Chodzi o sytuację, która miała miejsce w czerwcu ubiegłego roku. Za dziewczynę, która przebywała wówczas w USA, na egzamin w jednej z niepublicznych uczelni w Białymstoku zgłosiła się inna osoba (jej tożsamości w śledztwie nie udało się ustalić). Zdanie egzaminu było warunkiem zaliczenia pierwszego roku studiów.

Jak wynika z informacji prokuratury, sprawa nie wyszła na jaw na egzaminie, a dopiero po nim, gdy inni studenci poinformowali o tym zdarzeniu. Wtedy też okazało się, że 21-letnia wówczas studentka na kierunku bezpieczeństwo narodowe ma też wpisy w dzienniku praktyk, że od końca maja do początku lipca 2013 roku odbyła praktykę w komendzie powiatowej policji w Grajewie. W rzeczywistości w połowie czerwca wyjechała do USA. Posługując się tym dokumentem - jak uznała prokuratura - chciała wyłudzić potwierdzenie zaliczenia I roku studiów; jest to kolejny zarzut wobec byłej studentki.

Sprawdź jak notować w trakcie wykładów>>>

W lutym sąd pierwszej instancji warunkowo umorzył postępowanie na dwa lata. Orzekł jedynie obowiązek świadczenia pieniężnego: dziewczyna miała zapłacić 800 zł na cel społeczny.

Wyrok zaskarżyła prokuratura, bo w jej ocenie sąd błędnie uznał, iż czyn nie miał znacznej szkodliwości społecznej. Jak mówiła w swoim wystąpieniu prokurator Elżbieta Korwell z Prokuratury Okręgowej w Białymstoku, chodziło o wiarygodność dokumentów, czyli "istotne dobro prawne". Zwracała uwagę, że nie był to przypadek incydentalny, działanie było zaplanowane, wykorzystano do tego inne osoby. Dlatego prokuratura chciała uchylenia warunkowego umorzenia i przekazania sprawy do ponownego rozpoznania sądowi pierwszej instancji.

Z tą argumentacją zgodził się w poniedziałek Sąd Okręgowy w Białymstoku, wyrok uchylił i sprawę przekazał do ponownego rozpoznania sądowi rejonowemu. Ocenił bowiem, że ten sąd błędnie przyjął, iż szkodliwość społeczna czynów zarzuconych oskarżonej nie jest znaczna.

Sędzia Ilona Simonowicz mówiła m.in., że oskarżona działała z premedytacją, swoje działanie zaplanowała, w związku z egzaminem wykorzystała inną osobę, w sprawie praktyk wprowadziła też z premedytacją w błąd policjanta z Grajewa, narażając go na postępowanie dyscyplinarne lub karne. "Oskarżona chciała ten pierwszy rok studiów zaliczyć bez wysiłku włożonego w naukę i w przygotowanie do zdania egzaminu" - mówiła sędzia i dodała, że sąd okręgowy nie znalazł żadnych okoliczności usprawiedliwiających jej postępowanie.

Zaznaczyła, że nie był taką okolicznością wyjazd, bo nie uniemożliwiał zdawania egzaminów np. w sesji poprawkowej (dziewczyna była już wtedy w Polsce), zaś praktykę mogła odbyć do zakończenia drugiego roku studiów. Nie był nią też wiek. "Osoba młoda, ale o właściwie ukształtowanej świadomości i dojrzałości (...), nie było to zachowanie lekkomyślne czy niedojrzałe, wynikające z młodzieńczej nierozważności czy nagłego impulsu" - mówiła sędzia Simonowicz.

Sąd okręgowy ocenił, że zastosowanie w tej sprawie warunkowego umorzenia stanowiłoby "swoiste przyzwolenie na naruszanie przez młodych ludzi, mających aspiracje do pełnienia w życiu ważnych ról (...), naruszania przez nich norm prawa karnego". Sędzia Simonowicz mówiła, że byłby to swoisty "parasol ochronny" nad osobami w takim wieku i danie przyzwolenia na tzw. cwaniactwo życiowe.

Zobacz: pierwsza sesja w życiu jest straszna!>>>

Według informacji z prokuratury, po wyjściu oszustwa na jaw dziewczyna została z uczelni relegowana. (PAP)

rof/ bos/ woj/