"Obecnie poziom stałego finansowania uczelni nie zależy już od woli, chęci i sympatii ministra, ale od twardych kryteriów spełnianych przez uczelnie i jej pracowników. To od osiągnięć uczelni, liczby studentów, grantów zależy wysokość dotacji" - powiedziała w czwartek podczas debaty w Sejmie minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbara Kudrycka. "Jednocześnie, aby móc określić, jakie środki mają pójść do poszczególnych uczelni, musimy mieć weryfikowalne, bardzo dokładne dane dotyczące osiągnięć uczelni. To jest wartość ankiet, które pracownicy muszą wypełniać" - podkreśliła minister nauki.

Odpowiedziała w ten sposób na zarzut, że ustawy z 2010 roku reformujące naukę i szkolnictwo wyższe spowodowały zwiększenie obciążeń administracyjnych i biurokratycznych na uczelniach. "Co wynika z nieustannie sporządzanych raportów i sprawozdań, czy ktoś je czyta, czy sporządzane są wnioski, czy poprawia się funkcjonowanie uczelni. Czy dzięki biurokratyzacji podniósł się poziom kształcenia i badań?" - pytała w czwartek posłanka PiS Józefa Hrynkiewicz.

Kudrycka wyjaśniała, że ze względu na niż demograficzny uczelnie powinny przeprowadzać analizy, które kierunki studiów mają kontynuować, które są ważne dla danego regionu i które mają zapewnioną dobrą kadrę dydaktyczną. "Dzięki reformie z końca 2011 roku uczelnie tworzą w tej chwili własne programy i kierunki studiów. Do tego służą Krajowe Ramy Kwalifikacji. Dzięki temu można przeanalizować prowadzone kierunki studiów, zastanowić, czy są one aktualne i tak je zmienić, by odpowiadały na bieżące problemy cywilizacyjne. Ci, którzy zrobią to dobrze, mogą otrzymać milion złotych dotacji" - argumentowała minister.

Posłanka PiS zwróciła też uwagę, że uniwersytety powinny zachować swoją dotychczasową pozycję i zapewniać studentom przede wszystkim "solidne wykształcenie" w danej dziedzinie. Umiejętności zawodowe absolwenci powinni zaś zdobywać u pracodawców. "Uniwersytet nie uczy i nie będzie uczył prostych zawodów" - mówiła poseł PiS. Minister nauki wyjaśniła, że w przygotowywanej reformie szkolnictwa wyższego resort nauki chce podzielić uczelnie wyższe na szkoły wyższe o charakterze uniwersyteckim, ogólnoakademickim i uczelnie zawodowe.

Podczas czwartkowej debaty zwrócono też uwagę, że wraz z poprawą warunków materialnych na uczelniach nie wzrastają odpowiednio wynagrodzenia pracowników naukowych. "Zwiększamy płace pracowników. Tylko w 2013 roku na ten cel przeznaczono 907 mln złotych" - mówiła minister.

Józefa Hrynkiewicz mówiła też, że w wielu konkursach naukowców dzieli się ze względu na wiek. "Dzielenie środowiska badaczy według wieku: do 35. roku życia i po nim, nie ma uzasadnienia. W większości dyscyplin najlepszy wiek na realizację badań przychodzi wraz z nabywanym doświadczeniem badawczym" - mówiła posłanka PiS.

Minister nauki wyjaśniła, że więcej konkursów adresowanych jest do naukowców powyżej 35. roku życia. "Tylko część konkursów przeznaczonych jest wyłącznie dla naukowców poniżej 35. roku życia. Dlaczego 25-latek ma konkurować z kimś, kto ma ponad 40 lat, dużo większy dorobek i habilitację. Nie ma szans, by wygrał. Dlatego wzorem Komisji Europejskiej wprowadziliśmy specjalne konkursy dla młodych, którzy mogą konkurować między sobą" - odpowiadała minister.

Kudrycka odniosła się też do zarzutów posła PiS Ryszarda Terleckiego, że to Ministerstwo Nauki zainspirowało rektorów Politechniki Warszawskiej i Akademii Górniczo-Hutniczej do napisania oświadczenia w sprawie zaangażowania profesorów Jacka Rońdy i Jana Obrębskiego w pracę Zespołu Parlamentarnego ds. Zbadania Przyczyn Katastrofy Tu-154. Rektorzy w wystosowanym oświadczeniu wyjaśniali, że Rońda i Obrębski nie są specjalistami w zakresie badania przyczyn katastrof lotniczych. "Nie inspirowałam żadnych wystąpień rektorów. Nie miałam z tym nic wspólnego" - podkreśliła minister.