Niż demograficzny sprawia, że w szkołach jest coraz mniej pracy dla nauczycieli. W Łodzi ze szkół odeszło 80 nauczycieli, we Wrocławiu – 60, a w Toruniu – 50.
W tym roku do polskich szkół trafiło 5,8 mln uczniów, czyli o ponad 150 tys. mniej niż w 2008 r. i ponad 300 tys. mniej niż w 2007. W kolejnych latach niż demograficzny będzie się pogłębiał. Wszystko to odbija się na nauczycielach, dla których zaczyna brakować pracy. We Wrocławiu ubyło 100 oddziałów w szkołach, w Olsztynie – 45, w Toruniu – 26 a Płocku – 20.
Zagrożeni bezrobociem nauczyciele ratują się korzystając z urlopów dla podratowania zdrowia, inni „łatają” etat dodatkowymi godzinami w szkołach, w których sytuacja jest lepsza. Część może jeszcze przejść na wcześniejszą emeryturę lub skorzystać ze świadczeń kompensacyjnych.
- Kwestia niżu nie jest nowa. Już w 1998 r. „rodziło się” o parę tysięcy szkół mniej – tłumaczy Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Nauczyciele oczywiście tracą z tego powodu pracę, ale pamiętajmy, że bezrobocie w tej grupie zawodowej nie jest dramatyczne - sięga 4-5proc. Wszystko dzięki temu, że zmniejsza się liczbę uczniów w oddziałach i nie likwiduje się mniejszych szkół. Inwestowanie w edukację to najlepsze, co może zrobić samorząd. Natomiast jeśli gmina narzeka na brak pieniędzy na szkoły, to niech ujawni lokalnemu środowisku wysokość subwencji, jakie dostaje na oświatę, a jakie pieniądze przeznacza choćby na działanie urzędu miasta – dodaje.
 
Źródło: Głos Nauczycielski, 28.09.2009 r.