Studia stają się coraz bardziej czasochłonne, a dawanie korepetycji, oprócz samych lekcji, wymaga przygotowania się do nich, a często też dojazdu do ucznia. Dwa lata temu osoby do 25. roku życia stanowiły 41 proc. ogółu korepetytorów, teraz jest ich tylko 21,5 proc. Gdy student nie może się rozdwoić wybiera, jak widać, studia.

Staż ważniejszy niż kieszonkowe

Jeszcze kilka lat temu, korepetycje były świetną i łatwą okazją do zarobienia dodatkowych pieniędzy, a nawet do samodzielnego powtórzenia materiału. Dziś są postrzegane jako zbyt łatwa droga samorozwoju. W trend budowania profesjonalnej ścieżki kariery od początkowych lat studiów korepetycje po prostu nie wpisują się. Konkurencja rośnie nie tylko na rynku pracy, ale też na rynkach staży i praktyk. To oznacza, że studenci dużo wcześniej niż kiedyś zaczynają myśleć o zbieraniu doświadczenia, i to w swoim zawodzie. Na jednym z portali oferującym giełdę korepetycji, Ekorki.pl, jest zarejestrowanych prawie 36 tysięcy użytkowników. Z raportu serwisu wynika, że statystyczny korepetytor to 28-letnia kobieta z województwa mazowieckiego ucząca angielskiego lub matematyki. Swój czas wycenia na 35 zł za godzinę.

Abstrahując od danych statystycznych i średnich wyliczeń, godzina korepetycji z języka obcego w Warszawie kosztuje około 50 zł, a sesja z analizy matematycznej u nauczyciela z wyższym wykształceniem to koszt nawet 150 zł.

To właśnie absolwenci studiów coraz częściej udzielają dodatkowych lekcji. Widzą, że ze swoją wiedzą mogą zarobić więcej. W przeciwieństwie do młodych mają też czas.

Liczą się predyspozycje

Dla mnie korepetycje to był koszmar - mówi Agata, studentka języków obcych na Uniwersytecie Warszawskim. Dłużej udało mi się prowadzić tylko jedne, kiedy widziałam, że dzieci same chciały się uczyć i były grzeczne. Rodzice tkwią w przekonaniu, że dzięki płaceniu studentce za odrobienie z dzieckiem lekcji raz w tygodniu wychowają poliglotę; mylą się - dodaje.

Nie planowałem udzielać korepetycji - mówi Łukasz, student prawa z Warszawy. Osobiście uważam, że pewnych rzeczy można i należy nauczyć się samemu. Do prawa cywilnego przysiadłem ponownie po swoim własnym egzaminie na prośbę młodszej koleżanki. Po roku wspólnej pracy dostała 5. Nie ukrywam, że byłem z siebie dumny. Poza tym, było to dla mnie świetne przygotowanie do prowadzenia zajęć ze studentami na uczelni. Jak tylko znajdę czas w przyszłym semestrze, na pewno wrócę do uczenia - dodaje.

Znam dużo osób, które utrzymują się z tego na studiach. Mają 10 albo i więcej lekcji tygodniowo. Jeśli za każde dostaną 30-40 zł, to miesięcznie wygląda to całkiem przyzwoicie. Ale cóż, jeśli ktoś nie lubi samego nauczania i nie ma nawet cienia predyspozycji, to korepetycje mogą być męczarnią - wzdycha Agata.

Korepetycje w CV?

Dzisiejszy student ma szerszy niż kiedyś wachlarz możliwości, żeby oczarować przyszłego pracodawcę. Czy warto wspominać o udzielaniu korepetycji w CV?

- Zależy na jakie stanowisko aplikujemy. Jeśli młody człowiek w czasie studiów nie znalazł czasu na podjęcie pracy, powinien wspomnieć o wszystkich podejmowanych inicjatywach, w tym o udziale w kołach naukowych i dawaniu korepetycji - podpowiada Olga Zakrzwska, specjalista ds. zarządzania zasobami ludzkimi w dziale HR Wolters Kluwer Polska. W przypadku, kiedy mówimy o poważnym stanowisku, oczekujemy konkretnego doświadczenia - dodaje.

Każdy indywidualnie powinien odpowiedzieć sobie na pytanie, czy inwestowanie czasu w pomoc innym to dobry pomysł. Z pewnością inwestowanie w siebie zawsze jest w cenie; dodatkowo, z biegiem czasu procentuje.

Marta Osowska]]>