Na początku roku szkolnego nauczyciele zbierają od rodziców informacje, czy ich dziecko będzie uczestniczyć w lekcjach religii. Pogląd, że narusza to konstytucyjne prawo do nieujawniania poglądów religijnych, wskazuje na nieznajomość przepisów. Przeciwnicy nauczania religii w szkołach wskazują na przepis Konstytucji stanowiący, że nikt nie może być obowiązany przez organy władzy publicznej do ujawnienia swojego światopoglądu, przekonań religijnych lub wyznania. Jednakże ten przepis należy odczytywać łącznie z innymi przepisami i zasadami, z których wynika obowiązek zapewnienia dziecku w szkole zajęć dydaktycznych, wychowawczych i opiekuńczych. A skoro szkoła odpowiada za bezpieczeństwo dziecka w czasie jego bytności w szkole, to jej obowiązkiem z prawnego punktu widzenia jest ustalenie, czy dziecko uczestniczyć będzie w lekcjach religii. Nielogiczne byłoby oczekiwanie, że nikt nie zapyta, czy rodzice wyrażają zgodę na uczestniczenie przez dziecko w lekcjach religii, skoro w razie nieuczęszczania na dane zajęcia należy mu w tym czasie zapewnić opiekę. Co więcej, szkoła nie wymaga, aby rodzice dziecka nieuczęszczającego na religię, np. prawosławną, podali swoje przekonania religijne. Szkoła musi mieć jedynie pewność, które dzieci powinny w danym czasie przebywać na określonych zajęciach lekcyjnych.

Jest to fragment artykułu Iwony Kobus "Prawo okazywania religijności w szkole", opublikowanego w miesięczniku "Dyrektor Szkoły" nr 12/2013>>

Polecamy: RPO: szkoła nie może żądać zwolnienia z religii