Resort chce, aby łatwiej było zlikwidować nieuczciwą uczelnię. Służyć ma temu m.in. skrócenie terminu na powiadomienie ministra o zaprzestaniu spełniania przez wydział warunków do prowadzenia studiów – z trzech miesięcy do dwóch tygodni. Zdecydowanie trudniejsze ma być ponowne utworzenie kierunku, jeżeli już raz został przez resort zamknięty. 

Likwidowana szkoła musi zapewnić możliwość studiowania do końca roku akademickiego. Po tym czasie studenci powinni kontynuować nauczania w innej szkole wyższej. Część placówek nie dba o byłego studenta i nie zapewnie tej możliwości, a nawet podstawowych informacji o przyszłości uczelni i studenta. 
 
Zdaniem Piotra Mullera, przewodniczącego Parlamentu Studentów RP, w propozycjach ministerstwa w wystarczający sposób nie uwzględniono interesów studentów likwidowanych uczelni. Zdarzają się przypadki, że uczelnia proponuje nowe studia studentowi w miejscowości oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów lub na zupełnie innym kierunku. Zmiana uczelni może się wiązać także z podniesieniem czesnego. 
 
Student, który chce walczyć o swoje prawa, może skorzystać z ochrony sądowej. Sąd może przyznać mu odszkodowanie od założyciela uczelni, jeżeli wykaże, że warunki, które przedstawiła likwidowana szkoła, są dla niego niekorzystne. Jednak jest to kosztowne i długotrwałe.
 
Dlatego Rzecznik Praw Studenta Adam Szot domaga się zmiany prawa. Chce wprowadzenia bardziej konkretnych przepisów – np. aby studia były kontynuowane na kierunku o zbliżonym profilu. Istotne jest także zapewnienie mechanizmu kontrolnego, który sprawdzi czy uczelnia wywiązuje się z ustawowych obowiązków. 
 
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 12 czerwca 2013 r.