firm wydających czasopisma naukowe, bo są to drogie publikacje, przeznaczone dla wąskiej grupy odbiorców. Nie jest to jedyna zmiana, która pogarsza sytuację wydawnictw. Problematyczne są przepisy wykonawcze do nowej ustawy - Prawo o szkolnictwie wyższym. Preferują one periodyki zagraniczne, wydawane w języku angielskim, co uderzy zwłaszcza w przedstawicieli nauk humanistycznych. Nie ma szans, by specjalistyczne teksty dotyczące polskiego prawa cieszyły się takim samym zainteresowaniem, jak badania z dziedziny psychologii lub medycyny.

 

Wydawnictwom niespecjalnie przyda się też ministerialny program dofinansowujący naukowe periodyki. Jednym z warunków otrzymania dofinansowania jest bowiem otwarty dostęp do publikacji, a to żadnemu komercyjnemu wydawcy po prostu się nie opłaca. Taka polityka mocno ograniczy liczbę tytułów, w których można publikować punktowane artykuły. A to duży problem dla naukowców - bo punkty są im potrzebne do rozwoju, a im mniej czasopism, tym mniejsza szansa i dłuższy czas oczekiwania na publikację. Skurczenie rynku i wyższy podatek sprawią, że opublikowanie artykułu będzie droższe, a to odbije się na finansach naukowców i uczelni.

 

Pracując nad reformą szkolnictwa wyższego, resort nauki podkreślał, że kończy się era słabych czasopism, które pozwalały uciułać punkty marnym naukowcom. Można jednak odnieść wrażenie, że działania rządu w ogóle ukrócą erę jakichkolwiek czasopism specjalistycznych - siłą rzeczy zniknie również problem z niskiej jakości publikacjami. Prestiż polskiej nauki zostanie utrzymany - w końcu nie popełnia błędów, kto nic nie robi.