W ubiegłym tygodniu Konferencja Rektorów Akademickich Szkół Polskich (KRASP) przyjęła stanowisko, że znowelizowana ustawa Prawo o szkolnictwie wyższym, która obowiązuje od 1 października, nie nakłada na uczelnie obowiązku zawierania umów ze wszystkimi studentami, a jedynie z tymi, którzy płacą za studia. Nie muszą więc one zawierać takich umów ze studentami studiów stacjonarnych - bezpłatnych na publicznych uczelniach.
Studenci inaczej interpretują prawo, podobnie jak Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. "Zgodnie z nowymi przepisami uczelnia powinna jak najszybciej podpisywać ze studentami umowy określające warunki odpłatności za studia lub usługi edukacyjne. Obowiązek dotyczy również studentów studiów stacjonarnych w uczelniach publicznych" - napisała w opublikowanym na stronie internetowej resortu oświadczeniu minister nauki Barbara Kudrycka.
Według ustawy, dodatkowe usługi edukacyjne, za które może płacić student studiów stacjonarnych to m.in. powtarzanie niezaliczonych zajęć, zajęcia w obcym języku lub wykraczające poza program studiów. Nowa ustawa wprowadza też odpłatność za drugi kierunek studiów.
Przewodnicząca KRASP podkreśliła w poniedziałek, że według stanowiska konferencji rektorów, nowe przepisy nie wymagają podpisywania umów ze studentami bezpłatnych studiów, a podpisywanie takich umów byłoby niepotrzebnym mnożeniem biurokracji i "łamałoby dotychczasowy ustrój szkolnictwa wyższego, określający relacje uczelnia-student jako administracyjno-prawne a nie cywilno-prawne". Prof. Chałasińska-Macukow dodała, że cennik usług edukacyjnych na uczelni musi być podany do publicznej wiadomości a ewentualne zmiany w nim nie mogą być zbyt duże i są określone przez różne przepisy.
Według niej, każdy student na początku pierwszego roku powinien dostać pakiet broszur informacyjnych, zawierający m.in. tabelę opłat i regulamin studiów i podpisać oświadczenie, że się z nimi zapoznał.
Jej zdaniem, ważniejsze od umów, dotyczących opłat za niektóre dodatkowe usługi edukacyjne, są gwarancje że studia będą się odbywały na właściwym poziomie i według założonego programu.
"Według mnie to są poważniejsze gwarancje, które powinni mieć studenci niż to, że np. cena dyplomu nie wzrośnie. Te gwarancje powinny być, w moim pojęciu, zawarte w regulaminie studiów każdej uczelni. Podpisanie takiej umowy, jakiej wymaga ustawa, tego nie załatwi. Uczelnia nie ma obowiązku tego typu gwarancji wpisywać do umowy, zgodnie z tym zapisem w ustawie" - powiedziała rektor Uniwersytetu Warszawskiego.
Odnosząc się do stanowiska studentów, którzy domagają podpisania umów zgodnie z interpretacją MNiSW, powiedziała, że rektorzy powinni wspólnie ze studentami wypracować kompromisowe rozwiązanie.
"Nie ulega wątpliwości, że studentom trzeba zapewnić poczucie bezpieczeństwa, szczególnie wtedy, gdy w życie wejdą Krajowe Ramy Kwalifikacji i zwiększy się autonomia uczelni w tworzeniu nowych kierunków studiów. (...) Nie mamy najmniejszej ochoty iść na wojnę ze studentami, bo my rozumiemy, że oni chcą mieć zapewnione stabilne warunki kształcenia. Natomiast chcielibyśmy, żeby to zostało zrobione racjonalnie" - powiedziała.
Parlament Studentów RP dał uczelniom czas do 10 grudnia żeby „nadrobili egzamin z uczciwości i transparentności, i aby każdy student do tego czasu podpisał umowę”. Jeżeli nic się nie zmieni, studenci zapowiadają, że będą sięgać po „wszelkie dostępne środki, by sytuację poprawić”. Nie wykluczają akcji protestacyjnej.
Przewodnicząca parlamentu Dominika Kita powiedziała PAP w poniedziałek, że studenci chcą rozmawiać z rektorami. "Nasze stanowisko jest takie, że chcielibyśmy, aby umowy były podpisywane, żeby studenci od początku pierwszego roku wiedzieli czego mogą się spodziewać" - podkreśliła. Dodała jednak, że przedstawi studentom stanowisko KRASP na sobotnim zjeździe i wtedy uzgodnione zostanie wspólne stanowisko. Jej zdaniem, spotkanie przedstawicieli Parlamentu Studentów RP z przedstawicielami KRASP może odbyć się w przyszłym tygodniu. (PAP)
]]>