Zgodnie z zapowiedzią rządu, prawie 800 sklepów z dopalaczami zostało zamkniętych. Kilkuset inspektorów sanitarnych przy wsparciu prawie trzech tysięcy funkcjonariuszy policji skontrolowało ponad 1500 miejsc, w których można było jeszcze w zeszłym tygodniu kupić tak zwane dopalacze, środki o działaniu psychotropowym, sprzedawane jako produkty kolekcjonerskie lub nawozy dla roślin, najczęściej zawierające substancje o nieznanym działaniu.

Kontrole sklepów z dopalaczami zarządził Główny Inspektor Sanitarny na polecenie Minister Zdrowia, Ewy Kopacz. Jak mówi rzecznik GIS, Jan Bondar, nie wszędzie kontrola przebiegła bez problemów. W kilku przypadkach, właściciele sklepów utrudniali przeprowadzenie czynności kontrolnych, demonstracyjnie darli postanowienia kontrolne, próbowali wynosić towar ze sklepów.

Zdecydowano o wycofaniu dopalacza o nazwie "Tajfun" oraz wszystkich podobnych do niego środków. Dziś, za próbę wprowadzenia Tajfunu na rynek grożą 2 lata pozbawienia wolności.

Czy weekendowe działania rozwiążą problem dopalaczy w Polsce? Niebezpieczne substancje cały czas można kupić w Internecie. Dzięki działaniom policji, inspektorzy sanitarni są bliscy dotarcia do osób, które prowadzą wirtualny handel tak zwanymi pigułami czy solami.

Co na to prawo? Projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii wysunięty przez resort zdrowia, trafił do konsultacji społecznych. Zgodnie z jego brzmieniem, ministerstwo chce wprowadzenia zakazu reklamowania substancji spożywczych poprzez sugerowanie, że mają właściwości środków psychotropowych bądź odurzających. Substancje o nieznanym składzie nie będą mogły zostać dopuszczone do sprzedaży bez odpowiednich badań, a jak wiemy, takie badania potrafią trwać miesiącami. Projekt, miejmy nadzieję uchwalony w najbliższych dniach, pozwoli wycofać z rynku dopalacze na okres od 12 do 18 miesięcy, do czasu ich dokładnego przebadania.

Marta Osowska

Źródło: PAP 

]]>