Ministerialny program kierunków zamawianych ma na celu promowanie studiów technicznych i ścisłych. Z uwagi na niską popularność wspomnianych kierunków ministerstwo postanowiło zachęcić kandydatów do wyboru tej ścieżki zawodowej poprzez stypendia motywacyjne i wsparcie finansowe dla "zamówionych" kierunków.

Jednak część środków nie jest wykorzystywana zgodnie z tymi założeniami. DGP przytacza suche dane np. na Uniwersytecie Jagiellońskim liczba studentów, którzy trzy lata temu rozpoczęli naukę na kierunkach zamawianych, spadła o połowę. Licencjat zrobiło do tej pory 31 proc. studentów, a kolejne 19 proc. będzie bronić swoich prac po wakacjach. Podobnie jest na UMCS zapisało się 74 studentów – do połowy lipca obroniło się … siedmiu.

„W regulaminie zamierzaliśmy zastrzec, że rezygnujący ze studiów będą musieli zwrócić pieniądze. Nie zgodziło się na to ministerstwo”, powiedziała dla DGP prof. Agnieszka Pattek-Janczyk z Wydziału Chemii Wyższej Szkoły Zawodowej w Tarnowie. Zdaniem ministerstwa stworzyłoby to nie potrzebny wyłom w całym systemie stypendialnym, ponieważ stypendium otrzymuje się na podstawie np. wyników w nauce – sankcją jest brak stypendium w kolejnym semestrze lub roku.

Uczelnie mają problem z rezygnującymi studentami. Co więcej, mogą utracić unijne pieniądze, jeżeli nie wykształca przewidzianej liczby absolwentów. Zdaniem DGP stypendium to trochę za mała motywacja do nauki.

Ministerstwo przeznaczyło 420 mln złotych na ten program. Pięćdziesiąt milionów przeznaczono na pilotaż. Dane przedstawiane przez ministerstwo nauki i Narodowego Centrum Badań i Rozwoju bardzo się różnią. Według ministerstwa program pilotażowy ukończyło 80 proc. Centrum uważa, w programie wzięło 4321 osoby, a ukończyło do tej pory 822.

Więcej na stronie