Gdy dokonania nauki zalegają gdzieś na biurkach, tracimy szansę na rozwój, zrobienie kroku naprzód, czy dowiedzenie się czegoś ciekawego. Dlatego tak kolosalne znaczenie ma upowszechnianie i komercjalizacja wyników badań. Dzięki upowszechnianiu dowiadujemy się o nowych odkryciach, dzięki komercjalizacji możemy z nich korzystać w codziennym życiu. Nauka bowiem ma służyć ludziom.

Obecnie pokutuje stereotyp, że hermetyczność badań naukowych świadczy o ich wysokiej jakości, elitarności i wyjątkowym znaczeniu. Pora skończyć z takim myśleniem. Europa idzie w kierunku „open access”, czyli nauki otwartej, dostępnej dla innych. Dzielenia się z innymi własnymi wynikami, informowania o nich.
 
Również komercjalizacja wyników badań naukowych to zmiana sposobu myślenia o uprawianiu nauki. Nauka powinna być również pożyteczna, współpracując z gospodarką i odpowiadając na potrzeby społeczne. Prof. Wiesław Nowiński, nominowany do Nagrody Europejskiego Wynalazcy twierdzi, że komercjalizacja jest najlepszą drogą do tego, aby naukowiec mógł czuć się spełniony, dzieląc się swoimi osiągnięciami i wiedzą ze społeczeństwem. Słusznie zwraca uwagę, że komercjalizacja to „forma zwrotu społeczeństwu tego, co się od niego otrzymuje, bo większość prac badawczych jest realizowanych w publicznych instytutach i za publiczne pieniądze” („Nauka jest na sprzedaż”, Puls Biznesu, 30.04.2014).
 
W Sejmie toczą się prace nad nowelizacją Prawa o szkolnictwie wyższym. Wśród nowych rozwiązań są zapisy sprzyjające otwartemu dostępowi do dokonań nauki oraz szybszej komercjalizacji wyników badań. 
 
Zaproponowaliśmy m.in. uwłaszczenie naukowców, czyli przekazanie im praw majątkowych do odkryć – to nowe rozwiązanie sprawi, że społeczeństwo szybciej usłyszy o nowinkach w nauce, szybciej będą też one mogły znaleźć praktyczne zastosowanie. 
 
Jak ma działać nowe prawo? Gdy naukowiec już wie, że odkrył coś ważnego – zgłasza to w swojej uczelni. Od tego momentu naukowiec i uczelnia będą mieć pół roku, by zdecydować o trybie komercjalizacji wyników badań. Jeśli uczelnia chce uczestniczyć w tym procesie, wypłaci naukowcowi jednorazowo na starcie pięciokrotność minimalnego wynagrodzenia i zapewni mu w umowie minimum 50 proc. dochodu z komercjalizacji. Jeśli uczelnia nie jest zainteresowana wdrażaniem wynalazku, naukowiec przejmie do niego prawa i to on zdecyduje, jak swoje odkrycie wprowadzić na rynek. On też przejmie większość – bo aż 75 proc. – przyszłych dochodów. Takie uwłaszczenie naukowców zmotywuje wszystkich do szybszego działania.
 
Ale na tym nie koniec. By „rozpędzić” komercjalizację nauki, rząd już ułatwił uczelniom zakładanie spółek celowych i zobowiązał je do opracowania regulaminów własności intelektualnej. Teraz musimy wzmocnić otoczenie biznesowe nauki i sprawić, by wokół naukowców pojawili się dobrze przygotowani menedżerowie innowacji. I na tym zadaniu powinniśmy się skoncentrować wszyscy w ciągu najbliższych dwóch lat. Wszyscy musimy być bardziej aktywni: uczelnie, instytuty badawcze, naukowcy i przedsiębiorcy, by polskie odkrycia i wynalazki nie czekały latami na lepsze czasy.