Im bliżej do 1 października, czyli rozpoczęcia roku akademickiego, tym większy ruch na rynku najmu. Coraz trudniej o okazje cenowe, ale czynsze raczej nie idą w górę.

Koniec studenckich wakacji, czyli druga połowa września, to co roku okres największego boomu na rynku najmu mieszkań – wzmożony ruch odnotowują zarówno portale internetowe, jak i agencje nieruchomości. „Podczas gdy w lipcu transakcji było o blisko 25 proc. więcej niż w czerwcu, to wstępne dane za wrzesień pokazują, że ten miesiąc może zamknąć się kolejnym wzrostem na poziomie 26,8 proc. względem lipca” – podaje firma doradcza Home Broker.

Z danych portali i agencji wynika, że podaż na rynku najmu jest dosyć duża. Spore są też oczekiwania najemców. Nikt już nie chce wynajmować pustych mieszkań, tylko umeblowane.

„Mało kto jest też zainteresowany drogimi kawalerkami. Studenci wolą wynajmować większe mieszkania w kilka osób. Natomiast single lub pary też wolą większe lokale – dwupokojowe” – powiedziała PAP Marta Kosińska z serwisu szybko.pl.

Według danych serwisu oferty.net podaż ofert najmu mieszkań jest duża i teoretycznie powinna w pełni zaspokoić popyt. Jednak trzeba pamiętać, że znakomita większość poszukujących zainteresowana jest najmem najtańszych mieszkań, a o te jest najtrudniej.

Z obserwacji portali nieruchomościowych wynika, że najtańsze cenowo mieszkania wynajmują się w mgnieniu oka – nawet w ciągu godziny od opublikowania oferty w internecie.

„Pozostali najemcy muszą w tym okresie albo rywalizować z żakami, albo poczekać na spokojniejszy czas. Zazwyczaj uspokaja się około połowy października” - powiedział PAP Marcin Drogomirecki z portalu oferty.net.

Jedyne, co jego zdaniem jest optymistyczne, to fakt, że właściciele mieszkań starają się nie wykorzystywać zwiększonego zainteresowania w tym okresie i raczej nie podnoszą stawek najmu, gdyż zdają sobie sprawę z tego, że na rynku jest dużo wolnych mieszkań. Według serwisu szybko.pl średnie koszty wynajmu kawalerki w pięciu największych miastach wyglądają następująco: Warszawa (1470 zł), Wrocław (1280 zł), Kraków (1110 zł), Gdańsk (1060 zł), Poznań (1030 zł).

Z danych Home Broker wynika, że dysponując kwotą 500 zł w żadnym z wymienionych miast nie wynajmiemy samodzielnego lokalu, ale za kwotę dwa razy wyższą, czyli 1000 zł – już tak. Nawet w Warszawie można za tysiąc złotych miesięcznie wynająć kawalerkę, ale będzie to lokal w bardzo niskim standardzie, położony daleko od centrum.

(PAP)

 ]]>