Monika Sewastianowicz: Pseudonaukowe teorie zdobywają coraz większą popularność - rośnie liczba antyszczepionkowców, "covidosceptyków" i zwolenników teorii płaskiej Ziemi. Jak nie dać złapać się w pułapkę?

Tomasz Garstka, psycholog,  członek Klubu Sceptyków Polskich, autor książki "Psychopedagogiczne mity" i współautor nagrodzonej w konkursie „Książka dla Trenera 2019” publikacji "Psychopedagogiczne mity 2": Nie będę ukrywał, że nie jest to łatwe w medialnym natłoku promocji bzdur albo informacji bez dostatecznego potwierdzenia. Dochodzi do tego jeszcze powielanie fake newsów w internecie. Być może trzeba w pierwszej kolejności wyrobić w sobie nawyk niebrania wszystkiego na wiarę. W szczególności w sytuacjach, gdy słyszymy o czymś, co prezentowane jest jako odkrywcze i rewolucyjne albo bardzo odbiega od dotychczasowej uznanej wiedzy naukowej. Profesor astronomii Carl Sagan, chyba najbardziej znany za swojego życia (zmarł w 1996 roku) popularyzator nauki w Stanach Zjednoczonych, spopularyzował sentencję: „Nadzwyczajne twierdzenia wymagają nadzwyczajnie solidnych dowodów”. Trzeba zatem być racjonalnym sceptykiem – w dobrym znaczeniu tego słowa, ponieważ osoby podważające ustalenia naukowe oczywiście często zawłaszczają dla siebie to określenie. I trzeba domagać się mocnych dowodów, gdy coś budzi wątpliwości. A powinno, bo jest sprzeczne z tym czego uczono nas w szkole albo nie mamy o tym bladego pojęcia.

Czytaj także: 
Wzrokowiec czy słuchowiec? Diagnoza stylów uczenia to kolejny mit>>
Dziewczyny bardziej gadatliwe od chłopców? To kolejny mit>>

 

Czy studia pedagogiczne kładą odpowiedni nacisk na kształtowanie umiejętności krytycznego myślenia u przyszłych pedagogów?

Abym mógł sformułować odpowiedzialnie odpowiedź na to pytanie, musielibyśmy z Andrzejem (Andrzej Śliwerski, współautor książki) zrobić badania na temat programów studiów pedagogicznych, zakresu wiedzy ich absolwentów i stosunku do pseudonaukowych koncepcji. Ja mogę podzielić się informacjami z moich spotkań z nauczycielami oraz analizy przykładowego podręcznika pedagogiki. Bardzo mało miejsca poświęca się na badania ilościowe i zastosowanie metod eksperymentalnych w badaniach, zadowala się analizami przypadków, które nie mają wartości dowodowej. A o eksperymencie jednopodmiotowym, mało kto słyszał na studiach. Mówię o spotykanych przeze mnie osobach po studiach pedagogicznych.

 


Dodam jeszcze, że na przykład jedna z opisanych w naszej książce twórczyń autorskiej metody nauki czytania, osoba z tytułem doktorskim, wprost wyraża tezę, że analiza przypadku jest najbardziej zaawansowana metodą badawczą. Nie zaliczyłaby zajęć z metodologii badań naukowych na pierwszym roku psychologii. W pedagogice, że pozwolę sobie na taką generalizację, bardzo silnie działa wzór autorytetu. Jeśli autorytet głosi twierdzenia niemądre, niepoparte niczym więcej niż własnym doświadczeniem, traktowane jest to jako sprawdzone. Nie chodzi mi o szlachetne ideały i cele edukacyjne czy wychowawcze, lecz o metody oddziaływania. Tam chodzi o skuteczność trzeba prowadzić badania i trzeba włączać myślenie krytyczne.

 

Sam system edukacji - przy jego formalizacji, sztywności - czy "nie tworzy" osób bardziej podatnych na pseudonaukowe teorię?

Pierwsza kwestia - trzeba zacząć nauczycieli. W 2009 roku na konferencji „Dekada umysłu” w Berlinie, Eamoon Noonan mówił o koniecznej rewolucji w pedagogice, w nauczaniu i opierania jej na dowodach. Chodzi o wprowadzenie wysokich standardów do edukacji i praktyki nauczycielskiej. Nauczyciel myślący krytycznie będzie dobrym przewodnikiem dla swoich uczniów. Druga kwestia, to zmiana systemowa. Oddanie większej odpowiedzialności dobrze przygotowanym nauczycielom za proces edukacji, a nie tworzenie wygórowanych formalnych wymagań. Nauczyciele na tym się muszą skupiać. Trzeba mieć wiele wewnętrznej mocy, a nie wszystkim jej starcza, by uczyć dzieci myśleć krytycznie a nie wkuwać. Znany polski fizyk, prof. Łukasz Turski, zasiadający m.in. Radzie Centrum Nauki Kopernik, od dawna mówi o konieczności reformy oświaty, w kierunku nauki krytycznego myślenia, naukowego sceptycyzmu, pytania o dowody.

 

Który z obalanych w obu książkach mitów uważa pan za najbardziej szkodliwy dla uczniów?

Nie wiem czy potrafiłbym wybrać jeden. Mogę powiedzieć, że najbardziej wstrząsające było dla mnie poszukiwanie dowodów skuteczności usprawniania funkcjonowania w szkole i w życiu dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Chodzi o mocno rozreklamowaną wśród nauczycieli i pedagogów koncepcję i metodę opracowaną przez zespół znanej osoby z tytułem profesorskim (zapraszam do lektury jednego z rozdziałów). Nie znalazłem żadnych poprawnie metodologicznie przeprowadzonych badań efektywności. Nie skupiałem się na zastosowaniach tej koncepcji i metody wobec innych grup uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Może wtedy efekty są spektakularne. Lecz wydaje mi się niestosowne wykorzystywanie autorytetu profesorskiego do prezentowania nauczycielom i rodzicom autorskiej metody w pomaganiu dzieciom ze spektrum autyzmu. Należy przedstawić twarde dowody z powtarzalnych badań, na przykład wyników eksperymentów jednopodmiotowych, a nie analizy przypadków czy poruszające opowieści.

 

Na czym polega pożyteczny sceptycyzm, jak go w sobie wykształcić?

Warto zawsze zadać sobie kilka pytań. Czy to co słyszę jest poparte wynikami jakiś niezależnych badań czy jedynie przez relacje twórcy koncepcji, jej głosicieli i zwolenników? Czy informacje można znaleźć w naukowym źródle czy jedynie prasie popularnej, książce autora koncepcji? Brytyjskie chyba powiedzenie mówi, że „dżentelmeni nie rozmawiają o pieniądzach”. Lecz o to tez należy spytać. Czy autor, głosiciel, zwolennik głoszonych twierdzeń ma w tym jakiś interes? Zwykle finansowy, ale nie zawsze. Czasem chce zyskać uznanie, uchodzić za odkrywcę lub autorytet, wzór cnót moralnych. Wreszcie kluczowe pytania o charakter dowodów: czy to jedynie analizy przypadków, które mogą być ważnym i potrzebnym wstępem do solidnych badań, czy badania opisujące współwystępowanie zjawisk, których nie musi łączyć zależność przyczynowo skutkowa czy wyniki eksperymentów: tych naturalnych, bliżej życia, choć gorzej kontrolowanych; tych laboratoryjnych, lepiej kontrolowanych i wreszcie jednopodmiotowych, gdy nie możemy pozwolić sobie na przykład na losowy dobór do grup kontrolnych, gdy chodzi na przykład o niezaprzepaszczanie szansy wsparcia dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi.

 


 

Jak uczyć się krytycznego myślenia, jednocześnie nie popadając w przekonanie o własnej nieomylności?

O tak! Bardzo ważne, że pani o tym przypomina. Krytyczne myślenie musi dotyczyć też swoich twierdzeń i swojego myślenia. To trochę myślenie o własnym myśleniu. Czy ja sam popieram swoje tezy wystarczającym uzasadnieniem, czy mam na nie poparcie w wynikach badań. Czasem lepiej powstrzymać się od wygłoszenia tezy, mówiąc, że w tej chwili nie ma się wystarczających danych by zabrać głos w tej sprawie.

 

Skąd czerpać wiarygodną wiedzę o psychopedagogice?

Własna edukacja zawodowa trwa całe życie. Trzeba sięgać do czasopism naukowych i opracowań monograficznych. Kupować uaktualnione rzetelne podręczniki i książki ekspertów, którzy nie koncentrują się na „wydumaniach”, lecz rzetelnie argumentują i odwołują się również do wyników badań empirycznych.