Wprawdzie jeszcze w roku 2011 pisałem, że zmiany w ustawie o systemie oświaty z sierpnia tamtego roku nie oznaczają przełomu w kształceniu zawodowym (Szelewa, 2011), ale patrząc z perspektywy roku po ich wejściu w życie, dostrzec należy przede wszystkim wielkie ożywienie dyskusji wokół edukacji zawodowej. Dostrzega się mądre rozwiązania z ustawy, ale i dyskutuje o jej niedostatkach. Pozytywnie o potrzebie nowoczesnego kształcenia zawodowego mówią nie tylko najwyższe władze, ale przede wszystkim samorządowcy, coraz częściej czujący na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za jakość kształcenia i losy absolwentów swoich szkół.
Warto wskazać konkrety tam, gdzie ocena zmian musi być pozytywna. Podział zawodów na kwalifikacje m.in. uelastycznia system kształcenia, daje szanse na zbliżenie edukacji do rynku pracy, stwarza dorosłym możliwości zdobywania kolejnych stopni wtajemniczenia zawodowego bez konieczności kilkuletniej edukacji. System edukacji zawodowej dorosłych stał się nie tylko elastyczny, ale i drożny i przejrzysty (Szelewa, 2012). Ważnym elementem zmian jest wprowadzenie do edukacji dorosłych kwalifikacyjnych kursów zawodowych. Finansowane przez subwencję oświatową na rozsądnym poziomie (co jest dobrem rzadkim w stosunku do finansów samorządów) i bezpłatne dla uczestników już w pierwszym roku obowiązywania nowego prawa zyskały sobie sporą popularność. Sądzić należy, że ta właśnie forma jest najlepszą ścieżką do nadążania edukacji za rynkiem pracy. Elastyczność w ich organizacji (nikt nie narzuca długości trwania kursu, zdobywanie tej samej kwalifikacji można rozłożyć np. na 2 czy 3 semestry) czy brak ograniczeń w stosunku do kandydatów (uczestnikiem może być i magister pedagogiki, i dorosły absolwent gimnazjum) sprzyjają napływowi chętnych do korzystania z tej formy edukacji. To już wystarczy, by reformę ocenić pozytywnie. Choć więc uzasadniona jest głośna krytyka wielu zmian w kształceniu ogólnym, reformę kształcenia zawodowego ocenia się jako sukces.
Zanim jednak przejdę do oceny funkcjonowania w pierwszym roku poszczególnych elementów nowej edukacji zawodowej, muszę wskazać na jedną poważną ułomność reformy. Zasadnicza szkoła zawodowa nie jest i długo nie będzie szkołą pozytywnego wyboru, mimo ostatnich akcji promujących kształcenie w zawodach „robotniczych”. Całe lata negatywnej kampanii wokół tych szkół, niska pozycja społeczna rodzin, z których dzieci uczęszczają do „zawodówki” (zwłaszcza w małych ośrodkach), czynią ten typ szkoły „szkołą ostatniego wyboru”. Stygmatyzacja uczniów i rodzin z kręgu „zawodówek” jest faktem. Niech nie mami nas procentowy wzrost udziału uczniów zasadniczych szkół zawodowych w ogólnej liczbie uczniów w ostatnich latach. To głównie efekt niepopularności liceów profilowanych i – aktualnie – wynikającego z prawa zaprzestania naboru do nich.
Jak odwrócić ten trend? W pracach ministerialnego zespołu opiniodawczo-doradczego do spraw kształcenia zawodowego pojawiały się propozycje, które mogły zmienić ten niekorzystny wizerunek ucznia szkoły zasadniczej – m.in. w projektach dyrektora łódzkiego Centrum Doskonalenia Nauczycieli i Kształcenia Praktycznego, Janusza Moosa. Sprawę można załatwić, znosząc podział szkół zawodowych na typy, zapominając, że w technikum to uczą się ci zdolniejsi, mądrzejsi, z lepszych rodzin, a do zawodówek uczęszczają uczniowie z rodzin zagrożonych wykluczeniem społecznym lub wykluczonych. Taka zmiana niemal nic by nie kosztowała. Uczniowie w ramach nabywania umiejętności zawodowych przechodziliby na coraz wyższe poziomy wtajemniczenia zawodowego (np. kursy I, II, III stopnia). Dominująca przecież ideologia poprawności politycznej mogłaby zabłysnąć na tym polu.
Podejmując się próby oceny nowego systemu edukacji zawodowej, nie mam ambicji oparcia się na jakichkolwiek badaniach naukowych, których nie ma i na które zresztą jest za wcześnie. Moje przemyślenia i uwagi to w największej mierze wypadkowa opinii dyrektorów szkół zawodowych z różnych stron kraju, rozmów z kolegami i koleżankami zarządzającymi oświatą z innych powiatów, a także prywatnej pogawędki z dyrektorem jednej z okręgowych komisji egzaminacyjnych dla uzyskania opinii o plusach i minusach nowej formuły egzaminu zawodowego – poprawnie: egzaminu z kwalifikacji w zawodzie.

Polecamy: Szkoły zawodowe po reformie - plany nauczania i najważniejsze problemy

Wszystkie osoby zainteresowane tematem zapraszamy na XV Krajową Konferencję Dyrektorów Szkół, w ramach której odbędzie się debata na temat szkolnictwa zawododowego. Wezmą w niej udział: przedstawiciele CKE, przedstawiciel MEN, przedstawiciel powiatów, przedstawiciel PUP. Zachęcamy do zapoznania się z programem>>