Na Facebooku dużą popularność zdobywa opis szkolenia dla metodyków i konsultantów. Według autora wpisu prowadzące warsztat ekspertki tłumaczyły uczestnikom, że maturom trzeba "przywrócić dawną rangę" poprzez obniżenie ich zdawalności.

Brak nauczycieli, lekcje do wieczora? MEN: nie ma aż takich problemów>>

 

Zmiany na wycięcie podwójnego rocznika

Jak wynika z opisu, prowadzące szkolenie przekonywały, że: "utworzenie przez samorządy dodatkowych klas w liceach i technikach jest skandalem - uczniowie ci powinni znaleźć się w branżówkach".  Obniżeniu zdawalności egzaminu dojrzałości z języka polskiego, według autora wpisu, miałaby służyć zmiana w procedurze sprawdzania arkuszy z języka polskiego. Chodzi o to, by test i wypracowanie były sprawdzane oddzielnie przez dwóch różnych egzaminatorów.

Sprawdź W LEX:

Zadania dyrektora we wrześniu - procedury i wzory >

Plany nadzoru pedagogicznego 2019/20 - już dostępne! >

Zmienić ma się też forma wypracowania, które ma stworzyć uczeń - rozprawkę ma zastąpić wypowiedź argumentacyjna. Na szkoleniach pojawić miała się też informacja o tym, że maturzyści będą mieli coś w rodzaju dyktanda - ortografia będzie sprawdzana "ze słuchu", na podstawie nagrania.

 


 

Eliminacja "efektu miłosierdzia"

O komentarz do tych doniesień poprosiliśmy dyrektora Centralnej Komisji Egzaminacyjnej dr. Marcina Smolika. - Najkrócej mógłbym powiedzieć – „ręce opadają!" - mówi Prawo.pl.  - Planujemy, że dwa arkusze z języka polskiego będą już od 2021 r. i nie ma to nic wspólnego z tzw. podwójnym rocznikiem. Chodzi o to, by zapobiec sytuacji, w której egzaminatorzy kierują się „efektem miłosierdzia” na progu zdawalności egzaminu i oceniają rozwiązania w taki sposób, aby – w przypadku wątpliwości – zdający uzyskał minimum 30 procent punktów wymagane, aby zdać egzamin - tłumaczy.

 

Dyrektor CKE wyjaśnia, że w przypadku rzeczywistych wątpliwości w takim działaniu nie ma niczego zdrożnego, bo każdą wątpliwość, a zwłaszcza wątpliwość dotyczącą zdania bądź niezdania egzaminu, egzaminator powinien rozstrzygać na korzyść zdającego. -Jednakże w tym roku zauważyliśmy wzrost odsetka wyniku „30%”, stąd skierowanie do MEN propozycji określenia dwóch stawek dla egzaminatorów, co pozwoli nam rozdzielić sprawdzanie całego arkusza pomiędzy dwie osoby, z których żadna nie będzie znała całego wyniku zdającego - tłumaczy dr Marcin Smolik.

 


Szczegóły jeszcze nie do końca znane

Dyrektor CKE odnosi się też do rzekomych zmian dotyczących formuły egzaminu dojrzałości i wyjaśnia, że szczegółów jeszcze nie ustalono. - Ostateczne rozwiązania dotyczące egzaminu maturalnego od 2023 r., w tym również egzaminu z języka polskiego, przedstawimy we wrześniu 2020 r., kiedy ogłosimy informatory o egzaminie od 2023 r., na rok wcześniej niż zazwyczaj się to działo - tłumaczy dr Marcin Smolik.  Dodaje, że na razie testowane są różne pomysły, w tym także dyktando, ponieważ poziom wiadomości uczniów w zakresie ortografii i interpunkcji jest niezadowalający, co pokazują zarówno egzaminy ósmoklasisty, jak i matury.

- Sprawdzamy również inne typy zadań bazujących na tekście słuchanym, a nie czytanym. Podobnie w przypadku wypowiedzi pisemnej – zarówno na poziomie podstawowym, jak i rozszerzonym sprawdzamy, jak funkcjonują różne typy tekstów i jak młodzież radzi sobie z ich tworzeniem, a egzaminatorzy – z ich ocenianiem. Żadnych spektakularnych rozwiązań nie chcemy wprowadzać – zamierzamy natomiast porządnie sprawdzać umiejętności określone w podstawie programowej kształcenia ogólnego, również być może te, które dotychczas były sprawdzane w minimalnym stopniu, albo nie były sprawdzane w ogóle. Żadne zadanie na egzaminie nie będzie sprawdzało czegokolwiek nieokreślonego w podstawie programowej - podsumowuje dyrektor CKE.