O studiowaniu prawa w Niemczech opowiada gazecie Katarzyna Woroszylska, partner zarządzający w kancelarii W/AIRP (Woroszylska Adwokaci i Radcowie Prawni).
- Państwowa aplikacja jest jedna dla wszystkich prawniczych zawodów. Przez to kontakt młodego prawnika z praktyką kancelaryjną się opóźnia. Jednakże prawnik po takiej aplikacji merytorycznie bardzo pewnie siedzi w siodle. Od strony finansowej bywa ciężko, bo aplikant dostaje wynagrodzenie na poziomie minimum socjalnego, a na dorabianie nie ma za wiele czasu. Ma bowiem wiele obowiązków związanych np. z pracą w sądzie. Potem nie jest wiele lepiej, bo gdy trafi do kancelarii, to na początku może zarabiać mniej niż wykwalifikowana asystentka głównego prawnika. W Polsce ścieżki kariery bywają szybsze, ale myślę, że klienci dobrze odbierają, że do ich obsługi są dopuszczani ludzie dogłębnie wyszkoleni i z doświadczeniem. To zwiększa zaufanie klienta - mówi. Zauważa, że szkolenie prawników w Polsce idzie w dobrą stronę, ponieważ na aplikacjach coraz większy nacisk kładzie się na praktykę.
Źródło: "Rzeczpospolita", stan z dnia 6 marca 2017 r.