Prokuratura sprawzda, czy na Uniwersytecie Śląskim doszło do popełnienia przestępstwa. Chodzi o postępowanie dyscyplinarne wszczęte przeciwko prof. Ewie Budzyńskiej.

Homofobiczne wypowiedzi

Studenci postawili wykładowczyni kilka zarzutów: poglądy homofobiczne, dyskryminacja wyznaniowa, wypowiedzi krytyczne wobec wyborów życiowych kobiet dotyczących m.in. przerywania ciąży oraz przekazanie informacji niezgodnych ze współczesną wiedzą naukową. Rzecznik dyscyplinarny wszczął postępowanie wyjaśniające w sprawie „podejrzenia popełnienia czynów uchybiających obowiązkom i godności nauczyciela akademickiego. W toku postępowania wyjaśniającego rzecznik uznał, że bezpodstawny był zarzut przekazywania przez prof. Ewę Budzyńską „informacji niezgodnej z aktualnym stanem naukowym”. Zdecydował jednak zwrócić się do komisji dyscyplinarnej o ukaranie prof. Ewy Budzyńskiej naganą.

Wywołało to oburzenie niektórych środowisk. Minister środowiska Michał Woś zapowiedział utworzenie zespołu parlamentarnego, który – jak mówił – będzie współpracował przy projekcie ustawy w tej sprawie, a także "każdorazowo angażował się w takie przypadki, jeżeli gdziekolwiek w Polsce znowu będziemy mieli do czynienia z przypadkiem cenzury na uczelni, cenzury nauki". Poinformował również, że jedna z działaczek Solidarnej Polski z woj. śląskiego złożyła w Prokuraturze Okręgowej w Katowicach zawiadomienie "w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa w ramach postępowania dyscyplinarnego".

- Obok tego zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa prokurator generalny Zbigniew Ziobro podjął działania z urzędu, ponieważ jeżeli dzisiaj zgodzimy się na to, że będziemy przymykać na tego typu akty cenzury, tego typu poddawanie się dyktatom zideologizowanych grupek, doprowadzimy do tego, z czym mamy do czynienia na Zachodzie, gdy np. w Szwecji zamyka się osoby, które głoszą niepoprawne politycznie poglądy na temat homoseksualizmu - informował wiceminister. 
 

Efekt mrożący

Studenci, którzy zgłosili sprawę, zostali - według doniesień prasowych - poddani wielogodzinnym przesłuchaniom. Swój sprzeciw wobec postępowania prokuratury wyraziła Helsińska Fundacja Praw Człowieka. - Helsińska Fundacja Praw Człowieka pragnie wyrazić zaniepokojenie doniesieniami dotyczącymi przesłuchań studentek i studentów Uniwersytetu Śląskiego w sprawie z zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa złożonego przez dr hab. Ewę Budzyńską. Jak wynika z informacji prezentowanych w mediach, a także z listu pracowników naukowych Uniwersytetu Śląskiego oraz stanowiska Polskiego Towarzystwa Kulturoznawczego w ostatnich tygodniach studenci byli wzywani na długotrwałe przesłuchania w związku ze złożoną w systemie akademickim skargą na treści przekazywane podczas prowadzenia zajęć przez jedną z wykładowczyń - tłumaczy HFPCz. - Toczące się postępowanie przygotowawcze dotyczy występku określonego w art. 235 Kodeksu karnego – tworzenie fałszywych dowodów. Należy podkreślić,że autonomia społeczności akademickiej oraz odpowiedzialność za jakość i rzetelność prowadzonych badań oraz za wychowanie młodego pokolenia podkreślona została przez ustawodawcę już w preambule ustawy z dnia 20 lipca 2018 r. Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce.Uczelnie wyższe pełnią szczególną rolę w kształtowaniu gospodarki, innowacyjności oraz rozwoju społeczeństwa - dodaje w opinii.

 

Protestują też niektóre uczelnie - Uniwersytet Łódzki wyraził solidarność ze studentami UŚ. - Senat Uniwersytetu Łódzkiego wyraża solidarność ze społecznością Uniwersytetu Śląskiego, zaniepokojoną przesłuchaniami studentek i studentów uniwersytetu prowadzonymi przez prokuraturę. Postępowanie dyscyplinarne wszczęte na Uniwersytecie Śląskim nie zakończyło się, dlatego działania policji i prokuratury muszą być interpretowane jako wywieranie nacisku na niezależne postępowanie dyscyplinarne, jak również na samych pozostających w sporze z wykładowcą studentów - zapisano w uchwale.