Chodzi o zmiany w rozporządzeniu o podziale kwoty potrzeb oświatowych na 2026 r. Dotychczas szkoły, do których zapisane było 200 uczniów w edukacji domowej, otrzymywały na nich pełne finansowanie. W przyszłym roku to się zmieni - już 96 uczniów uczących się w tym trybie sprawi, że finansowanie będzie niższe. MEN wyszedł bowiem z założenia, że koszty edukacji domowej są niższe niż te, ponoszone przy kształceniu dziecka w stacjonarnym trybie.

 

Czytaj artykuł w LEX: Sewastianowicz Monika, Nurty nauczania domowego>

 

Liberalizacja przepisów i nowy typ szkół

Z każdym rokiem w Polsce rośnie liczba dzieci uczących się w ramach edukacji domowej. Istotnym momentem, który przyczynił się do popularyzacji tej formy nauki, była pandemia i związana z nią edukacja zdalna. Uczniowie i rodzice przekonali się wówczas, że zdobywanie wiedzy nie musi być związane z codziennym chodzeniem do szkoły. W 2021 roku liczba dzieci uczących się w domu wynosiła 19 947, rok później wzrosła do 31 770, w 2023 roku osiągnęła 42 329, a w 2024 roku – niemal 54 tysiące. Dodatkowym czynnikiem sprzyjającym rozwojowi edukacji domowej były zmiany w przepisach wprowadzone w 2021 roku. Zniesiono wówczas obowiązek przypisywania ucznia do szkoły w jego województwie oraz wymóg uzyskania opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej przed rozpoczęciem nauki w tym trybie. Pewnym skutkiem ubocznym tej liberalizacji był wysyp podmiotów wyspecjalizowanych właśnie w edukacji domowej. Przykładem jest tu "Szkoła w Chmurze", której uczniowie formalnie właśnie pobierają naukę w takim trybie.

 

Dlatego też, mimo że zmiany wprowadziła Zjednoczona Prawica, minister edukacji Przemysław Czarnek chciał się z niej wycofać i uszczelnić system. - Na działania takich podmiotów z budżetu państwa idzie ok. 1 mld zł rocznie – podawał, komentując trwające prace nad projektem zmian w przepisach oświatowych. Wskazywał, że jednym ze sposobów walki z nadużyciami jest zmiana w systemie kontroli szkół niepublicznych, tak by zmniejszyć ryzyko ukrycia dokumentacji, uzupełnienia jej ad hoc czy znalezienia powodu, dla którego kontrola nie może dojść do skutku. Jako że zmiany przywracające rejonizację znalazły się w zawetowanej (dwukrotnie) Lex Czarnek, nie doszły do skutku. Już wtedy jednak wdrożono pewne ograniczenia w finansowaniu edukacji domowej, żeby ograniczyć zjawisko.

 

Pieniędzy jeszcze mniej

Jak rzadko, minister Barbara Nowacka podziela niechęć poprzednika, jeżeli chodzi o placówki specjalizujące się w edukacji na odległość. Krytykowała je m.in. za słabsze wyniki egzaminów.  – Mamy sygnały, że oceny końcowe uczniów były wyjątkowo wysokie i nie przekładają się na wyniki egzaminów maturalnych – wskazywała Nowacka.

Resort zlecił kontrole w 41 szkołach podstawowych, w których obowiązek szkolny spełniany jest poza szkołą przez co najmniej 50 uczniów. Za najbardziej istotne nieprawidłowości w pracy kontrolowanych szkół kuratorzy uznali:

  • brak określenia w statucie szczegółowych warunków i sposobu oceniania wewnątrzszkolnego uczniów, w tym przeprowadzanie egzaminów klasyfikacyjnych, co uniemożliwia/utrudnia uczniom i ich rodzicom ewentualne wniesienie zastrzeżeń dotyczących ustalenia rocznej oceny klasyfikacyjnej;
  • niezorganizowanie w szkołach konsultacji umożliwiających uczniom – spełniającym obowiązek szkolny poza szkołą – przygotowanie do rocznych egzaminów klasyfikacyjnych, co mogło zmniejszyć szanse uczniów na uzyskanie oceny klasyfikacyjnej odpowiedniej do posiadanych możliwości;
  • nieuzgodnienie przez dyrektora zakresów materiałów – części podstawy programowej obowiązującej na danym etapie edukacyjnym, w danym roku szkolnym, co mogło utrudnić proces uczenia się, w szczególności efektywne (ukierunkowane) przygotowanie się uczniów do egzaminów klasyfikacyjnych;
  • nieuzgodnienie przez przewodniczącego komisji – do czasu przeprowadzenia egzaminu klasyfikacyjnego – z uczniami spełniającymi obowiązek szkolny poza szkołą oraz ich rodzicami, liczby zajęć edukacyjnych, z których uczeń może zdawać egzaminy w ciągu jednego dnia, co może skutkować skumulowaniem kilku egzaminów w jednym terminie.

 

Okazało się też, że w co czwartej z kontrolowanych szkół nauczyciele przeprowadzający egzaminy klasyfikacyjne nie posiadali wymaganych kwalifikacji do prowadzenia zajęć edukacyjnych, z których był przeprowadzany egzamin klasyfikacyjny. Oznacza to brak kompetencji merytorycznych nauczyciela do przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych z danego przedmiotu.  Z tego powodu znaczącą liczbę zaleceń wydanych dyrektorom szkół stanowią zalecenia dotyczące prawidłowości powoływania komisji do przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych, w szczególności niepowołanie do składu komisji nauczyciela albo nauczycieli zajęć edukacyjnych, z których był przeprowadzany dany egzamin. Nieprawidłowość ta wzbudza uzasadnione wątpliwości co do prawidłowości ocenienia odpowiedzi uczniów na egzaminach zarówno ustnych, jak i pisemnych.


Zobacz także poradnik w LEX: Wojtczak Bogusława, Prace domowe i średnia ocen – zmiany w przepisach dotyczących oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów>

 

Rodzic, a nie szkoła odpowiadają za ucznia w edukacji domowej

Zgodnie z art. 37 Prawa oświatowego edukacja domowa może zostać zorganizowana na wniosek rodziców i za zgodą dyrektora szkoły – zarówno publicznej, jak i niepublicznej.  Mimo że uczeń realizuje naukę poza murami szkoły, formalnie pozostaje jej uczniem. Jest wpisany do rejestru uczniów danej placówki i zobowiązany do realizacji podstawy programowej przewidzianej dla jego poziomu edukacyjnego.  Co nie znaczy, że to szkoła odpowiada za jego sukces edukacyjny - ma ona zapewnić mu dostęp do ćwiczeń, podręczników i innych materiałów edukacyjnych, ale to rodzic ma obowiązek zapewnić dziecku warunki nauki określone w zezwoleniu na realizację obowiązku nauki w takiej formie.

Czytaj artykuł w LEX: Kaleta Włodzimierz, Blaski i cienie rodzinnej nauki>

-  Na wniosek rodziców dyrektor szkoły, do której dziecko zostało przyjęte, może zezwolić, w drodze decyzji, na spełnianie przez dziecko obowiązku nauki poza szkołą - wyjaśnia radca prawna Joanna Lesińska, radca prawny, specjalizująca się w prawie oświatowym. - Do wniosku powinno zostać załączone oświadczenie rodziców o zapewnieniu dziecku warunków umożliwiających realizację podstawy programowej obowiązującej na danym etapie edukacyjnym oraz zobowiązanie rodziców do przystępowania. Rodzice kwestię nauczania domowego powinni uzgodnić, natomiast ewentualny spór między nimi rozstrzygnie sąd rodzinny, a nie dyrektor szkoły, w przypadku gdy dziecko pozostaje pod władzą rodzicielską obojga rodziców, każde z nich może działać samodzielnie jako jego przedstawiciel ustawowy - podkreśla. Wskazuje, że w związku z tym wystarczające jest złożenie wniosku o spełnianie przez dziecko obowiązku nauki poza szkołą przez jednego rodzica wraz z wymaganymi załącznikami.

 

Według prof. Mateusza Pilicha, adwokata w kancelarii BWHS Wojciechowski Springer i Wspólnicy, należałoby przemyśleć wprowadzenie zmian w przepisach dotyczących edukacji domowej i stosować tę formę w wyjątkowych wypadkach, bo edukacja domowa nie sprzyja socjalizacji uczniów. Sprawdza się w sytuacjach, gdy są przyczyny medyczne wyjścia poza system szkolny, np. stany lękowe czy też zaburzenia osobowości mające wpływ na zdolność uczenia się. Dlatego należałoby powierzyć ocenę dotyczącą tego, czy uczeń powinien korzystać z edukacji domowej, specjalistycznym organom - np. zespołom działającym przy poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

  

Nowość
Nowość

Krzysztof Gawroński, Stefan Kwiatkowski

Sprawdź  

Cena promocyjna: 79 zł

|

Cena regularna: 79 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 55.3 zł


Na razie bez reformy, ale z niższym finansowaniem

Resort edukacji nie planuje jednak póki co takiej kompleksowej reformy. Po prostu w jeszcze większym stopniu obniżył finansowanie edukacji domowej. Nie wszyscy są zwolennikami tego rozwiązania - wielu rodziców uważa, że zaszkodzi to edukacji ich dzieci i jest działaniem bezprawnym. Swoje wątpliwości zgłosili m.in. do rzeczniczki praw dziecka, która zdecydowała się interweniować w sprawie.

- Rodzice podkreślają, że ich dzieci trafiły do edukacji domowej z powodu trudnych doświadczeń w szkołach stacjonarnych. Piszą m.in. o przemocy rówieśniczej, braku zrozumienia dla indywidualnych potrzeb edukacyjnych i emocjonalnych. Wskazują, że w edukacji domowej ich dzieci odzyskały poczucie bezpieczeństwa, stabilności oraz motywację do nauki - wskazuje rzeczniczka Monika Horna-Cieślak w wystąpieniu. - Wśród zgłoszeń są i te od opiekunów dzieci z niepełnosprawnością. Autorzy tych pism zaznaczają, że w edukacji domowej młode osoby nie tylko rozwijają się edukacyjnie. Mają także zapewnione, odpowiednio do potrzeb, wsparcia psychologiczne - podkreśla. Dodaje również, że zwracają się do niej nauczyciele, tłumaczący, że szkoła, w której pracują nie ogranicza się wyłącznie do przeprowadzania egzaminów klasyfikacyjnych, lecz oferuje codzienne zajęcia, wsparcie emocjonalne, kontakt z nauczycielami i przestrzeń opartą na relacji oraz zaufaniu. Co oznaczałoby, że szkoły ponoszą wyższe koszty niż wzięto pod uwagę, tworząc rozporządzenie, dlatego RPD chce wyjaśnień od ministry Nowackiej.

 

Jest taniej

O ile na razie jej nie uzyskała, łatwo dotrzeć do już opublikowanych w tej sprawie stanowisk, które MEN przedstawił w odpowiedzi na podobne wątpliwości posłów.  Jak wyjaśnia Henryk Kiepura, podsekretarz stanu w resorcie, celem jest dostosowanie wsparcia do faktycznych kosztów, jakie szkoły ponoszą w przypadku uczniów realizujących obowiązek szkolny poza placówką. Edukacja domowa oznacza bowiem brak bieżących zajęć, ocen i klasyfikacji, a szkoły odpowiadają głównie za egzaminy i procedury formalne.

- Nie należy traktować zmiany zasad ustalania kwoty potrzeb oświatowych na dzieci w edukacji domowej jako próby dyskredytacji tej formy kształcenia -wyjaśnia wiceminister. - Aktualnie obowiązujące przepisy zapewniają rodzicom pełne prawo decydowania o formie edukacji ich dzieci, w szczególności o formie spełniania obowiązku szkolnego lub obowiązku nauki. - podkreśla.