Doktor Grzegorz Mazurkiewicz jest adiunktem w Zakładzie Zarządzania w Edukacji Instytutu Spraw Publicznych Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego badania dotyczą polityki oświatowej, procesu uczenia i nauczania, jakości edukacji, edukacji wielokulturowej i przywództwa edukacyjnego. Od 2009 r. jest koordynatorem ze strony UJ programu wprowadzającego ewaluację do nadzoru pedagogicznego.

WKP: Jaką to obietnicę niesie ewaluacja?
Grzegorz Mazurkiewicz: Musimy zacząć od tego, że systemy edukacyjne na świecie są tworami dość drogimi, a jednocześnie przykłada się do nich ogromne nadzieje. Mają przygotowywać wykształconych, świadomych obywateli, fachowców dla rynku pracy, mają kształtować pokolenia, które będą budować przyszłość. I te skomplikowane twory edukacyjne, które mają realizować wielkie zadania oczywiście budzą rozczarowanie, poczucie zawodu. Wobec tego, co rusz podejmuje się różne programy naprawcze, mające na celu poprawę istniejącego stanu. Jednym z nich jest ewaluacja. Jej obietnicą jest stworzenie nawyku refleksyjnego działania nauczycieli zastanawiania się, zadawania pytań, przyglądania się sobie i swojej pracy, wyciągania wniosków z danych. Ma to prowadzić, najkrócej mówiąc, do rozwoju placówek i rozwoju całego systemu edukacyjnego.Ale jest też druga strona medalu. Ewaluacja została stechnologizowana i sformalizowana. Przez to postrzegana jest jako audyt, kontrola... To z kolei sprawia, że może się zamienić w bezduszną, bezrefleksyjną, a więc bezsensowną papierologię. Ktoś przyjdzie z zewnątrz do szkoły, zespół nauczycielski podzieli się na grupy z określonym zadaniami, każda z grup przygotuje dla wizytującego znakomite opracowanie i wszyscy rozejdą się do swoich codziennych zadań. To jest największe biurokratyczne zagrożenie, jakie może być spowodowane niewłaściwym podejściem do celu ewaluacji.

WKP: Jaki to cel?
GM: Są dwa. Pierwszy to cel profesjonalny – tworzenie profesjonalnego systemu edukacji, poprawa pracy zawodowej, osiąganie lepszych wyników zawodowych. Obietnicą ewaluacji w tym aspekcie jest to, że praca zostanie poddana refleksji, oceniona w różnych jej niuansach, a decyzje nauczycieli będą podejmowane na podstawie danych, a nie intuicyjnie. Drugi cel ewaluacji to cel demokratyczny demokratyzacja szkoły, dialog, wzajemne zrozumienie, rozmowa i wspólne ustalanie priorytetów. Uzyskanie takiego efektu, że podejście krytyczne będzie służyło analizie, a nie oskarżaniu. Będzie zmierzało do znalezienia lepszych rozwiązań, a nie upartej obrony istniejącego stanu. Ale z tych właśnie celów wypływają też biurokratyczne zagrożenia. Zamiast profesjonalizmu bezduszny rytuał, strach przed kontrolą i niechęć do kontrolującego, bezsensowne, bezużyteczne papiery. Zamiast demokratyzacji zapisy i procedury, sztywne, sformalizowane. A przecież zasady i procedury są mniej istotne niż kultura, w której są realizowane. Można polec właśnie z powodu kultury w danym środowisku szkolnym kiedy koneksje, podległość i poczucie lojalności wobec kolegów, przełożonych, zdominują działanie i zasłonią cel, powiedzmy, lojalność wobec sprawy. Zabraknie reflekcji. Zatem, w związku z celami wymieniłbym dwa podstawowe zagrożenia: biurokracja i kultura.

WKP: Czy nasza, polska szkoła jest bardziej skostniała niż inne systemy w Europie?
GM: Są podobne do naszego systemy w Europie. Odwiedzałem kiedyś szkołę w Szkocji i zapytałem tamtejszą dyrektorkę czego oczekuje od wizytatorów. @page_break@Usłyszałem: No surprises!. Żadnych niespodzianek. Rzeczywiście, kiedy w raporcie końcowym opisy dotyczą niuansów, ale nie ma niczego, co nas zaskakuje, to dobrze. Odkrycia dużego formatu, dowodzą choroby w szkole ludzie w niej pracujący powinni ją znać na tyle, że raport z ewaluacji potwierdza ich wiedzę, a nie staje się objawieniem. Gdy mowa o zaskoczeniach można podać przykład z ewaluacji zewnętrznej: nauczyciele, chociaż permanentnie narzekają na bazę szkolną, na pytanie postawione w inny sposób podczas ewaluacji czy brakuje im narzędzi do prowadzenia zajęć, czy czegoś im więcej potrzeba, deklarują, że nie, niczego im nie trzeba dodatkowo. Nie podejmę się interpretacji tego zjawiska, ale widzę w nim niewykorzystaną obietnicę ewaluacji zaproszenie do rozmowy o tym, co w niej widać, co oznaczają jej wyniki. To sami nauczyciele powinni szukać zaskoczeń w swojej szkole, oni powinni się zastanawiać nad tym, czego im brakuje. Kultura organizacyjna w polskiej szkole jest silnie skostniała, wydaje się nam, że powinniśmy dbać o status quo. Ale w czasie, gdy na świecie liczy się innowacyjność, kreatywność, czy to nam wystarcza? Jaki impuls mógłby ją rozruszać? Potrzebujemy wyobraźni i miękkich umiejętności.

WKP: Jakie wnioski przytoczyłby pan z raportów?
GM: W analizach przekrojowych wyników ewaluacji w Polsce jest kilka poruszających rzeczy. To wymaga głębszych analiz, ale widać na przykład, że szkoły składają sporo deklaracji, wymieniają w wielu punktach co i z kim zrobiły, jakie projekty przeprowadziły. Ale po bliższym poznaniu sprawy wygląda ona inaczej. Nazwałbym to pacykowaniem Np. ochrona środowiska czy lokalna sieć wsparcia okazuje się, że partnerzy wymieniani przez szkoły zajmują się tymi zagadnieniami statutowo i nie ma nic nadzwyczajnego w fakcie, że uczestniczą w danych działaniach szkoły. Często podkreśla się zaangażowanie rodziców, ale okazuje się, że to bardziej wykorzystanie pomocy rodziców dla szkoły, niż rzeczywiste, szczere zainteresowanie sprawami szkoły. Podobnie jest z aktywnością i inicjatywą uczniów, o których mówi się, że ich głos jest wysłuchany, a oni sami aktywnie korzystają ze swoich praw. To już przeszło do anegdoty, że uczniowie znają swoje prawa, np. wiedzą, że wolno im nie biegać po korytarzach...

WKP: Co dalej po zakończeniu procesu ewaluacji?
GM: Powinno się po pewnym czasie pójść do szkoły i zobaczyć co się w niej dzieje. Czy coś się zmieniło. Niestety, generalnie wygląda na to, że niewiele. Ludzie w szkole pamiętają główne wnioski po ewaluacji, ale zmian nie widać. Może nie są potrzebne? To zjawisko wpisuje się w globalny wątek. W mediach, polityce, środowisku ciągle się mówi o szkole, wymiarze pracy i płacy nauczycieli, zmianach w systemie edukacji. To daje chaos informacyjny, w którym nikną sprawy mniej nośne medialnie, a jeśli połączy się to z naturalnym oporem przed samooceną i zmianami, to mamy obraz szkoły utrzymującej stan aktualny, a nie pracującej dla zmian. Rozwiązanie widziałbym po pierwsze w pracy z raportami końcowymi i ocenie ich rzeczywistej przydatności. Jeśli nauczyciele wgłębiają się w nie i w ślad za tym idzie jakieś działanie, to znaczy, że są przydatne. Ale żeby tak było po drugie niezbędne jest uświadomienie po co jest ewaluacja, jakie są jej rzeczywiste cele, jak czytać i interpretować raport, jak planować zmianę.

Polecamy również:
Ewaluacja w szkole nie musi być katorgą
Ewaluacja nie zawsze jest przykrym obowiązkiem

EDU Trendy 2012 to najważniejsze spotkanie profesjonalistów edukacyjnych oraz osób szukających rozwiązań poprawiających jakość i efektywność systemu oświaty.
Jego organizatorami są Wolters Kluwer Polska, wydawca czasopisma "Dyrektor Szkoły", i firma redNet Media. Impreza odbędzie się w dniach 27-28 września 2012 r. w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Pełne informacje oraz formularz zapisów dostępne tutaj>>