Na internetową ankietę on-line odpowiedziały od 14 maja do 14 sierpnia tego roku 3363 osoby w wieku 11-30 lat. Uczestniczyli więc w niej tylko uczniowie, ale także ludzie, którzy edukację szkolną zakończyli już jakiś czas temu. Większość badanych stanowiły dziewczynki i kobiety (74 proc.)
W ankiecie znalazły się pytania m.in. o to, kto prowadził zajęcia z WDŻ, jak były organizowane, czy można było zadawać pytania, jaka problematyka była poruszana.
Większość z uczestników ankiety (89 proc.) uważa, że zajęcia z edukacji seksualnej są potrzebne w szkołach; ich zastrzeżenia budzi jednak sposób, w jaki wiedza ta jest przekazywana.
Problemy, na jakie najczęściej wskazywano, pisząc o swoich doświadczeniach z edukacją seksualną w szkole, to: niekompetentni prowadzący, organizowanie zajęć w niedogodnych dla uczniów terminach, np. po lekcjach, załatwianie na nich bieżących spraw niezwiązanych z tematem zajęć, a przede wszystkim nierzetelna, nacechowana ideologicznie wiedza przekazywana w nudny sposób.

Eksperci alarmują: pornografia głównym źródłem wiedzy o seksie>>

Młodzież deklaruje, że mogła usłyszeć na zajęciach np. że "dziewczyna, która nie jest już dziewicą jest dla innych nadgryzionym jabłkiem, którego wszyscy brzydzą się dotknąć", "żona doświadczająca przemocy w domu musi nieść swój krzyż", "seks oralny prowadzi do zapalenia zatok", "AIDS szerzy się wśród czarnych i homoseksualistów".
Prof. Zbigniew Izdebski, komentując wyniki internetowych ankiet - które ocenił jako interesujące choć niereprezentatywne - zwrócił uwagę, że światopogląd nauczyciela w znacznym stopniu przenosi się na przekazywane na zajęciach treści, czego dowodzą także badania naukowe.
Izdebski przyznał, że w szkołach stosowana jest czasami strategia zastraszania uczniów skutkami współżycia zamiast edukowania i promocji zdrowia seksualnego.
Ocenił, że od kilku lat zmiany w szkołach w zakresie edukacji na temat seksualności idą w dobrym kierunku. Wskazał np., że spadła liczba katechetów realizujących przedmiot wychowanie do życia w rodzinie. Jego zdaniem jednak wiele jest jeszcze do zrobienia w tym zakresie.
Ponton przeprowadził badanie na temat stanu edukacji seksualnej w polskich szkołach po raz drugi. Pierwszy raport ukazał się w 2009 r. Według autorów badania wyniki kolejnej edycji nie wykazały znaczącej poprawy jakości zajęć.

FDN: więzienie za edukację seksualną to absurd szkodliwy dla dzieci>>

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami w szkolnym planie nauczania w każdym roku szkolnym, na realizację zajęć WDŻ przeznacza się po 14 godzin, w tym po 5 godzin z podziałem na grupy dziewcząt i chłopców. Zajęcia mogą być organizowane również w grupach międzyoddziałowych liczących nie więcej niż 28 uczniów. Uczestnictwo w zajęciach nie wymaga pisemnej zgody, a jedynie pisemnego sprzeciwu, jeśli rodzice nie chcą, by dziecko brało w nich udział.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała w maju, że w tym roku mają zostać zrealizowane badania dotyczące tego, skąd dzieci czerpią wiedzę na temat seksualności. W oparciu o ich wyniki przygotowane zostaną propozycje dotyczące edukacji seksualnej w szkołach.
Grupa Edukatorów Seksualnych "Ponton" jest nieformalną grupą wolontariuszy działających przy Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. Przez cały rok prowadzi poradnictwo za pośrednictwem poczty elektronicznej i forum internetowego, co roku latem uruchamia wakacyjny telefon zaufania. Wolontariusze grupy prowadzą też zajęcia w warszawskich szkołach. Więcej informacji na temat ich działalności można znaleźć na stronie www.ponton.org.pl. (PAP)

Ponton: przez źle prowadzone lekcje młodzież wiedzę o seksie czerpie z pornografii>>