Kinga Mierzyńska: Dlaczego zdecydowałaś się na wyjazd na zagraniczną uczelnię w ramach wymiany uniwersyteckiej?

 
Dominika Majchrzak: W szkole średniej wyjechałam na wymianę na rok do USA, gdzie mieszkałam z rodziną amerykańską, uczęszczałam do „High School” oraz poznawałam tamtejszą kulturę. Podczas tego roku poznałam mnóstwo wspaniałych ludzi z całego świata. Dzięki temu doświadczeniu wiedziałam, że chcę dalej podróżować i nawiązywać nowe przyjaźnie. Kiedy dowiedziałam się o możliwości wyjazdu w ramach studiów prawa nie zawahałam się z decyzją o wyjeździe. Połączenie studiowania, mieszkania i poznawania nowych ludzi w USA było dla mnie wprost idealne.
 
K.M.: Studiowałaś prawo przez pół roku na Appalachian State University w Boone (Północna Karolina, Stany Zjednoczone). Jak wyglądają zajęcia na tej Uczelni i czym różnią się od polskiego systemu nauczania? 
 
D.M.: Przede wszystkim na ASU zajęcia były w systemie poniedziałki, środy i piątki albo wtorki i czwartki, gdzie w zależności od przedmiotu miałam o wskazanej godzinie dany przedmiot w poszczególne dni tygodnia. Dla przykładu miałam prawo medyczne i administrację szpitalami tylko we wtorki i czwartki. Zajęcia polegały przede wszystkim na dyskusji. Profesorom bardzo zależy na aktywnym udziale studentów w zajęciach. Nikt nie czuje skrępowania w przekazywaniu swoich indywidualnych opinii. Oglądaliśmy dużo merytorycznych filmów. Jednym z ciekawszych przedmiotów był przedmiot „forensic investigation”, na którym poznawaliśmy techniki badania miejsc zbrodni poprzez analizę zdjęć aktualnych miejsc zbrodni np. w słynnej sprawie OJ Simpson.
 
 
K.M.: Adaptując się w nowym miejscu poznałaś zapewne wiele nowych osób. Czy nawiązałaś znajomości, które kontynuujesz do tej pory?
 
D.M.: Poznałam grupę wspaniałych ludzi, za którymi strasznie tęsknię! Na semestr letni przyjechało około 40 studentów z różnych krajów. Dzięki temu, że byliśmy dość ciekawą grupą przeżyliśmy wiele fascynujących przygód. Bardzo często razem wychodziliśmy do barów, restauracji czy na wycieczki w góry. Będąc na takiej wymianie można zauważyć jak bardzo różnimy się od siebie ale jednocześnie w ilu dziedzinach jesteśmy podobni. Widać również, że ludzie na wymianie dobrze się dogadują, ponieważ mają świadomość jak pozostali studenci się czują, tęsknią za rodziną czy starają wykorzystać w pełni dany czas. Będąc w Boone poznałam także wielu Amerykanów, którzy pokazali mi uroki tego miejsca. Znajomości, które nawiązałam oczywiście kontynuuję do tej pory. Podczas tegorocznych wakacji wróciłam do Północnej Karoliny i Virginii, gdzie odwiedziłam wielu amerykańskich znajomych, poznałam ich całe rodziny. W lutym widziałam się w Paryżu z koleżanką z Argentyny, a w marcu odwiedziła mnie w Poznaniu moja koleżanka z USA.
 
 
K.M.: Opowiedz proszę o samej Uczelni. Jakie są standardy Appalachian State University w Boone w porównaniu z Uniwersytetem im. Adama Mickiewicza w Poznaniu?
 
D.M.: Amerykańskie standardy na uczelniach są bardzo wysokie. Każdy student jest dumny z bycia częścią „rodziny”. ASU było bardzo dobrze rozwinięte pod każdym względem. Studenci fizyki mieli do dyspozycji obserwatorium astronomiczne, gdzie dach otwierał się, aby móc obserwować gwiazdy, studenci chemii natomiast mają do dyspozycji ogromne laboratoria. Obok mojego akademika znajdował się budynek dla studentów zajmujących się muzyką, gdzie przez całą dobę można było ćwiczyć grę na 10 pianinach oraz komponować muzykę na specjalnych komputerach. Biblioteka miała 5 pięter i podczas sesji otwarta była 24 godziny na dobę. Mieliśmy do dyspozycji 3 sale gimnastyczne, basen 50m, kilkanaście boisk, organizowane zajęcia fitness. Co weekend mogliśmy korzystać z kina za 1$. Uczelnia skupiała się również na codziennym życiu studenckim, dlatego też organizowane były liczne wydarzenia kulturalne. Nie wspominając o wielkich meczach koszykówki czy football, gdzie wszyscy przychodzili umalowani w czarno-żółte barwy Uniwersytetu.
 
 
K.M.: Istotną kwestią jest koszt utrzymania się zagranicą. Jak w Twoim przypadku kształtowała się ta kwestia wydatków – mieszkanie/akademik, żywność, książki, komunikacja, ceny w sklepach?
 
D.M.: Największym wydatkiem oczywiście był koszt samych biletów i wizy do USA. Jednak mam wspaniałych rodziców, którzy wspierali mnie finansowo podczas tego wyjazdu. Na szczęście część kosztów pokrył Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w ramach wymiany międzyuczelnianej, co było bardzo pomocne. Poza tym jedzenie w USA jest dość tanie, dlatego wbrew pozorom życie codzienne w tamtym miejscu nie było takie drogie. Jeśli chodzi o książki to na ASU był system ich wypożyczania na semestr, dlatego żadnych nie musiałam kupować. Komunikacja autobusowa była bezpłatna dla wszystkich studentów.
 
 
K.M.: Co sprawiło Ci największą trudność w zaadaptowaniu się na miejscu? Jak wspominasz pierwsze dni na Appalachian State University?
 
D.M.: Dla studentów międzynarodowych w pierwszym tygodniu organizowana była tzw. ASU Orientation czyli orientacja, która pomogła nam się szybko zaadoptować. Tamtejsi studenci oraz specjalnie przeszkoleni pracownicy Uniwersytetu tłumaczyli nam jak w szybkim czasie zadomowić się w tym cudownym miejscu. Poza tym znałam już amerykańską kulturę dlatego nie miałam trudności w przyzwyczajeniu się do tego miejsca. Najgorzej było z różnicą czasową (aż 6 godzin) ale i do tego w ciągu tygodnia się dostosowaliśmy.
 
K.M.: Czy pamiętasz konkretne wydarzenie z wyjazdu, które szczególnie utkwiło Ci w pamięci?
 
D.M.: Jest ich bardzo wiele. Ale najbardziej w pamięci utkwiła mi wycieczka do New York City podczas przerwy wiosennej. Razem z grupą innych międzynarodowych studentów wynajęliśmy Van’a   i przejechaliśmy 11 godzin do NYC, żeby spędzić tam wspaniały tydzień pełen wrażeń. To miasto jest niesamowite! Ale cała wycieczka była jak z filmu. Amerykańska autostrada, stacje benzynowe, widoki, auta i muzyka country.
 
 
K.M.: Przedstaw proszę, jakie korzyści wynikają z wyjazdu na Appalachian State University w Boone? Czy zauważyłaś konkretne zmiany, które były następstwem udziału w wymianie uczelnianej? Jak zachęciłabyś innych studentów do udziału w tej wymianie?
 
D.M.: Największą korzyścią na pewno są wspomnienia! Ale jeśli chodzi o przyszłe sprawy zawodowe to wyjazd również bardzo mnie rozwinął. Dzięki niemu zainteresowałam się prawem międzynarodowym,    z którego teraz piszę pracę magisterską. Takie wyjazdy poszerzają również horyzonty, zmienił się mój punkt widzenia, inaczej odbieram studia. Mniej stresuję się innymi rzeczami a skupiam na tych najważniejszych. Kiedy potrzebuję rady wiem, że mogę napisać do różnych ludzi, którzy chętnie mi pomogą, doradzą, a ich perspektywa, zupełnie inna, pomaga mi spojrzeć na moje sprawy inaczej. Wymiana uczy samodzielności i pomaga zbudować silniejszy charakter, ponieważ wbrew pozorom jest to dość duże wyzwanie.
Wywiad przeprowadziła Kinga Mierzyńska
 
 
Więcej o prawie amerykańskim przeczytasz w publikacji>>>