Z danych MEN wynika, że małe szkoły, czyli te liczące do 70 uczniów, stanowią 30,5% podstawówek i ok. 24% gimnazjów w Polsce. Obecnie działa ich 6934, z czego 56% (3888) to szkoły podstawowe, a prawie 24% (1650) – gimnazja. Blisko 92% małych szkół to placówki wiejskie, w większości samorządowe.
O problemach i wyzwaniach oświaty na terenach wiejskich mówiła na lutowym seminarium zorganizowanym przez Ośrodek Rozwoju Edukacji i Ministerstwo Edukacji Narodowej Elżbieta Tołwińska-Królikowska. Wiceprezes Federacji Inicjatyw Oświatowych przypomniała, że prawie jedna trzecia dzieci w wieku szkolnym mieszka w gminach poniżej 10 tys. mieszkańców, niemal połowa w gminach, których dochód własny na mieszkańca jest poniżej średniej krajowej, a aż 44,5% w gminach najsłabszych ekonomicznie, czyli typowo wiejskich, popegeerowskich. Dodała też, że 61% polskich podstawówek to placówki, w których uczy się nie więcej niż 150 dzieci, a aż 57% uczęszczających do nich uczniów pochodzi z obszarów wiejskich.
Elżbieta Tołwińska-Królikowska przyznała, że małe placówki mają również słabe strony – często znajdują się daleko od domów kultury, muzeów czy placówek doskonalenia nauczycieli i bibliotek pedagogicznych. Z powodu mniejszej liczby kontaktów z innymi ludźmi słabszy jest rozwój społeczny i większa nieśmiałość dzieci wiejskich. Ponadto często konieczne jest prowadzenie nauczania w klasach łączonych, co postrzegane jest jako rozwiązanie zaniżające poziom nauczania, choć wcale tak być nie musi. Plusów jest jednak więcej. Dla przykładu nauka w szkole wiejskiej umożliwia prowadzenie zajęć w naturalnym środowisku – wystarczy wyjść z uczniami poza budynek. Taka nauka w działaniu jest popularna np. w Walii. Krainą małych szkół jest też Finlandia, gdzie łączy się klasy, a zajęcia prowadzi metodą projektu w grupie zróżnicowanej wiekowo.
Do najważniejszych zalet takich placówek wiceprezes FIO zalicza małą liczbę uczniów. Wszyscy się znają, dzięki czemu możliwe jest dostosowanie metod i form pracy do indywidualnych potrzeb. Niezbyt liczne grono nauczycieli ułatwia współpracę. Łatwiej też proponować zmiany organizacyjne oraz prowadzić działania interdyscyplinarne.
Przyjazne szkole wiejskiej najbliższe otoczenie, które identyfikuje się z nią i uważa za swoją, pozwala na łatwiejszą adaptację najmłodszych dzieci. Bliskość szkoły oznacza dla małego dziecka uniknięcie dojazdów, możliwość uczestnictwa w zajęciach pozalekcyjnych, integrację z kolegami, a dla jego rodziców – sposobność angażowania się w szkolne przedsięwzięcia. To edukacja dzieci w bezpiecznych i przyjaznych warunkach. – Zatem zamiast likwidować małe szkoły lepiej je zmieniać – uważa wiceprezes Elżbieta Tołwińska-Królikowska.
Zwłaszcza że zmieniająca się sytuacja wkrótce może pozbawić samorządowców argumentu o długim i głębokim niżu demograficznym. Od września obowiązkiem szkolnym zostaną już objęte wszystkie sześciolatki, więc w szkołach uczyć się będzie więcej dzieci.
RPO: za dużo szkół trafia w prywatne ręce>>
A z odtworzeniem zlikwidowanej placówki wiążą się zwykle dodatkowe koszty, np. remontu nieogrzewanego i zniszczonego budynku, zakupu pomocy dydaktycznych, zatrudnienia nauczycieli.
Podejmując decyzję o zamknięciu małej szkoły, warto też pamiętać, że wkrótce gminy będą miały obowiązek zapewnienia miejsc w przedszkolu dzieciom czteroletnim (od 1.09.2015 r.) oraz trzyletnim (od 1.09.2017 r.). Maluchy mogłyby uczestniczyć w zajęciach wychowania przedszkolnego właśnie w budynku szkolnym.
Zdaniem resortu edukacji trudno przecenić zalety małych szkół, które najczęściej stanowią również jedyne centra kultury na wsi, łączą funkcje biblioteki, przedszkola, uniwersytetu III wieku oraz miejsca życia lokalnej społeczności, spotkań i występów kulturalnych, siedzib komisji wyborczych itp.
– Doświadczenia z poprzednich lat podpowiadają, że nie zawsze kurczowe trzymanie się decyzji o likwidacji ma sens. Często budynki po zlikwidowanych lub konsolidowanych szkołach pozostają nadal na utrzymaniu gmin, bo trudno znaleźć na nie nabywców. Jeśli dzieci ze zlikwidowanej szkoły przejdą do szkoły zbiorczej, trzeba je tam będzie dowozić. Dojdą koszty związane z dojazdem i zatrudnieniem opiekuna – przekonywała w lutym minister Joanna Kluzik-Rostkowska.
Koniec z przekazywaniem szkół gminnym spółkom>>
Więcej w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 4/2015>>