„Uczelnie są tak wielotematyczne. Czy można wrzucać do jednego worka biologię molekularną, fizykę, historię, filozofię? Ma to niewielki sens” – powiedział we wtorek prof. Andrzej Kajetan Wróblewski z Wydziału Fizyki Uniwersytetu Warszawskiego.
 
Zdaniem uczonego ten sens jest jeszcze mniejszy, jeśli kryteria obowiązujące w tych rankingach „bierze się z sufitu”. „Popularny w mediach Ranking Szanghajski, który wymyśliło dwóch przedsiębiorczych Chińczyków z Szanghaju zrobił międzynarodową karierę. Jednak zdaniem ekspertów w tej dziedzinie ma najmniejszy sens ze wszystkich rankingów, które można prowadzić” – podkreślił uczony.
 
Również podsekretarz stanu w Ministerstwie Nauki i Szkolnictwa Wyższego, prof. Marek Ratajczak przyznał, że do wspomnianego rankingu podchodzi ze spokojem. „To jest zawsze kwestia doboru kryteriów. Tam istotną rolę odgrywają nobliści, zatrudniani lub wykreowani przez uczelnię. Dziewięćdziesiąt procent uczelni świata nie ma w nich szans” – wyjaśniał wiceminister nauki.
 
Prof. Wróblewski przyznał, że Uniwersytet Warszawski (UW) z tego kryterium bardzo skorzystał. „Kiedyś na UW studiowało dwóch noblistów: Menachem Begin i Leonid Hurwicz. W Rankingu Szanghajskim wciąż dają punkty uczelni” - dodał.
 
Zdaniem uczonego, nawet gdyby powstał sensowny ranking, to nasze uczelnie nie miałyby w nim szans. „Nasze uczelnie nie przystają, częściowo przez historię, do tych wzorców, które obowiązują w najbardziej cywilizowanych krajach. Zostały okaleczone przez sowiecką reformę z lat 50., kiedy je poszatkowano odrywając różne wydziały i robiąc z nich oddzielne uczelnie. W ten sposób nasze uczelnie zaczęły stanowić kadłubki” – wyjaśnił prof. Wróblewski.
 
Massachusetts Institute of Technology (MIT) - powiedział uczony - znany przede wszystkim jako wielka uczelnia techniczna, jest po prostu wielotematycznym uniwersytetem. Można tam studiować i teatrologię, i historię sztuki, i medycynę.
 
„Gdybyśmy chcieli porównać nasze uczelnie z Uniwersytetem Harvarda, MIT, Uniwersytetem Oxfordzkim, Uniwersytetem Kalifornijskim, to w Warszawie należałoby połączyć Uniwersytet, Politechnikę, Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego i Akademię Sztuk Pięknych. Wtedy mielibyśmy mniej więcej odpowiednik tego, czym jest Oxford” – zaznaczył prof. Wróblewski.
 
Jego zdaniem największy sens mają rankingi wydziałów poszczególnych uczelni. Porównują one podobne zagadnienia i umożliwiają osobne klasyfikowanie uczelnianych wydziałów, np. osobno historii i osobno chemii.
 
„Takie rankingi są przeprowadzane, ale mniej się o nich mówi. Jednym z nich jest niemiecki ranking Centrum Badań Rozwoju Szkolnictwa Wyższego (CHE)” – wyjaśnił prof. Wróblewski.
 
W rankingu CHE zbadano kilka tysięcy uczelni europejskich, ale porównywano ich poszczególne wydziały. W każdej z kategorii zdefiniowano grupę „Excellence”. W kilku grupach „Excellence” znalazły się wydziały polskich uczelni. W kategorii „fizyka” sklasyfikowano Wydział Fizyki UW. W „chemii” znalazły się wydziały aż czterech polskich uczelni: UW, Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, Uniwersytetu Wrocławskiego i Uniwersytetu Jagiellońskiego. W naukach politycznych znalazł się Wydział Nauk Politycznych UJ.