Kierunki 40+ to nowy pomysł uczelni publicznych na walkę z odpływem młodszych słuchaczy. Pierwsze fakultety przeznaczone dla dojrzałych studentów powstały w kończącym się roku akademickim. Od nowego uruchamiają je cztery kolejne szkoły wyższe. Studia mają być bezpłatne, pełnowymiarowe i kończyć się obroną pracy licencjackiej. Jedyna różnica? Zajęcia po godzinie 16, by pracujący ludzie mogli na nie uczęszczać.

Zobacz: Student może zaliczyć wychowanie fizyczne na dyskotece>>>

– Z jednej strony to czysty pragmatyzm. Na niektórych kierunkach po prostu brakuje młodzieży, więc postanowiliśmy wyjść z ofertą do innej grupy potencjalnych zainteresowanych. Są ludzie, którzy nie zdążyli zrealizować swoich planów edukacyjnych – szybko podjęli pracę, wyjechali z kraju, założyli rodziny. Dziś, kiedy mają ustabilizowaną sytuację, mogą dokończyć studia. Będą szli dokładnie tym samym programem co młodsi studenci. Na starszych studentów otwierają się także Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu oraz Akademia Pomorska w Słupsku. Największą ofertę przygotował jednak Uniwersytet Zielonogórski, który planuje uruchomienie aż siedmiu nowych kierunków dla dojrzałych. Znajdą się wśród nich m.in.: historia, socjologia, malarstwo i komunikacja biznesowa w języku rosyjskim.
 
Ci, którzy zajęcia ze studentami 40+ już prowadzą, bardzo chwalą tę grupę. – Starsi słuchacze cechują się myśleniem przyczynowo-skutkowym, lubią poznawać przyczyny i efekty. To sprawia, że studia są dla nich niezwykle interesujące. Młodzi ludzie z kolei coraz częściej myślą w kategoriach testowych, rozwiązując problem na zasadzie „tak” lub „nie” – tłumaczy prof. Ryszard Zaradny, dyrektor Instytutu Politologii UZ. 
 
 
O tym, że kierunki 40+ mają szansę na sukces, są święcie przekonane osoby odpowiedzialne za rekrutację na nie na uczelniach. Zapewniają, że odbierają w każdym tygodniu wiele telefonów z pytaniami od osób chcących wrócić na ścieżkę edukacji.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna