Czytaj: Od 1 września duże zmiany w prawie oświatowym>>

Zdaniem Starzyńskiego, propozycja zmian w systemie edukacji powstała w wyniku licznych głosów: nauczycieli, rodziców i uczniów, "odnoszących się krytycznie do idei gimnazjów i wskazujących na szereg słabości polskiej oświaty".

Zaznaczył też, że obecna reforma to "reakcja na oczekiwania społeczeństwa zatroskanego o przyszłość kraju i mającego świadomość, że od poziomu wykształcenia oraz wychowania młodego pokolenia zależy zbudowanie Polski na miarę wyzwań XXI wieku".

"Uwzględniając powyższe wszyscy powinniśmy się w ten proces zaangażować, pamiętając, że likwidacja gimnazjów to wbrew obiegowym opiniom nie najważniejszy jego element" - napisał Starzyński.

Prezes Zarządu Fundacji "Rodzice Szkole" wymienia w swoim tekście kluczowe - jego zdaniem - elementy reformy: powrót do 4-letniego liceum ogólnokształcącego, zbudowanie nowoczesnego szkolnictwa branżowego, wprowadzenie programów nauczania "łączących w sposób harmonijny niezbędną wiedzę z przedmiotów ścisłych i biologicznych z głęboką refleksją związaną z polską kulturą, tradycją i historią", wyraźne wskazanie, że rolą szkoły jest także wychowanie w duchu odpowiedzialności za dobro wspólne oraz zmianę zasad i form kształcenia oraz doskonalenia nauczycieli.

Starzyński napisał na wPolityce.pl, że w jego opinii, uwzględniając głosy przedstawicieli rad rodziców biorących udział w organizowanych przez Fundację "Rodzice Szkole" 14 Regionalnych Konferencjach Rad Rodziców oraz opinie dyrektorów i nauczycieli szkół ponadgimnazjalnych i podstawowych, "reforma polskiego systemu edukacji została przez większość społeczeństwa zaakceptowana".

"Oczywiście, zawsze w takiej sytuacji, przy skali proponowanych zmian, jest pewna grupa nauczycieli, rodziców i samorządowców mających zdanie odrębne. Nie ma w tym nic dziwnego. Różnica poglądów w systemie demokratycznym to rzecz naturalna. Trzeba jednak pamiętać, że decyzja o reformie została podjęta przez demokratycznie wybrane władze i mającą mandat społeczny większość parlamentarną" - uważa Starzyński. (PAP)